|
Mieli zgaszone światło, wszędzie zapalone świece z aromatem róż , w tle wydobywała się romantyczna muzyka. W zasięgu swojego wzroku mieli tylko siebie, nie widzieli po za sobą nikogo innego, tylko swoje twarze, na których promieniało szczęście. Zaczął muskać lekko wargi ukochanej później przeobraził wszystko w namiętny pocałunek. Nie mogli się od siebie oderwać, choćby na chwilę. Cały czas czuli swoją bliskość, była w Jego ramionach wtulona już na zawsze. Lubił bawić się Jej włosami, mówić jak pięknie wygląda, gdy nie są ułożone idealnie, bo dla niego zawsze jest wyjątkowa. Patrzył na swoją miłość, jak najcenniejszy skarb, który jest tylko Jego wart, nie potrafił wyobrazić sobie, że trzymałby inną rękę w tym momencie, w którym przysięgał miłość, której nie porwie nawet wiatr, ani nie przerwie świat. Zatapiali swoje czyste myśli w setkach pocałunkach do końca świata który nawet jeszcze nie nadszedł./lalkowata
|
|
|
zobaczysz, ja Cię kiedyś znajde.. znajde - rozumiesz.? będziemy szczęśliwi, a wieczorami będziemy chodzić na plażę w blasku księżyca i gwiazd...
|
|
|
stałam przed nimi. nic do mnie nie trafiało. tylko o jednym myślałam ' kiedy to się skończy? kiedy zdołam zapomnieć? kiedy przestaną mi Go przypominać? czemu nie mogą przestać o nim mówić jak o kimś kto już nie istnieje? ' rozpłakałam się tak bez powodu. patrzyli na mnie jak na dziecko któremu zabrano najważniejszą zabawkę. osunęłam się na ławkę, nie słyszałam już nikogo, przed oczami miałam szarą ścianę. podbiegł do mnie przyjaciel który przypominał mi Jego. złapał mnie za rękę. poczułam perfumy. które mi przypomniały znajomy zapach. otworzyłam oczy wierzyłam w cuda myślałam, że to on ukaże mi się przed zapłakanymi spuchniętymi patrzałkami. coraz bardziej wtedy wydawało mi się, że cały czas śnie, ale prawda boli. zrozumiałam, że Go nie ma, że nie odzyskam sensu, nie będę mieć takiego wspaniałego przyjaciela który ocierał moje łzy. a przy tym zawsze obiecywał ' damy radę ' szkoda,że ' zawsze ' to tylko do tego czasu, gdy jeszcze żył. a wszystko później zamieniło się w pył./lalkowata
|
|
|
było grubo po czwartej rano. przewracałam się z boku na bok. nagle zerwałam się z łóżka. usłyszałam, że ktoś puka mi do okna. przerażona ze strachem w oczach. podeszłam do niego i odsłoniłam żaluzje. spojrzałam za nie. a tam stał przyjaciel na drabinie. szybko otworzyłam. - co się stało? - spytałam rozespana. przez kilka minut błądził oczami po mnie. - no pytam się. co się stało, że to nie mogło poczekać do rana? człowieku jest po 4. - starałam się najciszej krzyczeć aby nikogo nie obudzić. on ledwo co stał na szczeblach drabiny. dostrzegłam drobny szczegół w Jego przepitych patrzałkach. - siostra chciałem widzieć Twoją reakcję. - ledwo wydusił ze śmiechem. niby chciałam poddać mu rękę aby wszedł do mnie. gdy nagle popchnęłam drabinę z wielkim wybuchem złości. - ups! - krzyknęłam. nie tylko zobaczył moją rekcję, ale poczuł. sam tego chciał. sam chciał tysiące sińców. ale owszem sam sobie podbił oko przez szczebel, gdy próbował wstać z mokrej trawy./lalkowata
|
|
|
Nie obwiniaj świata. To Ty spieprzyłeś sprawę... / buuu4
|
|
|
miło było Cię poznać, poczuć, zobaczyć, dotknąć, kochać i takie tam.. / 55groszy
|
|
|
mocno pocałował ją w usta. wszystko w niej zawirowało, podniecił ją ten pierwszy pocałunek, jego świeżość, cudowny smak i jego zapach. przywarł do niej młodym, twardym, jędrnym ciałem. jeszcze nigdy nie czuła się taka zagubiona, oszołomiona, nieważka. gdy zetknęły się ich języki, podskoczyła i mimowolnie jęknęła. | nessuno ♥
|
|
|
|