 |
zaczynali od trawki, a odlecieli z herą
|
|
 |
traumatyczny był moment, kiedy spostrzegłem, że na twarzy odruchowo mam uśmiech pomimo, że wali mi się życie. tak bardzo często musiałem grać, że moja psychika uznała to za coś zupełnie normalnego
|
|
 |
na orbicie mojego umysłu krąży jedna myśl- ty
|
|
 |
to może być złudzenie, ale wydaje mi się, że umiem kochać. że nauczyłem się wreszcie
|
|
 |
kocham pierwszy raz choć tyle pocałunków spaliło mi usta
|
|
 |
nie chcę jej przeszkadzać, zwłaszcza teraz, kiedy jestem zacierającym się wspomnieniem. im prędzej zniknę, tym będzie lepiej dla wszystkich. ale tęsknię za nią. dopiero tutaj zrozumiałem.
|
|
 |
paliłem ciągle topy, kiedy byłem sam, poryło trochę banię, miałem własny świat
|
|
 |
to zupełnie bez sensu, że jak się człowiek zakocha, to za każdym razem musi walczyć o przeżycie, jakby mu jakaś pieprzona ość stanęła w gardle, a przecież miłość nie jest karpiem
|
|
 |
zawsze jestem zdziwiony, że ludzie biorą to, co mówię na poważnie. ja nawet nie biorę tego kim jestem na poważnie
|
|
 |
głowę mam w porządku, ale wszystkie uczucia jakoś się stępiły. niczego mi się nie chce, nikogo nie kocham... no, może tylko ciebie
|
|
 |
gardło to nie jest najlepsze miejsce dla serca. nie dzwoń więcej, proszę
|
|
 |
jedna z najmądrzejszych decyzji mojego życia: odpuścić sobie gównianych ludzi
|
|
|
|