głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika nietocochceszuslyszec

W lustrze widać jeszcze tylko oczy  które patrzą obojętnie na cały mój upadek .

chill.out dodano: 1 listopada 2011

W lustrze widać jeszcze tylko oczy, które patrzą obojętnie na cały mój upadek .

Bo wciąż wszystko jest tak samo  nikt się nie zmienia  nikt nie odchodzi  ale też nikt się nie pojawia  trwam w stagnacji i chodzę po ulicach ze sztyletem w sercu i nożem w plecach  wciąż słucham tej samej muzyki  wciąż płaczę na tych samych filmach  wciąż za dużo palę  wciąż za bardzo mi Ciebie brakuje.

niecalkiemludzka dodano: 1 listopada 2011

Bo wciąż wszystko jest tak samo, nikt się nie zmienia, nikt nie odchodzi, ale też nikt się nie pojawia, trwam w stagnacji i chodzę po ulicach ze sztyletem w sercu i nożem w plecach, wciąż słucham tej samej muzyki, wciąż płaczę na tych samych filmach, wciąż za dużo palę, wciąż za bardzo mi Ciebie brakuje.

Zawężony zbiór rozlazłych kreatur mających jeszcze czelność zwać się ludźmi .

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Zawężony zbiór rozlazłych kreatur mających jeszcze czelność zwać się ludźmi .

Wszystko sprowadza się do jednego.  Jedna dziewczyna.  Jeden ON.  Ten jeden raz.  Jedno wino.  Jeden papieros.  Jedna łazienka.  Jedna dusza.  Tylko jedna łza.  Jeden oddech.  Jedno spojrzenie.  Jeden ruch.  Jedno ciało.  Jedne wrota.  Droga w jedną stronę.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Wszystko sprowadza się do jednego. Jedna dziewczyna. Jeden ON. Ten jeden raz. Jedno wino. Jeden papieros. Jedna łazienka. Jedna dusza. Tylko jedna łza. Jeden oddech. Jedno spojrzenie. Jeden ruch. Jedno ciało. Jedne wrota. Droga w jedną stronę.

Krwawię zaplątana w szorstkich prześcieradłach bezgwiezdnych nocy.  Wykrochmalony materiał zakorzenia się na mojej skórze.  Tkwię tak osaczona przez kłamstwo.  Żyję otulona spraną śmiercią.  Wysłużone kończyny opadają bezsilnie w szamotaninę gryzących wspomnień.   Splamiłam bawełnianą przestrzeń.  Tak mocno naciska na umysł.  Dusi zatrutym obrazem prostych korytarzy.  Nie pozwolę!  Nie pozwolę na bezczynne kołysanie w ramionach szkieletów.  Kłamstwo.  Rozedrzyj trupie społeczeństwo.  Zobacz mnie pod okrywą nałogowych oddechów.  Wyczerpujących bezdusznych ulic.  Zaczerwienioną skórą.  Nie pod granitowa płytą.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Krwawię zaplątana w szorstkich prześcieradłach bezgwiezdnych nocy. Wykrochmalony materiał zakorzenia się na mojej skórze. Tkwię tak osaczona przez kłamstwo. Żyję otulona spraną śmiercią. Wysłużone kończyny opadają bezsilnie w szamotaninę gryzących wspomnień. Splamiłam bawełnianą przestrzeń. Tak mocno naciska na umysł. Dusi zatrutym obrazem prostych korytarzy. Nie pozwolę! Nie pozwolę na bezczynne kołysanie w ramionach szkieletów. Kłamstwo. Rozedrzyj trupie społeczeństwo. Zobacz mnie pod okrywą nałogowych oddechów. Wyczerpujących bezdusznych ulic. Zaczerwienioną skórą. Nie pod granitowa płytą.

Rany.  Blizny.  Drzazgi.  Sińce.  Krew.  Stworzyła je odmienność.  Nie ja.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Rany. Blizny. Drzazgi. Sińce. Krew. Stworzyła je odmienność. Nie ja.

Czarno szare historyjki. Wypłowiałe zwłoki w objęciach granitu. Wspominane przez ludzi sytuacje z ciężkich opowiadań. Nie na zwykłe uszy. Na kartce. Zwęglonym papierowym ciele. Własne konteksty współczesnych pisarzy jutro zaleją codzienne bibeloty.  Kilka kresek  liter bazgrołów spiętych zamaszystym podpisem w prawym dolnym  rogu. Plamy atramentu zmieszane z łzami roztarte rękawem. Słowa. Kruche  ciche   pokorne . Ostatnie słowa. List pożegnalny? Bzdura. Jaki samobójca wykonując ostatnie ciecia pomyślałby o czymś tak błahym. On chce odejść. Pozwólcie mu. Nie ma zamiaru dodawać sobie bólu skrobiąc atramentowe kształty. A rodzina? Jak wytłumaczy to sobie rodzina? Cisza. Prawda drży nieuchwytnie na języku trupa : Powiedzą  zapomną  wymyślą kolejną historię  wytłumaczą błędami . Nie zauważą . Złamane krzyże nad ich duszą .

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Czarno szare historyjki. Wypłowiałe zwłoki w objęciach granitu. Wspominane przez ludzi sytuacje z ciężkich opowiadań. Nie na zwykłe uszy. Na kartce. Zwęglonym papierowym ciele. Własne konteksty współczesnych pisarzy jutro zaleją codzienne bibeloty. Kilka kresek, liter bazgrołów spiętych zamaszystym podpisem w prawym dolnym rogu. Plamy atramentu zmieszane z łzami roztarte rękawem. Słowa. Kruche, ciche , pokorne . Ostatnie słowa. List pożegnalny? Bzdura. Jaki samobójca wykonując ostatnie ciecia pomyślałby o czymś tak błahym. On chce odejść. Pozwólcie mu. Nie ma zamiaru dodawać sobie bólu skrobiąc atramentowe kształty. A rodzina? Jak wytłumaczy to sobie rodzina? Cisza. Prawda drży nieuchwytnie na języku trupa : Powiedzą, zapomną, wymyślą kolejną historię, wytłumaczą błędami . Nie zauważą . Złamane krzyże nad ich duszą .

