 |
mgła już opadła, wszyscy zawiedli, rozczarowanie to chleb powszedni, nie są możliwe już happy end'y. wszystko jest jasne, pierdol to. biegnij. . / pih ♥
|
|
 |
lubię zjeść pączka, czasem dwa, ewentualnie siedem ;dd / notte.
|
|
 |
i choć jestem z nim niecały miesiąc, uczucie które jest między nami w tak szybki sposób się pogłębia. i choć nie jest przy mnie zawsze, choć nie tuli mnie przez cały czas i nie całuje na dobranoc, ja wiem, że kocham go. takim prawdziwym uczuciem. tak mocno, szczerze i do bólu. i mimo paru sprzeczek, mojej zazdrości, jego przywiązania i pasji, zbliżamy się do siebie. teraz wszyscy wokół mogą robić wszystko by nas rodzielić, ale nie uda się nikomu, bo wiemy co to miłość. / notte.
|
|
 |
potrzebuję tego uczucia, które przepełnia nasze serca. potrzebuję tego wewnętrznego ciepła, chwili otuchy, częstych napadów radości. potrzebuję wyrzeczeń, masy emocji. potrzebuję szczerości, wierności, chwil słabości, czasem kłótni, powiązania, bycia razem, tak na zawsze. potrzebuję słodkich słów, sms-ów na dobranoc, częstych rozmów, dokuczania, łaskotania i dogadywania. potrzebuję uśmiechu, chcę podziwiać te brązowe tęczówki. potrzebuję Jego - pragnę miłości. / notte.
|
|
 |
stoisz na krawędzi. masz wybór, przyjaźń i miłość. co wybierzesz? skręcisz w lewo czy prawo. dasz ponieść się emocjom, czy wybierzesz kumpli, którzy będą zawsze? wiesz, gdybym mogła to poszłabym prosto, bo od dawna miłość omija mnie szerokim łukiem, a kumple są gdy coś chcą, więc przyjmuję zasadę, że mam wyjebane. / notte.
|
|
 |
ja wiem, że miłość nie istnieje, ale to nie ja, tylko moja chora wyobraźnia w nią wierzy. / notte.
|
|
 |
- ale wiesz, że będę zawsze? zapytał. - jeśli dla ciebie zawsze, to kolejne dwa miesiące cierpienia i wylewania łez w poduszkę, to weź spierdalaj. / notte.
|
|
 |
może kiedyś ogarniesz, że zajebiście mi na tobie zależy. może kiedyś zrozumiesz, jak bardzo cię kocham. a może w sumie to nie chcę żebyś to zrozumiał, bo żyć ze świadomością nieodzwajemnionej miłości nie jest lekko. / notte.
|
|
 |
a jeśli kiedyś pomyślisz o nim, szczerze? - jebnij się w łeb, nazwij siebie kretynką, idiotką i pustakiem, a potem leć do niego i żal się, jakie to życie jest okrutne. / notte.
|
|
 |
- wiesz jak smakują twoje usta? zapytał. - no wiem. mają smak lukru od pączka, bo nigdy nie dasz mi niczego dokończyć, tylko wszędzie pakujesz siebie skarbie. odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. - lukier lukrem, ale weź żałuj, że sama siebie nie możesz spróbować, powiedział z tą zajebistą ironią w głosie. / notte.
|
|
 |
zapytał mnie jak to jest kogoś kochać. w pierwszej chwili, nie wiedziałam czy zacząć się śmiać czy płakać. w środku zatrzymało się wszystko. nie wiedziałam nic, przestałam kontaktować i w jakikolwiek sposób się odzywać. no wytłumacz mi jak to jest. powtarzał się. wiesz, odpowiedziałam. to tak jakby dwoje ludzi połączyło jedno serce. to tak jakby jedna osoba oddała je całe i druga również. tym jest miłość. miłość łączy dwojga ludzi. stwarza kombinację uczuć. to jest naprawdę magiczne, gigantyczne i niewyobrażalnie piękne. miłość jest jak kwiat na pustyni. bez wody nie przeżyje, a mimo wszystko jest piękny, bo w głębi serca wie, że ktoś sprawi, że miłość odżyje, że znów będzie miło i kolorowo. tym jest miłość. tak to sobie wyobrażam. odpowiedziałam w ciszy, roniąc łzę i usuwając się w cień by nie zawadzać innym. / notte.
|
|
 |
kochałam jego uśmiech. widniał na jego twarzy zawsze. gdy nasze mimowolne uśmiechy przerywała kłótnia, on starał się zrobić wszystko, dosłownie wszystko bym tylko się uśmiechnęła. swoje uczucia wobec mnie wyrażał w świetny sposób. wiesz? nie mogłabym tego tak w słowach sprecyzować. to było magiczne. to kierowało samo, mną, nim i naszymi uczuciami. to tak strasznie zbliżało nas do siebie i pokazywało, że warto kochać. uśmiech - tak prosty gest, a dla nas jest wszystkim. / notte.
|
|
|
|