 |
Uważaj ziom, bo życiowy parkiet bywa śliski..
|
|
 |
Nie dotkniesz tego syfu
Lecz poczujesz go na skórze
Po wielkiej chmurze wiem że w słusznej sprawie służę
Wychodzę poza i zakłamanie burze
Muzyka miasta ja i moi ludzie
Ewenement Hemp Gru tu na górze
Wciąż na luzie
Niech chwila ta jak najdłużej trwa
Weź głośniej jebać cichosza
Bo to dla nas nasza muzyka gra
|
|
 |
Muzyka miasta
Skun który wkracza na twą drogę
Jesteś ze mną lub (lub) jesteś moim wrogiem
Stara prawda
Żywa jak ogień w moich oczach
Nie mogę zapomnieć o nieprzespanych nocach
Gdy puls jak rytm własną prędkość mi wyznacza
Już nikt nie będzie mówił mi co się opłaca
Bo gdy wstanie świt
Sytuacja się odwraca
Robię co mam zrobić i do domu wracam
|
|
 |
Bunt nadaje życiu wartość.
|
|
 |
Nie wiem co to było, ale szybko się skończyło.
|
|
 |
Noc, plaża, szum pobliskiego morza, arkadia uczuć, kiedy jego zapach tak delikatnie drażnił mój przełyk, a jego dłoń swobodnie ściskała w sobie moją, nieco mniejszą. Swoboda myśli, łamane granice, parę szybszych oddechów, kolejna wymiana, na nowo czułam, że mam go tylko dla siebie, że pomimo tego jak wiele nas dzieli, mam go wciąż obok. / Endoftime.
|
|
 |
ja sama, on z nią. przy mnie łza, przy niej on.
|
|
 |
Gdybyś był jedną z moich łez, już nigdy bym nie płakała... ze strachu, że Cię stracę...
|
|
 |
Nie daj sobie wmówić, że dla takich jak my nie ma przyszłości.
|
|
 |
Momenty wyrwane jakby z kadru filmu, jego uśmiech zmieszany z promieniami porannego słońca, głos przeszywający na wskroś każdą z tysiąca myśli, słowa, gesty i te uczucia, które podobno podpierane z obu stron, mają szansę przetrwać dłużej, niż my sami. / Endoftime.
|
|
 |
Nie gadaj o mnie jak nie gadasz ze mną.
|
|
|
|