 |
Znasz moje imię, ale nie znasz mojej historii.
|
|
 |
Nie rozumiem, jak można się uśmiechać przez cały dzień, a płakać całą noc? Jak twój najlepszy przyjaciel może stać się twoim najgorszym wrogiem? lub jak twój najgorszy wróg może stać się Twoim najlepszym przyjacielem? Jak można pragnąć czegoś przez kilka miesięcy, a później chcieć o tym za wszelką cenę zapomnieć? Jak coś co jest dla Ciebie najlepsze, może tak strasznie boleć? Jak ludzie, którzy kiedyś chcieli spędzać co drugi dzień z Tobą, nie potrafią poświęcić teraz dla Ciebie ani minuty? Jak ludzie mogą składać obietnice, wiedząc, że i tak nie potrafią ich dotrzymać? To chore, że ludzie, którzy znaczą dla Ciebie tak wiele, potrafią tak szybko wymazać Cię z pamięci.
|
|
 |
Próbujesz walczyć ze swoimi uczuciami, ale po prostu nie możesz. Spadasz coraz niżej z każdym dniem, ale starasz się to ukryć za wszelką cenę.
|
|
 |
|
[1] Czarny pomnik, na jego brzegu biała figurka aniołka, parę wyrytych słów, data i zdjęcie sprzed roku. Staliśmy tak trójką nad Jej grobem, słowa ogarnęła cisza, milczeliśmy. Oprócz różnorodnych kwiatów i kolorowych zniczy, mój wzrok przykuło tamto zdjęcie, znam je na pamięć, każdą rysę jej twarzy na nim czy naturalność uśmiechu. Tym razem, wydawało mi się inne, tak jakby naprawdę patrzyła na nas, jakby naprawdę to do nas się uśmiechała. Przez moją głowę przebijały się między sobą myśli, zapisane w pamięci wspomnienia, widziałam w nich Ją. Był początek zimy, siedziała przy kominku ogrzewając dłonie, jak zawsze uśmiechnięta. Opowiadała o tym, jak strasznie czuje się szczęśliwa. Wspominała o bólu, o niejednej chwili słabości jaką przeżyła, ale jedyne co chciała wtedy zrobić, to coś mi uświadomić. Zrobiła to.
|
|
 |
|
[2] Przekazała mi jakby wyrywki ze swojego scenariusza, uświadamiając, że nieważne jak bardzo będzie źle, że nieważne czy upadnę naprawdę nisko, ważne, żebym w sercu zawsze miała wiarę. Wiarę w to, że warto, że choćby sama, to przełamię największą z przeszkód, ze dam radę. Pamiętam wtedy Jej oczy, naprawdę emanowały szczęściem. Byliśmy pewni, że tak jest i tak było, dopóki z Jej oczu nie uciekły te iskry, dopóki nie zamknęła powiek. Obdarowywała ciepłem, wzorem swojego uśmiechu, tak w istocie umierając od środka. Nigdy nie chciała, żeby ktokolwiek z nas zapamiętał ją zimną jak lód, powoli odchodzącą. Nie pozwoliła nam na to, odchodząc wtedy, gdy byliśmy pewni, że już nic złego się nie stanie. Sama zabrała nam siebie, w krótkim liście pisząc, że w ten sposób, ani Ona ani żadne z nas, nie będzie cierpieć, że tak będzie lepiej. / Endoftime.
|
|
 |
Nie jestem już tak silna jak kiedyś.
|
|
 |
Umieram od środka, kiedy nie wiem co masz na myśli.
|
|
 |
Ten moment, kiedy musisz wziąć głęboki oddech przed wypowiedzeniem słowa, bo wiesz, że jesteś blisko od płaczu.
|
|
 |
Dość płaczu, jestem zmęczona.
|
|
 |
Tak, jestem uśmiechnięta, ale wewnątrz umierająca.
|
|
 |
Wszystko wydaje się tak bezsensowne. Siadam w kącie i zaczynam płakać. Wszyscy zastanawiają się dlaczego, a ja sama nie znam odpowiedzi na to pytanie.
|
|
 |
- Definicja „przyjaciel” kryła się w tych czterech, pokręconych głowach. I w jednej pięknej, jasnowłosej, razem z ukrytym w zakamarkach serca uczuciem.
|
|
|
|