|
gdy jest ciemno, chłodny wiatr, ona wraca tam. widzi jego, widzi siebie jak tamtego dnia. przypomina sobie gwiazdy co spadają. one chyba jednak życzeń nie spełniają.
|
|
|
jeśli przeraża cię moja szczerość to się pierdol i nie wracaj.
|
|
|
jest dosyć spoko. tylko wziąć nóż i się zapierdolić.
|
|
|
już nie rośnie tętno, wszystko mi jedno, ty to tylko przeszłość.
|
|
|
wybacz mi, jeśli jestem za młoda, by mówić głośno o zmianach.
|
|
|
ja umiem żyć bez wielkiej kasy, wiesz? a ty się sprzedaj.
|
|
|
czasami trzeba usiąść i pogadać z sercem. ot tak jak staremu kumplowi wytłumaczyć, że nie masz ochoty na piwo czy miłość.
|
|
|
czuję mniej, widzę więcej, dobra, lej, bo trzęsą mi się ręce.
|
|
|
nie mówmy o problemach, załóżmy że ich nie ma.
|
|
|
ból kaca, smak krwi i smród świata, znów flacha, znów katar i znów wracam. mówią: wytrzeźwiej, słyszałam to nie raz, mówią: widzę jak upadasz, odpowiadam: to nie ja.
|
|
|
wszystko powoli dochodzi do mnie, otrząsam się z goryczy najlepszych wspomnień.
|
|
|
a tobie ile komedii romantycznych potrzeba, by poczuć potrzebę miłości?
|
|
|
|