 |
|
''widzę Cię,bo nie umiem wymazać Cię z życia,widzę Cię,ale to tylko Twój cień.''
|
|
 |
|
widzę,że chcesz udowodnić,że jesteś twardy.
|
|
 |
|
umierasz,by złagodzić swój ból,odchodzisz,by nie czuć już nic..
|
|
 |
|
Też miałeś ten moment, gdy całe życie przeleciało Ci przed oczami? Ludzie, których zraniłeś nagle pojawiali Ci się w głowie i rzucali na raz zarzutami. Paliło Cię w skroniach. Łzy zżerały Cię od środka, nie wypełzając nawet na twarz. Przypominałeś sobie o miłości. O szczęściu. O tym, co dobre. O tym, co straciłeś. Wiesz, jak to jest, prawda? Tak się czułam. Wijąc się z bólu na środku ulicy, wyczuwając w ustach metaliczny smak, umierałam. Działo się wszystko to, co sobie wymarzyłam. Ja odchodziłam. A ludzie zbierający się wokół, z przerażeniem w oczach, zostawali. Aczkolwiek ktoś wyciągnął ku mnie rękę, która miała być pomocna... Obandażowana głowa. Lekki wstrząs mózgu. Promile we krwi. Ja. Historia lubi się powtarzać. Coraz częściej tu wracam - jest śnieżnobiała pościel i sala z oknem wychodzącym na wschód. Już mi wszystko obojętne.
|
|
 |
|
To, co teraz mówi, doprowadza mnie do szału. Drżą mi dłonie. Nie, nie, nie chcę tego słuchać. Nie chcę tych absurdów. Nie chcę wiedzieć, że skończył to wszystko bojąc się o swoje męskie ego, swoje serce, które niewątpliwie ja miałam co najmniej zmiażdżyć. Nie chcę mieć świadomości tego, że płakał przeze mnie i sobie nie radził, bo dla mnie to chore. Popieprzone, kiedy to On zostawia mnie w kolejnej chwili po tej gdy zapewniał mnie o uczuciach, pozwala wlewać w siebie wódkę, zataczać się i ryczeć, nie próbując nawet ratować walącego mi się na głowę świata, sypiącego się wyłącznie dzięki niemu.
|
|
 |
|
Jest źle, źle i pusto, patrzysz, przyglądasz się temu, odczuwasz ból, ale nie ból fizyczny, chcesz coś na siłę zmienić, a może kilka spraw odwrócić? zamienić, cofnąć, odrzucić? wchodzisz do mieszkania i nie widzisz Jego kurtki, nie słyszysz dźwięku radia, na stole pusto, znów nikt nie jadł śniadania, brak określonego zapachu, brak męskich perfum, zgaszone światła, szaro i cicho, jak gdyby brakowało tu kogoś, czyichś dłoni, czyjegoś głosu, długich rozmów i tego ciepła, które powinno być przy każdym z nas./nieracjonalnie
|
|
 |
|
jak mogłeś zniszczyć mój świat?
|
|
 |
|
nie rozumiem,jak mogłeś mi to zrobić.
|
|
 |
|
niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę niech umrę /black-lips
|
|
 |
|
Każda lekcja wyglądała tak samo.Ona,siedząca w ostatniej ławce,oparta o ścianę.Wsłuchiwała się w dźwięki muzyki.Nie przywiązując uwagi do czegokolwiek wokół rysowała twarze przepełnione bólem,zmęczone nadgarstki i wystające kręgosłupy.
|
|
|
|