 |
Zobacz jak cudownie marniejemy.
|
|
 |
Dziś w nocy siedziałam na parapecie patrzyłam w gwiazdy i zastanawiałam się czy on wie, że mnie traci.
|
|
 |
Zacząłeś mnie łaskotać , wygłupiać się jak gdyby nie dawne zerwanie , nie miało miejsca. Przyjechałam tylko porozmawiać , bo o to prosiłeś . O wiele prosiłeś . O zbyt wiele , jak na taką osobę jak ja. Łaskotałeś mnie a ja bezsilna leżałam na łóżku nie mogąc nawet wyrwać swoich rąk z twojej przebiegłości . Zatrzymałam się pomiędzy Twoimi szybkimi ruchami rąk a tym szczęśliwym uśmiechem wymalowanym na twej twarzy . Próbowałam się wyrwać , no ale gdzie tam . Nigdy nie dawałeś za wygraną , w szczególności kiedy chodziło o to abym się uśmiechała .W pewnym momencie ni stąd ni zowąd całowaliśmy się jak para dawno nie widzianych kochanków . Twe dłonie już nie łaskotały mego ciała , ale podtrzymywały talie tak jak wtedy , gdy doszło do naszego pierwszego pocałunku ponad 3 lata temu . -Z trudem w tym momencie odrywam się od Ciebie i mówię , że usycham z tęsknoty na tym świecie bez Ciebie - Powiedziałeś i Spojrzałeś na mnie nową miłością . Tak jakbyśmy poznawali się od nowa.
|
|
 |
Możesz cierpieć, możesz stać się najgorszym człowiekiem, ale po chuj? podnieś się, weź głęboki wdech, zatrzymaj powietrze w płucach i pomyśl: ktoś kto ma gorzej daje radę, więc czemu nie ja? wypuść powietrze uśmiechnij się i spełniaj marzenia, bo do tego zostaliśmy stworzeni.
|
|
 |
Ukradnij mnie na zawsze .
|
|
 |
Musimy po prostu zaakceptować to, że ludzie zostaną w naszych sercach, nawet jeśli nie będzie ich w naszym życiu
|
|
 |
Nikogo i tak nie obchodzi,
co Cię boli,
z czego się cieszysz,
dlaczego płaczesz.
|
|
 |
Chyba, że gdzieś tam w głębi duszy wiesz, że chcesz wtedy walcz
|
|
 |
Gdybyś zobaczył szczęście, które dzięki Tobie miała, nie odważyłbyś się jej tego odebrać.
|
|
 |
z perspektywy Jego ramion wszystko wydawało się lepsze. powiedzmy te płatki śniegu nie były puchem lepiącym się do ubrań, a wyimaginowanymi gwiazdkami, które opadały Mu na włosy. stawanie na palcach kończyło się całusem, a nie pudłem spadającym z regału na głowę. niemiecki przestał być nie do przejścia, gdy między licznymi regułkami, rzucał różniące się pytanie - z propozycją pójścia do kina, czy gdziekolwiek. Jego bluzy w mojej szafie, perfumy na półce pasowały równie perfekcyjnie jak On sam w moim sercu. teraz, kiedy noce utożsamiają się z ciepłym kakao i romansidłem w którym szukam naszych imion, zastanawiam się, jakim prawem zabrano mi to lepsze życie.
|
|
 |
- Gehen wir in den Tennisclub? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss Mutti helfen. Gehen wir schwimmen? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss joggen gehen. Gehen wir in den Park? - Tut mir leid, ich kann nicht. Ich muss zu Tante Olga fahren. - Gehen wir in den Park?! - Bartek, pytałeś już. - Będę namolny. Będę pytał, aż się zgodzisz.
|
|
|
|