 |
|
pokochałam Twoje oczy + spodobał Ci się mój tyłek = cierpienie + kolejna zaliczona.
|
|
 |
|
możesz mi grozić nawet śmiercią, i tak nie pomoże. nie przestanę czuć tego, co teraz. nie dlatego, że nie chcę... po prostu jesteś moim słońcem. prywatnym promieniem w środku zimy.
|
|
 |
|
skarbie, pogódź się z tym, że On szuka laski, która bez oporów będzie się z Nim całować na środku chodnika, muskając śmiało Jego delikatny zarost. pragnie tej bez krzty szacunku do samej siebie, która nie znając go zanadto wskoczy Mu pod kołderkę. On nie szuka miłości. On chce piąć się po szczeblach rozkoszy, przeżywać coraz to nowsze orgazmy. rozumiesz?
|
|
 |
|
myśl o Tobie z każdą chwilą rozdziera mnie od środka coraz bardziej. próbuję pogodzić się z myślą, że świadomie wyraziłam zgodę na to, abyś odszedł.
|
|
 |
|
najbardziej zabolał mnie fakt, że nigdy nie kochałeś. okłamywałeś mnie sądząc, że tym sposobem uczynisz mnie szczęśliwą. w jednej chwili wszystkie piękne momenty rozmyły się, straciły na wartości. to był moment, kiedy w końcu przyznałeś, że nie zależało Ci na moim istnieniu. że byłam Ci obojętna.
|
|
 |
|
cichy gwizd chłopaków połączony z patrzeniem wprost na mój tyłek, kiedy wchodzę do nich na wf. Twój wzrok pełen wyrzutu i zazdrości. niezastąpione.
|
|
 |
|
regularnie co tydzień, w piątek o piętnastej przechodzi mi przez głowę identyczna myśl - 'o ja pierdolę, za pięć minut weekend!'.
|
|
 |
|
ktoś kiedyś powiedział mi, żebym strzegła się wszelkiego cierpienia, bo nie jest niczym przyjemnym. ale byłam dzieckiem. istotą, ciekawą świata. kiedy przybyło mi lat - nieświadomie dałam złapać się w sidła jakiegoś obcego uczucia. miało dość intrygujący kształt, jakieś metr osiemdziesiąt, szerokie ramiona, duże dłonie, i całkiem niezłą klatę. w dodatku te oczy. tęczówki, które mogłam obserwować i kodować do śmieci, a nigdy by mi się to nie znudziło. ponadto owa postać, jaką poznałam przedstawiła się tak ładnie - miłość. wierutnie kłamała. z czasem dane było mi poznać ją lepiej, i przekonać się, że jest uosobieniem bólu, tęsknoty. więc teraz ja oznajmiam Tobie - strzeż się nieznajomych, bo nie zawsze imię, które podają jest zgodne z tym co kryją po lewej stronie klatki piersiowej. tam głęboko, w sercu.
|
|
 |
|
miłość jest wtedy, kiedy odnajdujesz cząstkę siebie w tej drugiej osobie. kiedy każda sekunda, każdy oddech, radość i łzy - nie są warte zupełnie niczego, jeśli nie ma właśnie tego człowieka przy Tobie. to moment, w którym wszelkie uśmiechy, czy muśnięcia dłoni - są wszystkim, całym życiem. kiedy zwyczajna obecność jest powodem to dalszego funkcjonowania.
|
|
 |
|
chcę być Twoją gwiazdką. tą, wybraną spośród milionów. tą, której będziesz wyszukiwał na niebie co noc. chcę być Twoim skarbem. bezcennym diamentem.
|
|
 |
|
moje serce krwawi, moje oczy produkują nowe łzy, a podświadomość w końcu postanowiła, że chce Cię znów obok.
|
|
 |
|
kiedy tylko próbowałam zamknąć powieki, mimowolnie rozchylały się z powodu napływających łez. co kilka sekund wydawałam z siebie niemy krzyk, a mięśnie raz po raz kurczyły się boleśnie. w końcu poduszka na której opierałam głowę okazała się na tyle przemoczoną, że w furii rzuciłam ją w kąt. sięgnęłam po komórkę, bezwiednie leżącą teraz na łóżku, nie przykrytą już niczym. zaczęłam czytać wiadomości od Ciebie, te z przed kilku miesięcy, wciąż zapisane w osobnym folderze - 'na zawsze'. katowałam się na nowo czytając Twoje zapewnienia co do uczuć jakimi mnie darzysz. po raz kolejny zdrapałam strupy z mojego serca. znów zaczęło mocno krwawić.
|
|
|
|