 |
|
chociaż na co dzień prowadzasz się z tamtym leszczem ,gdy tylko jestem obok, traktujesz go, jak powietrze
|
|
 |
|
sama myśl o mych ex, sprawia, że mi się cofa
|
|
 |
|
już od dawna uważam, że powinieneś być ze mną
|
|
 |
|
No i spluwam na przeszłość, bo jak wiesz mam swój powód
|
|
 |
|
Ale wytrwam, bo wiem, że wiara czyni cuda.
|
|
 |
|
pieprzę smutek i żal, gorzkie łzy są mi obce ,tylko czasem miotają mną te chore emocje.
|
|
 |
|
Dobrze wiem, że ten los wystawia nas na próbę
|
|
 |
|
Wciąż pamiętam tą chwilę, gdy przyjechałeś do mnie.Szczęśliwa wybiegłam z domu, gnąc ile sił w nogach, by jak najszybciej znaleźć się przy tobie. Nie raczyłeś na mnie spojrzeć.Zakłopotana wpatrywałam się w twoje oczy.Zacząłeś się trząść.Przeklinałeś wszystko, nawet mnie .Wystraszyłam się twojego zachowania.Nie wiedziałam co robić.Objęłam twoją twarz dłońmi, nachalnie wpatrując się w niebieskie tęczówki.Wyszeptałam ' Nigdy więcej tak nie rób ' i mocno cię objęłam.Co raz bardziej zaciskałam ręce na twoich plecach.Mimo, że tak bardzo mnie obraziłeś ja cholernie potrzebowałam twojej bliskości.Schowałeś twarz w moich włosach.Cicho szeptałeś jak bardzo przepraszasz.Roniłeś słone łzy.Czułam jak powoli spływają po moim karku, tworząc cienką dróżkę wzdłuż kręgosłupa.To nie była miłość.To uczucie było ponad nią.Powodowało, że byliśmy szczęśliwy bądź zagryzaliśmy usta do krwi z bezsilności.Niszczyło doszczętnie i wznosiło na wyżyny.Zbliżało nas do siebie łącząc w jedną, idealną całość.
|
|
 |
|
Oczy patrzą na to, czego nie chce widzieć dusza,
|
|
 |
|
Idę na całość, choć wiele mogę stracić
|
|
 |
|
Myślałem wtedy na tej właśnie się zakończy
Na całe życie miał mnie los z nią połączyć
Ale była następna, jak poprzednia ponętna
Pomyślałem tylko to ideał piękna
|
|
 |
|
Cel jest jeden nigdy go nie zmienię
Patrzeć w oczy, godzić się z własnym sumieniem
|
|
|
|