 |
[ cz. 15] Czym prędzej, zaraz po zakończeniu ósmej lekcji pobiegłam pod jego dom. Nawet nie czułam bólu nóg, ani zmęczenia. Bałam się o niego. Zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otwierał. Jego telefon był wyłączony, jego koledzy nic nie wiedzieli. Umierałam ze strachu, jak jeszcze nigdy. Poszłam najpierw do pobliskiego szpitala, kobieta w recepcji nie uspokoiła mnie- nie było go tam. Nawet gdyby coś mu się stało, a gdyby tu był, to byłaby w pewnym sensie ulga- wiedziałabym co się z nim dzieje. Tymczasem musiałam trwać w niewiedzy, w nicości.
|
|
 |
[ cz. 14] Wiedziałam doskonale, że jeśli to wszystko się zacznie - skończy się porażką. Bo ile może być 'ostatnich razów'? Zostawiłam mu wiadomość na poczcie: - Cześć. Wybacz mi, ale ja już nie potrafię. To tak jak z potłuczeniem lustra.. nie mam ochoty próbować go złożyć, aby było jak kiedyś, bo to grozi pokaleczeniem.. Przepraszam, dobranoc. - nie oddzwonił, może to i lepiej. Rano wstałam zupełnie niechętnie, bo wiedziałam, że spotkam go w szkole. Pierwsza lekcja. Nie przyszedł. Może zaspał? Druga lekcja. Nie ma go. Trzecia lekcja. Jego miejsce w ławce wciąż wolne. Czwarta lekcja. Nie pojawił się. Piąta, Szósta, Siódma, Ósma- czekanie na marne. Może coś mu się stało? Może... Boże! Może to przez mój telefon? Cholera.
|
|
 |
Jakie to szczęście, że Go mam. Gdyby nie On, to pewnie nie poradziłabym sobie w wielu sytuacjach, na przykład teraz, kiedy od dwóch godzin siedzę zapłakana nad brzegiem jeziora i kompletnie nie widzę swojej wizji przyszłości. Tak, przeznaczenie wiedziało, że będę potrzebowała wielokrotnego wsparcia, dlatego mi Go dało.
|
|
 |
Podniesiony ton głosu. Za dużo alkoholu. Kłótnia o nic. Brak zrozumienia. Gniew. Krzyk. Złość. Agresja. Moje ucieczki. Kary. Moja śmierć każdego dnia... Chciałabym być normalnym dzieckiem, normalnego ojca.
|
|
 |
[ cz. 13] Podając pretekst wyjazdu z mamą na wieś, do babci, chciałam uciec przed ważnymi pytaniami jakie czyhały na mnie z jego ust dzisiejszego dnia. Oczywiście, mimo mojego uporu, odprowadził mnie pod samą furtkę. Rzuciłam mu ciche dziękuję i weszłam do domu, nie dając nawet rąbka nadziei, że nasze pożegnania mogą jeszcze wyglądać inaczej w przyszłości. Nie odpowiedziałam mamie na pytanie jak w szkole, nie zjadłam obiadu, poszłam od razu po schodach do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Po niespełna dwóch minutach usłyszałam po raz kolejny .. 'Obiecywałem tyle razy, że nie powtórzy się już nigdy więcej coś między nami. Obiecywałem tyle razy, miałem dobre intencje,ale nie zawsze to wystarczy.'
|
|
 |
[ cz. 12] Odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam iść naprzód, podczas gdy łzy mimowolnie spływały po policzkach. Podbiegł przede mnie i mnie zatrzymał, podniósł moją głowę do góry i wytarł łzy, a po chwili patrząc mi w oczy, wyszeptał: - Powiem to. To nie słowa, to uczucia. I wcale nie są puste. Są pełnie nas. Kocham Cię. Bardzo Cię kocham. - po czym przytulił mnie i opętał swoim cudownym zapachem, tą magią, jaka kiedyś między nami była.. zupełnie jakby wróciła. A przecież miała odejść na zawsze.
|
|
 |
[cz. 11] Mam prawo opierać swój gniew, rozczarowanie i smutek na tym co zrobiłeś. Bo kiedyś bolało. Teraz już jest lżej, pogodziłam się z tym, więc nie wchodź znowu z butami w moje życie. Nie chcę znowu tego przeżywać. -Przepraszam Cię, ja.. -Jak śmiesz? Nagle Ci się przypomniało? I teraz będziesz mnie przepraszał? I myślisz, ze Ci wybaczę? Zabawne. -Nie, wcale nie liczę na wybaczenie z Twojej strony, chcę żebyś widziała że żałuję, bardzo żałuję. Wiem, że jest za późno. -Cieszę się, że masz tego świadomość. Coś jeszcze? -Tylko jedno... Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak Ty. Żałuję tego co zrobiłem od dawna, ale dopiero teraz miałem odwagę to powiedzieć, bo po tym co powiedziałaś na lekcji, myślałem, że jeszcze coś czujesz, że to może się udać. Przepraszam. Nie będę Ci zabierał więcej czasu. Pamiętaj tylko, że Cię ko.. -Nie mów tego. Nie waż się tego mówić, to puste słowa. Puste.
|
|
 |
[cz. 10] Szłam przez ubocze mało znanego, niewielkiego parku, którego drzewa teraz mieniły się kolorami. Jesień. Zupełnie jak rok temu.. Byłam już blisko tej ławki, naszej ławki, na której tak wiele wyznań usłyszałam i blisko tego drzewa, naszego drzewa, pod którym składał mi tyle obietnic.. Stał tyłem, ale kiedy się zbliżyłam, natychmiast odwrócił się i powiedział: -Dobrze, że przyszłaś. Słuchaj.. Kurde nie jestem dobry w takim gadaniu, powiem prosto z mostu. Wiem, że mówiłaś o mnie na tym polskim i.. - Wcale nie mówiłam o Tobie. - powiedziałam zdecydowanie, nie wiem jak mogłam zdobyć się na takie kłamstwo. -Mnie nie oszukasz. Doskonale wiem, kiedy kłamiesz. Nie zapominaj, że spędziłaś ze mną siedem miesięcy. Siedem miesięcy to dość dużo czasu, żeby nauczyć się sposobu, w jaki kłamie ktoś, z kim je przeżyłeś. -Dobra, niech Ci będzie, panie mądraliński. Jesteś dupkiem, jakiego jeszcze w życiu nie spotkałam, rozkochałeś mnie w sobie, potem zrobiłeś w chuja i zostawiłeś.
|
|
 |
[cz. 9] Dzwonek oznajmiający koniec wszystkich zajęć zadzwonił niesamowicie szybko. Przez wszystkie te lekcje zastanawiałam się co robić i oczywiście patrzyłam, na niego. Wyszedł z klasy jako pierwszy, natomiast ja starałam się przeciągnąć jej opuszczenie jak najdłużej się dało. Postanowiłam zaryzykować w imię napisu pod kapslem, wiem, to głupie. Ale chciałam mieć jakiś pretekst, nawet nie dla innych, tylko dla samej siebie. Żebym mogła spojrzeć w lustro i nie mieć do siebie pretensji o to, że znowu uległam, przez własną naiwność. Idąc przez korytarz zastanawiałam się co mu powiem. Postanowiłam wysłuchać co ma do powiedzenia i odejść. Nie wiedziałam tylko jeszcze, że to będzie takie trudne..
|
|
|
|