|
wiesz, prawdę mówiąc już cię nie kocham. ale przyznaję, nadal mi się podobasz, nadal wodzę za tobą wzrokiem, nic niestety na to nie poradzę. muszę czekać, aż całkowicie się odkocham i zapomnę co było, aby iść dalej.
|
|
|
siedziała na jego łóżku, patrzyła, jak się przebiera. lubiła jego umięśnione plecy i szerokie ramiona. spojrzał na nią i zaśmiał się na widok jej zagryzionych warg. - mała, nie napalaj się tak - mruknął i rzucił w nią koszulką. - chodź tu - warknęła cicho i uniosła brew. nie zrobił żadnego kroku, tylko patrzył z szelmowskim uśmiechem. - nie, to nie - powiedziała i położyła się na brzuchu. po krótkiej chwili poczuła jego dłonie na plecach. wtuliła się w niego. - wiesz co? - szepnęła - odnalazłeś mnie. albo raczej... ja odnalazłam się w tobie - powiedziała, chowając twarz w jego szyi. pocałował ją. delikatnie, z uczuciem, które przepływało między uderzeniami ich serc. wbił tępy wzrok w sufit. czuł, jak spokojnie przy nim oddycha. nie chciał jej nigdy skrzywdzić. za bardzo ją kochał. ale stało się. poczucie winy rozpierdalało mu płuca. będzie musiał w końcu odejść. zostawić ją z milionem pytań na ustach, bez szans odpowiedzi, na które kolwiek z nich.
|
|
|
no a my, a my to się nie znamy już prawie.
|
|
|
jedz dużo wapnia. serce, szybciej się zrośnie.
|
|
|
podpisujesz się swoim spojrzeniem, na sercu zostawiając zły smar.
|
|
|
ogarnąć życie, to nie znaczy zrezygnować z paru imprez, mała.
|
|
|
musisz mieć odporną psychę, bo świat jest podły.
|
|
|
chodź do mnie, ale zanim przyjdziesz, powiedz że "coś" czujesz. zanim mnie przytulisz, dotkniesz, pocałujesz, zanim mi obiecasz, że będziesz zawsze blisko, dobrze się zastanów... czy możesz dać mi wszystko.
|
|
|
zaczęłam od usunięcia zdjęć. nie wytrzymałam długo, przywróciłam je znowu. później numer telefonu. i tak znałam na pamięć, więc nic to nie dało. przed snem myślałam o innych, ale i tak widziałam twoje źrenice. wyprałam "twoją" ulubioną bluzę, ale nadal pachniała tobą. chciałam zapomnieć, ale zapukałeś do drzwi. i znowu ten sam rzeczy stan.
|
|
|
trochę kultury. proszę wypierdalać.
|
|
|
- przepraszam, że nie umiem ci pomóc. - mała, po prostu bądź, okej? - jestem, i co dalej? bo to nic nie daje. - daje to, że mam chęć na wstanie z łóżka, ogarnięcie się, wyjście do pracy, powrót, na patrzenie na te nieszczere mordy, na położenie się spać, aby za parę godzin zacząć kolejny dzień. - mimo wszystko, chciałabym ci pomóc, jakkolwiek. - pomagasz, właśnie w ten sposób pomagasz, jesteś i wiem, że cię mam, i że nawet jak oni wszyscy mnie tu wkurwiają, mam ciebie.
|
|
|
pamiętam ten dzień. siedziałeś obok mnie. powiedziałam "przytul mnie", szybko wstałeś, podniosłeś mnie, przyciągnąłeś blisko do siebie, po czym mocno ścisnąłeś. trzymałeś mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać, wiedziałeś to, a mimo to ściskałeś mnie coraz mocniej. czułam wtedy na swojej szyi twój ciepły, przyspieszony oddech i mocne, także przyspieszone bicie twojego serca na sobie. biło tak silnie, że chociaż go nie słyszałam, wyobrażałam sobie jego odgłos. było głośne, przyspieszone, ale jednak spokojne. brakuje mi kurwa tych czasów.
|
|
|
|