 |
Na stole stały cztery świeczki. pierwsza rzekła nagle. : "jestem dobrem - ludzie już mnie nie potrzebują, wiec mogę zgasnąć.." druga świeczka dodała. : "jestem sprawiedliwością, dziś nikt mnie już nie potrzebuje!" obie świeczki zgasły.. trzecia,zasmucona rzekła. : "jestem miłością - na mnie ludzie mają coraz mniej czasu,wiec i ja zgasnę.." trzy świeczki zgasły. do pokoju weszła młoda kobieta i ze smutkiem popatrzyła na zgaszone świeczki. czwarta świeczka odpowiedziała. : "nie martw się, jestem nadzieją, póki ja istnieje wszystko można zacząć od nowa..".
|
|
 |
było jakoś koło pierwszej w nocy. zadzwoniłam do Ciebie zaspanym głosem mówiąc byś wymyślił imię dla dziecka. przez chwilę nie mogłeś nic wykrztusić po czym powiedziałeś: ' czemu Ty płaczesz ? i jakiego dziecka , czy ja o czymś nie wiem ? '. zmarszczyłam czoło robiąc dziwną minę po czym dodałam: ' tak , nie wiesz o tym , że jestem zaspana i gram w simsy, idioto!'. myślałam , że w tym momencie rozniesiesz mnie przez słuchawkę, drąc się i rzucając kurwami. siedziałam przed komputerem śmiejąc się i faktycznie już płacząc - ze śmiechu. uwielbiam dostarczać Ci takich emocji w środku nocy.
|
|
 |
już nie jestem grzeczną, nieśmiałą dziewczynką co serce pokochało rozum nigdy nie wymaże.
|
|
 |
O 20 to można z domu wychodzić, a nie do niego wracać. ;p
|
|
 |
słowo ' zależy ' to Ty znasz , chyba z dyktanda w podstawówce.
|
|
 |
siedział z kumplami na przystanku . ja akurat przechodziłam obok . chciałam już być w domu . przyśpieszyłam kroku . wtedy On zaczął biec w moim kierunku . udawałam , że go nie widzę . złapał mnie za ramiona i zaczął coś mówić . nie słuchałam Go . po prostu przytuliłam się do Niego , a później przybliżyłam moje usta do Jego . zaczęliśmy się całować . a Jego kumple ? zaczęli gwizdać i klaskać ! śmiałam się jak głupia , ale jednak wtulona w Niego ;**
|
|
 |
- ej.. możemy pogadać ?.
- chwilunia, tylko ukucne.
- po co masz kucać do rozmowy?
- no skoro mamy rozmawiać na Twoim poziomie to muszę się zniżyć .
|
|
 |
wyszłam ze szkoły pisząc smsa. w moje uszy od razu wpadł dobry bit Małpy, rozglądnęłam się dookoła, koło bramy stał jakiś ziomek w luźnych spodniach, najkach na nogach i czapką z daszkiem na głowie. ruszyłam przed siebie uśmiechając się do wyświetlacza telefonu, kiedy go mijałam zaśmiał się głośno. - a ty co maleńka, nie poznajesz mnie? - usłyszałam zza pleców. odwróciłam się i zaczęłam piszczeć. - ty ciołku co tu robisz? - darłam się na całą mordę rzucając się na niego. - jak zawsze zakręcona i piękna. - rzucił śmiejąc się. - kiedy przyjechałeś? kolczyka masz w brwi? jak w Hiszpanii? co w szkole? na ile przyjechałeś? jesteś jeszcze z Kamilą? - pytałam ciągle nie czekając na odpowiedź. - wiedziałem że tak będzie, kobieto czy ty w końcu kiedyś się zmęczysz tym gadaniem? - zapytał ciągnąc mnie za rękę. siedzieliśmy w barze cztery godziny i nie mogliśmy się nagadać. kocham tych ziomków którzy są dla mnie jak rodzina
|
|
 |
to moje życie, moja kredka i moja bajka!
|
|
 |
-rachunek wyślę Ci pocztą.
-jaki rachunek?
-no ten: 456 kłamstw, 35 zdrad i 639 dni koło Twego boku.. ;(
|
|
 |
wiesz kim jest przyjaciel? kimś kto potrafi wytrzymać z tobą 24 godziny na dobę, a mimo to jest mu mało. ktoś kto wie o tobie wszystko, a mimo to siedzi obok i cię kocha. ktoś kto jak zobaczy cię z płaczem pierwsze słowa jakie powie to 'którego mam zjebać?'. ktoś kto o 3 rano odbierze telefon i będzie słuchać jak przeklinasz cały świat i ci przytakiwać. to ktoś dzięki komu żyję...
|
|
 |
-kawy, herbaty, piwa?
-nie, dziękuję.
-a może jesteś głodna?
-nie, nie jestem.
-to czego Ci potrzeba?
-oj zamknij się i mnie przytul.
|
|
|
|