 |
Jak nie umiesz się obronić pokusy się nie czają,
a od żadnej nie usłyszysz słodkiego dobranoc.
|
|
 |
Potrzebuję ciepła, tej szczerości lecę w nicość,
nie wstydzę się miłości - byłbym przecież hipokrytą.
|
|
 |
podejmujesz wybór, ponosisz konsekwencje, czemu znów to robisz skoro tak bardzo nie chcesz? do siebie miej pretensje, bo, że to takie męskie? chcesz ciepła w domu, jednocześnie ognia na mieście? pusta przestrzeń przypomni Ci o błędach, chciałeś ognia to z piekła ogień Cię dosięga i nie rozgrzeje serca jak prawdziwe emocje, bo znowu wyszło źle, a znowu chciałeś dobrze.
|
|
 |
Wiem jak jest, każdy chce mieć więcej,
Cenię ludzi za szczerość, a nie szczere intencje.
|
|
 |
Wytykasz mi błędy - tylko na tyle stać cię?
Żyjąc cudzym życiem w końcu zabijesz własne,
|
|
 |
Sam widzisz, porażka nie jest opcją
Tworzymy własny kosmos, na własny koszt ziom
I nie ważne, niech skurwysyny mówią co chcą
|
|
 |
I kij wbijam w przyjaźń tych co są śliscy jak żmija
|
|
 |
Niektórych już nie ma - i dobrze, ich gadka mi zbrzydła
Pomagają publicznie, po ciuch podcinają skrzydła
|
|
 |
Szanuj ludzi naprawdę
I nie bądź pseudo-prawilny
Czas ich obudzi przed Bogiem
To oni będą winni
|
|
 |
Zawsze mocno wierzyć że marzenia nam się spełnią
Myśleć pozytywnie należy
|
|
 |
Twardo stąpać po ziemi
I nigdy się nie poddawać
Umieć życie docenić nie bazując na jego wadach
|
|
 |
Rodzimy się z krzykiem
Dorastamy w buncie
Tu przez całe życie po grząskim stąpamy gruncie w przód
|
|
|
|