 |
witam, kolejny cholernie pusty dzień w moim życiu. ponownie ze łzami w oczach.
|
|
 |
podświadomość pełna nadziei.
|
|
 |
Czułam się strasznie. W środku wszystko mnie rozrywało.
Miałam ochotę przywalić mu za to co powiedział. Co zrobił.
Co robił dalej. A z drugiej strony pragnełam przytulić go mocno.
Powiedzieć , ze wszystko będzie dobrze.
Że ja mu pomogę. Jednak on tej pomocy nie chciał.
Ani ode mnie , ani od nikogo innego. Ach, jaki dziwny to był związek.
Rozstaliśmy się tak po prostu. Nieodwołalnie , tak na zawsze.
|
|
 |
bo w dzisiejszych, czasach, lans, to podstawa. jeżeli, nie masz, pół tony tapety, na twarzy, bluzki po pępek, i spódnicy, długości, 5 cm, nie masz co liczyć, na zainteresowanie mężczyzny.
|
|
 |
jeszcze, raz zmierz, mnie wzorkiem, a podejdę, i dam Ci w twarz. jeżeli, masz problem, miej odwagę, mi to powiedzieć, prosto w oczy, a nie obrabiaj, tyłka za plecami, zdziro.
|
|
 |
ironicznie, mierzę ją wzrokiem. zaznaczam, swój teren. myślała, zdzira, że nie umiem o swoje walczyć. z miłą chęcią wyprowadzę, ją z błędu.
|
|
 |
- nie bierz, do siebie tego co powiedziałem. - co masz, na myśli? to, że jestem suką, czy to, że mnie kochasz?
|
|
 |
nie zdziw się, jak kiedyś rzucę się na Ciebie, na środku ulicy i zacznę namiętnie całować, po czym przeproszę i odejdę. mnie po prostu, zdarza się miewać, zachowania obsesyjne. a fakt, że chcę pokazać, tej zdzirze, do kogo należysz, to już inna sprawa.
|
|
 |
jak go tylko cholernie uwielbiam i tylko mi się cholernie podoba. fakt, że cholernie świetnie mi się z nim rozmawia, i mam cholerne motylki w brzuchu, na jego widok, nie oznacza, że go kocham.
|
|
 |
pragnę przy nim zasnąć. budzić go każdej nocy, z prośbą o przyniesie szklanki wody. tłumacząc, że boję się ciemności.
|
|
 |
ja już go nie kocham. mnie nawet na nim, nie zależy. ale nie pozwolę na to, aby byli razem. nie dam, jej tej pieprzonej satysfakcji, o którą tak walczy. nie dopuszczę do tego, aby była szczęśliwa. nie, kosztem mojego szczęścia.
|
|
 |
był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. to na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. to on, najpiękniej na świecie mówił, jak bardzo boi się miłości. to właśnie, on był autorem każdego mojego uśmiechu. to dzięki niemu, potrafiłam doceniać, to co miałam. był całym, moim szczęściem. wszystkim, tym co miałam. pisząc, to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko pisać, w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym.
|
|
|
|