 |
Sęk w tym, że za mało czasu dajesz na rozwiązanie sytuacji. To, że przez jeden dzień się kłócimy, nie znaczy, że musisz już wszystko po raz kolejny kończyć.
|
|
 |
Niczego nie obiecywałeś. Nie chciałeś obiecywać. Wszystko z premedytacją. Wiedziałeś, że i tak byś tych obietnic nie dotrzymał.
|
|
 |
Zawsze gdy dodawałam zdjęcie na portal pisałeś jak to Ci się podoba. Taką mam małą prośbę. Zatęsknij i napisz gdy tym razem coś dodam. Niech będzie tak jak wtedy. Wybacz moje błędy, ja wybaczę Twoje. Niech wszystko będzie dobrze.
|
|
 |
Sztucznie uśmiechnęta ze słuchawkami w uszach wracałam do domu.Próbowałam odegnać myśli związane z Nim,nawet nieźle mi to wychodziło do czasu powrotu do domu..Wiedziałam,że dzień wcześniej miał urodziny,że zrobił imprezę.Wiedziałam takze,ze w tym dniu nie był sam..Wystarczyło wejść na fejsa by zobaczyć co tam sie działo..Ujrzałam zdjęcia"naszej"paczki,na którym był On.Na kolanach trzymał nieznaną mi blondynkę..Poczułam wściekłość,ale o dziwo moje oczy były suche,zamiast tego przed oczami pojawiły mi sie wszystkie nasze szczęśliwe chwile.Chciałam Mu wykrzyczeć wszystko co leżało mi na sercu..Smutek,żal, miłosć,ale i nienawiść..Jednak nigdy nie dał mi nawet takiej możliwości..Do tej pory miałam nadzieje,lecz teraz znikła..Może to co zobaczyłam na zdjęciu nic nie znaczy,może to nic poważnego..Ale juz sama świadomość,ze inna wtuliła Mu się w ramiona i być może poczuła do Niego to samo co ja-jest najgorsza..Wolałam łudzić się,że jest sam..Że jeszcze choć czasem pomyśli o mnie... || pozorna
|
|
 |
To Ona nauczyła mnie uśmiechać się dzięki najdrobniejszym szczegółom - gdy potrafiła wywołać uśmiech na mojej smutnej twarzy, podczas najgorszego doła. To Ona nauczyła mnie dzielić szczęście z innymi - gdy podzieliła swoje, z moim . To Ona nauczyła mnie pomagać - gdy była zawsze przy mnie. To Ona nauczyła mnie milczeć - gdy potrafiliśmy nie odzywać się przez godzinę, a i tak rozumieć każde mrugnięcie powiek. To Ona nauczyła mnie kochać - gdy nadała sens mojemu życiu. To Ona nauczyła mnie ranić innych - gdy wbijała mi nóż prosto w serce. To Ona nauczyła mnie jak funkcjonować bez chęći życia - gdy odeszła ...
|
|
 |
Zadzwoniłem. Odebrałaś. Nie potrafiłem wykrztusić z siebie żadnego słowa. W końcu po chwili słuchania Twojego oddechu powiedziałem: " Kocham Cię. Jesteś moim tlenem - umieram bez Ciebie". Byłaś zdenerwowana, już na początku. Zaczęłaś krzycześ do słuchawki, na końcu mówiąc: " to zdychaj". I czy na prawdę, tylko ja w tym związku byłem skurwysynem?
|
|
 |
Wiesz , że ja nie mam już serca ? Na prawdę. Wyrwałaś je, zabrałaś ze sobą. Masz je teraz dwa - może właśnie to pozwala Ci kochać innego mężczyznę.
|
|
 |
Złapałem Cię za rękę mówiąc: "wybacz mi skurwysyństwo". Uśmiechnęłaś się mówiąc: " kocham tego skurwysyna nad życie".
|
|
 |
A w takie letnie, deszczowe wieczory przypomina mi się Twój gyrmas na twarzy, gdy złapał Nas deszcz, i popłakałaś się tylko dlatego bo Twoje włosy się pokręciły. I choć Ty płakałaś prawdziwymi, realnymi łzami - ja nie potrafiłem powstrzymać łez szczęścia. Tak, to był dzień w którym powiedziałaś mi , że gotowa jesteś trwać przy mnie całe życie.
|
|
|
|