|
patrz, to jest jak powolne umieranie, wypluj mnie już, niech się stanie!
|
|
|
Mów, jeśli trzeba Ci znów kolejnych słów, tak łatwo wychodzą Ci z ust..
Ja daję swoje, że wbijają się w mózg, jak w serce nóż, i cóż, że boli, Ty je wypluwasz jak kurz.
i jest za późno, razem nie sięgamy do chmur, nie mogę latać, już nie trzeba mi piór. Tylko w dół.
i nieważne, że oddałbym tyle, żeby Cię dotknąć. Na końcu i na początku jest samotność.
|
|
|
nie mogę wybaczyć sobie, że to robię zakochany w tobie
|
|
|
czarnej rozpaczy samo dno
|
|
|
Chcę mniej widzieć, oczyścić fotopamięć
|
|
|
Głupota, ból i fałsz tworzą co dzień panoramę,nie dostrzegać gestów i wzroku, który kłamie
|
|
|
znałem Twoją wartość, nie wiedziałem, że Cię stracę,słyszysz mnie? To spowiedź, zdrowie wasze
|
|
|
widzę Ciebie jak przez mgłe, czy to Twojej twarzy rysy,czy na pewno się znaliśmy, czuję chłód, tracę zmysły
|
|
|
ostatnie kilka lat minęło jak kilka sekund,dryfowałem po mieliźnie morza cierpienia i stresu
|
|
|
|