 |
mówisz mi o przyzwyczajaniu się. stwierdzasz, że to głupie, niewłaściwe i do niczego nie prowadzące. silę się na uśmiech, który nie będzie wyglądał nawet minimalnie szczerze, jednak Ty tego nie zauważysz. zmieniasz temat. miłość. opowiadasz mi tym magicznym barytonem jaka to idiotyczna sprawa, jaka, banalna, wymuszona, przereklamowana. przełykam ślinę i kiedy tylko odwracasz wzrok, przecieram końcem rękawa oczy, zmywając ślady łez. śmiejesz się, tuląc mnie do siebie. mierzysz wzrokiem dziękując za to, że jestem Twoją kumpelą, i nigdy nie liczyłam na nic więcej. jasne, widzę, że znasz mnie perfekcyjnie.
|
|
 |
chore, kupić trzy tymbarki, a pod kapselkiem przeczytać po kolei: 'powiedz komuś coś', 'bez oporów', 'marzenia się spełniają'. tymbark, chuju. kłamiesz.
|
|
 |
zawsze gram wbrew narzuconym zasadom. robię na przekór innym, łamiąc wszystkie możliwe obietnice. ranię, i bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę. uważają mnie na złą, arogancką i zimną panienkę, bez krzty uczuć względem drugiego człowieka. podziwiam Cię za to, że w dalszym ciągu próbujesz się do mnie zbliżyć. doceniam Twoją nadzieję a pro po tego, że na pewno udaję, a w rzeczywistości jestem zupełnie inna.
|
|
 |
po raz pierwszy odwołanie i przełożenie wywiadówki na inny termin nie cieszy. po raz pierwszy najchętniej cofnęłoby się czas, pozmieniało kilka spraw. może byłoby lepiej. może smutek, łzy, łamiący się głos, żal do losu i Boga, byłyby uśmiechem. może Ci, którzy tak zwyczajnie odeszli, w dalszym ciągu byliby tu. może.
|
|
 |
nawet nie chcesz wiedzieć co wstrzyknę do Twojego serca. nie chcesz czuć tego, czego w końcu doświadczysz. nie chcesz mnie - a będziesz miał.
|
|
 |
zostawiam na Jego szyi ślady czerwonej szminki. naznaczam na Jego plecach szramy po zadrapaniach paznokciami. drażnię każdą część Jego ciała, swoim dotykiem. przyzwyczajam Go do siebie. to o mnie myśli następnego dnia kiedy siedzi u Niej na niedzielnym obiadku. to wspomnienie naszej nocy wciąż uderza Mu do głowy.
|
|
 |
wypalimy ostatniego papierosa. pocałujesz mnie najnamiętniej, pozostawiając cholerne ślady swoich ust na moich wargach. odwrócimy się i każde z nas pójdzie w swoją stronę. mimo kurewskiego bólu rozrywającego klatki piersiowe, ani ja, ani Ty, nie zawrócimy. już nigdy się nie spotkamy, dobrze?
|
|
 |
pokochaj mnie to kupię Ci nike.
|
|
 |
chciałabym żyć przyszłością nie zapomniawszy przeszłości.
|
|
 |
i jakie to uczucie nie móc mieć czegoś, czego się pragnie, kochanie?
|
|
 |
ranisz mnie. przeliterować?
|
|
 |
będę szczęśliwa. może dla siebie. może na przekór Tobie. nieważne. po prostu będę szczęśliwa.
|
|
|
|