 |
|
czas goi rany, wypacza wrażliwość, widok cierpienia tego świata na żywo to codzienność, można się do niej przyzwyczaić
|
|
 |
|
mosty się palą i to nie wróci już nigdy, wypacza na amen zostawia w nas mentalne blizny
|
|
 |
|
martwy wzrok, gdy patrzę codziennie ludziom w oczy, lecz to siedzi też we mnie
|
|
 |
|
obydwoje chcemy uciec od prawdy. ciężko ją znosimy i za często nas drażni
|
|
 |
|
i ta świadomość, że możesz mnie nigdy nie usłyszeć
|
|
 |
|
serca twarde jak asfalt i marmur w realiach pełnych kłamstwa poszukujemy walium
|
|
 |
|
blizny na dłoniach mówią o nas więcej niż słowa
|
|
 |
|
kilka przykrych doświadczeń zmieniło spojrzenie
|
|
 |
|
brat, mam nadzieję, że nie zniknie w szybkim tempie, chociaż to inni my, nie ten czas, nie to miejsce
|
|
 |
|
Gdy kolejna szklanka w dłoni koi, zaspokoi sny w agonii
|
|
 |
|
To dzieci tych metropolii w niewoli agresji i zła, żyją jakby miało nie być jutrzejszego dnia
|
|
 |
|
Z wszystkich aniołów jeden jest upadły, on zna Twój status i ile jesteś warty, i grać z nim to grać w otwarte karty, jeden błędny ruch i poczujesz ogrom straty.
|
|
|
|