Ci wokół .Zwani normalnymi stawiają wykrzykniki . Ostre nagłówki . Uderzają siłą pustego krzyku . Takim jak ja dano tylko możliwość stawiania pytajnika pod każdym wykrzyczanym słowem.  Pytania. A gdzie odpowiedź? To kolejne pytanie.   Piszczę. Potrafię przemilczeć ich wrzaski.  Wytracam tlen  krew  umysł.  Umieram .  Czy jutro o mnie wykrzyczą ?

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Ci wokół .Zwani normalnymi stawiają wykrzykniki . Ostre nagłówki . Uderzają siłą pustego krzyku . Takim jak ja dano tylko możliwość stawiania pytajnika pod każdym wykrzyczanym słowem. Pytania. A gdzie odpowiedź? To kolejne pytanie. Piszczę. Potrafię przemilczeć ich wrzaski. Wytracam tlen, krew, umysł. Umieram . Czy jutro o mnie wykrzyczą ?

Bezbolesne poznanie czegokolwiek nie istnieje.  Dotyk prędzej czy później sprowadzi ból.  Cierpiąc odnajdujemy kontury  kształty  linie.  Po omacku oddychamy.  Miętolonym w palcach powietrzem.  Czujesz fakturę nocy.  Pomięta  zmarszczona  szorstka  sfałdowana.  Suniesz palcem po nadgarstku.  Dłoń.  To twoje oczy.  Ta dłoń.  To twoje otoczenie.  Ta sama dłoń.  To twoje życie.  Jesteś namacalna.  Te zniszczone dłonie   To ty.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Bezbolesne poznanie czegokolwiek nie istnieje. Dotyk prędzej czy później sprowadzi ból. Cierpiąc odnajdujemy kontury, kształty, linie. Po omacku oddychamy. Miętolonym w palcach powietrzem. Czujesz fakturę nocy. Pomięta, zmarszczona, szorstka, sfałdowana. Suniesz palcem po nadgarstku. Dłoń. To twoje oczy. Ta dłoń. To twoje otoczenie. Ta sama dłoń. To twoje życie. Jesteś namacalna. Te zniszczone dłonie/ To ty.

Kiedyś  kilkoma nacięciami złożyłam swój byt do depozytu. Nie były to jedyne cięcia. Nie pierwsze. Nie ostatnie. Były nowe. Cholernie nowe. Pożądane i bezwstydne . Dać wolność esencji ludzkości. Uwolnić ten cały nagromadzony smutek. Ołów płyną w żyłach. Chciałam znać to uczucie. I poznałam. Na wylot. Skusiłam się   skosztowałam   zasmakowałam  . Obżerałam się bólem . Wypychałam wnętrzności niestrawnymi myślami. W końcu rzygałam tą pustką.  Metaliczny smak na drętwym języku. Kwas. Ale efekt końcowy dalej ten sam. Więc tkwię tak sobie dalej.   Otwarta . Na ostatni dzień   na ostanie ciecie . Na ostatnią pustkę.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Kiedyś, kilkoma nacięciami złożyłam swój byt do depozytu. Nie były to jedyne cięcia. Nie pierwsze. Nie ostatnie. Były nowe. Cholernie nowe. Pożądane i bezwstydne . Dać wolność esencji ludzkości. Uwolnić ten cały nagromadzony smutek. Ołów płyną w żyłach. Chciałam znać to uczucie. I poznałam. Na wylot. Skusiłam się , skosztowałam , zasmakowałam ,. Obżerałam się bólem . Wypychałam wnętrzności niestrawnymi myślami. W końcu rzygałam tą pustką. Metaliczny smak na drętwym języku. Kwas. Ale efekt końcowy dalej ten sam. Więc tkwię tak sobie dalej. Otwarta . Na ostatni dzień , na ostanie ciecie . Na ostatnią pustkę.

Zauważysz granicę dopiero wtedy gdy ją przekroczysz .

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Zauważysz granicę dopiero wtedy gdy ją przekroczysz .

Urodziłam się martwa . Blady trup obdarzony oddechem . Mszczą się . Myśli tłuką się jak kruche filiżanki. Marne te moje spojrzenia. Życie jakoś do mnie nie pasuje. Zostawiam jeszcze krwawe ślady w miejscach przez które przechodziłam. Biegłam na oślep  kalecząc pięty  potykając się  upadając. Czołgałam się bezsilnie do brzegu . Dalej trwam w tym bagiennym półśnie . Koszmarne niezdarne tchnienie . Dojrzewam do popiołu.

chill.out dodano: 1 listopada 2011

Urodziłam się martwa . Blady trup obdarzony oddechem . Mszczą się . Myśli tłuką się jak kruche filiżanki. Marne te moje spojrzenia. Życie jakoś do mnie nie pasuje. Zostawiam jeszcze krwawe ślady w miejscach przez które przechodziłam. Biegłam na oślep, kalecząc pięty, potykając się, upadając. Czołgałam się bezsilnie do brzegu . Dalej trwam w tym bagiennym półśnie . Koszmarne niezdarne tchnienie . Dojrzewam do popiołu.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć