 |
panicznie bałam się burzy. za oknem mojego pokoju rozpętało się istne piekło. niebo niemal się rozstępowało. zadzwoniłam do Niego. nie zdążyłam się nawet odezwać. wyszeptał do słuchawki ciche - 'jestem z Tobą, kochanie.' następnie przyłożył słuchawkę do swojej klatki piersiowej bo ewidentnie słyszałam bicie Jego serca. trzymając przy uchu telefon, nakryłam się kołdrą. strach jak ręką odjął.
|
|
 |
Wredna? Mało powiedziane. Zimna? Jak lód. Można tak o niej powiedzieć... jeśli nie zna się jej prawdziwej natury. Wydawałoby się że to co ludzie o niej mówią, wcale jej nie dotyka... Ale była to tylko dobra gra... Naprawdę bardzo cierpiała z powodu tych wszystkich wyzwisk na szkolnych korytarzach... Kiedy przychodziła do domu płakała. Nie miała nawet z kim porozmawiać. Mieszkała z siostrą. Ich rodzice dawno je zostawili, a jej siostra tylko praca, dom, studia.. - i tak w kółko. Nikt
|
|
 |
Dochodziła północ... Siedziała jak zwykle przed swoim laptopem, przeglądając różne strony... Nagle dostała sms-a o treści 'Spójrz przez okno'... Zgasiła światło z obawą, że to jakiś podglądacz i powoli podeszła do okna... Zaskoczona tym, stała jak wryta... Miało go nie być... Nagle dostała następnego sms-a o treści 'patrz teraz'... w tym momencie do chłopaka podeszła jedna z jej koleżanek... Ich usta zbliżyły się i chwilę trwali w namiętnym pocałunku... Wybiła 12... Ze łzami w oczach czytała nowego sms-a 'wszystkiego najlepszego w dniu urodzin. mam nadzieję, że prezent się podobał'...
|
|
 |
wstałam lewą nogą. pokłóciłam się z mamą. zjadłam musli z przyjaciółką. w drodze do szkoły zobaczyłam gościa, który mierzył nas wzrokiem, to zleciałam po nim spojrzeniem. w szatni uderzyłam kumpla. słuchałam jego ulubionej piosenki. widziałam uśmiech przyjaciółki z sarkazmem. śmiała się ze mnie, bo Ja nadal nie umiem się zachować, gdy o nim mówię. nadal czuję, że jest w części mój. na lekcjach trzęsła mi się ręka. a gdy wracałam do domu padał deszcz. szłam bez parasola. patrzyłam w ciemne niebo. na miejscu położyłam się na łóżku, dławiąc się łzami, pisałam do niego ostatnią wiadomość. coraz bardziej po moim policzku spływały łzy. wysłałam. a nagle przyszedł raport dostarczenia. serce zaczęło coraz mocniej bić. zaczęłam kopać nogami coraz mocniej w ścianę. błagałam, aby zakończył się jak najszybciej ten dzień. - a na wieczór wszystkie obietnice złamałam.
|
|
 |
Teoretycznie życie jest piękne. Praktycznie ? Patologia, dżungla, małpy.
|
|
 |
niemiecki. chora usiadłam na swoim miejscu, w sali językowej. zaczęłam wyciągać z torebki, ostatnią chusteczkę. przyjaciel spojrzał na mnie ukradkiem. a kolega który był obok, cały czas miał niesamowite poczucie humoru. ' tylko mi tu nie płacz. ' - chytrze zarzucił. ' nie bój się. nie będę. ' - zamknęłam oczy. chciałam aby, jak najszybciej ta lekcja przeleciała. modliłam się o koniec. widać było po mnie, że zaraz wylecę stamtąd. brak chusteczek + cały czas zimno odczuwalne, poprzez ciągłe trzęsienie się. ' założyłam słuchawki, myślałam, że odlecę. wszystko zaczęło mi się kręcić w głowie. niewyraźny obraz przed oczami, to przyjaciel, wyciągający także z kieszeni chusteczkę. wychodząc z sali, myślałam, że się przewrócę. w drodze do domu usłyszałam sygnał nadejścia wiadomości. czytając mieszały mi się literki w głowie. ' zaraziłaś mnie, kot. ' - nawet, nie uśmiechnęłam się do telefonu. nie miałam siły. wszystko mnie wykończyło. szkoła najbardziej, a później miłość.
|
|
 |
Mijamy się, oceniamy nawzajem, nikt nie jest ideałem i każdy odstaje.
|
|
 |
' Życie jest zbyt krótkie by się wszystkiego bać i rezygnować.Bo ludzie którzy nie boją się,po śmierci będą zawsze pamiętani a Ci którzy boją się pójdą w zapomnienie po roku '
|
|
 |
i obrzydził mi świat, ten w wersji bez niego. ten bez dwóch kubków kawy, zamiast jednego, ten bez pocałunków w gorącej parze nad nimi. świat, pozbawiony kolorów słońca, które obiecywało nowy, pełen możliwości dzień. bez gwiazd, które niegdyś nazwane naszymi imionami - teraz były jedynie błyszczącymi punkcikami na czarnej mapie nieba. zabrał ze sobą cały sens, jakby po prostu spakował go do reklamówki i biorąc pod pachę, wyszedł. i jego perfumy, które zawsze dopełniały wizerunek łazienkowej półki, zniknęły. szafa opustoszała, zabrakło w niej jego koszul. w końcu, pozbawił mnie nawet wspomnień. wpakował je do walizki, wraz z tym swoim ulubionym kubkiem, wraz z rysunkiem Drogi Mlecznej, wraz z sensem, ubraniami i tymi drogimi perfumami. zabrał wszystko. nawet zdjęcia. i serca też, nie oszczędził.
|
|
 |
moment, to nie miało przecież tak wyglądać.
|
|
 |
Jeśli w to wierzysz dziś, uwierz, jutro w to zwątpisz.
|
|
 |
aż Twój głos nagle zniknął
i nawet nie było mi specjalnie przykro.
|
|
|
|