 |
|
Walcz! To szansa by żyć, musisz iść swoją drogą z uniesioną głową, idź!
|
|
 |
|
ciosy od życia i bolesne doświadczenia pomagają nam dorosnąć.
|
|
 |
|
Spójrz na mnie, chociaż jeszcze raz, proszę. Choć przez sekundę zainteresuj się moim losem.
|
|
 |
|
najbardziej obcymi, są dla nas ci, którzy kiedyś nas kochali.
|
|
 |
|
nie umiem żyć bez niego. i nie umiem żyć z nim.
|
|
 |
|
"kumasz, mogę zagrać o to życie w kości
bo nie mam nic do stracenia oprócz niepewności"
|
|
 |
|
wobec siebie fair, człowiek równy człowiekowi
ręka rękę myję, zachowanie wiele robi
|
|
 |
|
"ja szukam spokoju w życiu,
bo już mam dosyć perypetii"
|
|
 |
|
"to musi być coś więcej niż chemia, która napędza organizm,
mamy serca by kochać, uczucia by móc je ranić
gdzieś, pomiędzy tkankami i słowami jest dusza,
która zmusza nas do pokonywania kolejnych granic"
|
|
 |
|
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
 |
|
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
 |
|
nie umiem żyć z nim, nie umiem żyć bez niego.
|
|
|
|