|
bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniłam adres, że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości.
|
|
|
wkrótce nadejdzie ten dzień, w którym będziemy mijać się ulicą. wtedy będę ulotna jak sen, już nie będziesz mógł mnie mieć. będziesz mógł jedynie patrzeć, jak powoli znikam wśród przechodniów.
|
|
|
pamiętasz te czasy, gdy spadł pierwszy śnieg a my bez czapki, z rozwiązanym szalikiem i niezapiętą kurtką, wybiegaliśmy na dwór, byle tylko poczuć, że jest zima, aby nacieszyć się tym co mamy, pamiętasz? bo ja już chyba zapominam.
|
|
|
brak słów by opisać co czuje serce, wiem tylko, że ono pragnie więcej, więcej i więcej.
|
|
|
kobiety z natury są aniołami, ale kiedy połamią się skrzydła, przychodzi im latać na miotle.
|
|
|
ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma.
|
|
|
on chce ciebie. ty chcesz jego. nie układaj tego od razu jak w lego. niech się postara, a dopiero dopnie swego.
|
|
|
wystarczy, że ulegniesz i już go nie ma. tacy są mężczyźni .
|
|
|
obudziło się we mnie dawne pragnienie bycia w końcu docenioną przez kogoś. powróciło uczucie pustki, bezsilności, beznadziejności, rozczarowania niespełnionymi oczekiwaniami. pozostał tylko ten tępy ból psychiczny i świadomość emocjonalnego dna.
|
|
|
tak często się gubię i wypuszczam z rąk szczęście.
|
|
|
jesteś zajebisty ziomek, bo bujasz się po osiedlu, tak? twierdzisz, że nie wiem nic o życiu, bo nie mieszkam w bloku, a pojęcie betonowe lasy jest mi obce. no sorry koleś, ale nie bloki uczą życia.
|
|
|
ona jest ułożoną dziewczyną, chodzącą co niedzielę do kościoła. ja jestem z tych wrednych panien, które mają wyjebane na zakazy i nakazy. ona na domówce tańczy z koleżankami w kółku, ja siadam z chłopakami przy stoliku i piję. ona gra na fortepianie, ja na nerwach. ona chodzi w spódniczkach przed kolano i bluzkach z kołnierzykiem, ja w baggyach i luźnych bluzach. ona jest miła, ja jestem szczera. widzisz różnicę?
|
|
|
|