 |
- ej, poczekaj, moment. musisz posłuchać tego co mam Ci do powiedzenia. - ale ja nie chcę. - nie obchodzi mnie czy chcesz czy nie. musisz. po prostu musisz. a teraz przeciągasz. - lubię na Ciebie patrzeć. - daruj sobie. nie jestem tak naiwna jak ona i reszta. - ona? kogo masz na myśli? - spójrz tam.! właśnie. dokładnie tam. widzisz ją? siedzi na Waszej ławce, pod Waszym drzewem i słucha Waszej piosenki. - no i? - ona tęskni.
|
|
 |
- ciężki przypadek. - czemu? - zakochałaś się w najfajniejszym chłopaku w szkole. - to chyba dobrze, że nie padło na jakiegoś sukinsyna, nie? - właśnie nie do końca. sukinsyn by Cię zranił, zerwałby Twoje zaufanie.. prędzej byś zapomniała i przestała go kochać. a tak? Twój wybranek.. nie rani. - czyli, że.. co ze mną będzie? - przypadek: wieczna, niespełniona, tragiczna miłość.
|
|
 |
- wampiry mają nadludzką urodę, wiesz? - czyli, że są piękne, tak? - nie. są przepiękne. - więc.. jesteś wampirem.
|
|
 |
Nie będę cierpieć. Nie będę płakać. Nie będę tęsknić. Nie dam Ci tej pieprzonej satysfakcji, frajerze.
|
|
 |
w ataku furii zaczęłam wyrzucać wszystkie Jego ubrania z szafki. - nie wierzę, że się tak zachowałeś! nie wierzę, nie wierzę! - krzyczałam na cały dom przez łzy. w końcu, z bezsilności opadłam na Jego koszulki. wtedy wszedł do pokoju, ze szklanką soku pomarańczowego. - kochanie? - zaczął czule. - co Ty odpierdalasz?! - wybuchł. podniosłam wzrok, pokazując Mu swoje przekrwione już białka. upuścił sok. niepewnie się do mnie zbliżył. usiadł obok i cholernie mocno przytulił. złożył na czole pocałunek. - przepraszam. przepraszam, maleńka. wiem, że to nie Ty, tylko Twoja schauma. - szepnął mi do ucha. pomimo wszystko nie potrafiłam się nie roześmiać. - nie myśl sobie, że Ci odpuszczę. nie ujdzie Ci na sucho to, że nie przyszedłeś na test. - zagroziłam, wtulając się w Niego.
|
|
 |
mieliśmy zajęcia po lekcjach. kółko zainteresowań. dopiero pozwaliśmy się z nauczycielką. poprosiła Cię, żebyś powiedział coś o sobie. komentowałam każde Twoje słowo, w myślach. kiedy powiedziałeś coś w stylu 'ciągle szukam swojego miejsca', wszyscy dziwnie na mnie spojrzeli. wtedy uświadomiłam sobie, że właśnie powiedziałam na forum, całej klasy, że Twoje miejsce jest w moim sercu.
|
|
 |
siedzieliśmy nad jeziorem, po szkole. nie potrafiłam odmówić Mu, na to spotkanie. - ejj. - zagadnął. nic nie odpowiadałam, z nadzieją, że wreszcie przejdzie do tej sprawy, którą do mnie miał. - czas Ci w końcu powiedzieć. wróć do mnie. spróbujmy jeszcze raz. - powiedział. na usta już cisnęło mi to 'tak', jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili. przeniosłam na Niego nieśmiało wzrok, powstrzymując się od płaczu. - nie. - odpowiedziałam. - wiem, ilu dziewczynom to mówisz. wiem, z iloma w chwili obecnej flirtujesz. wiem, jaki jesteś bezczelny i niewierny. wiem, że chcesz być ze mną tylko dla zabawy. wiem, wiem.. że chcesz mnie zranić. znowu. - wymieniałam, a łzy mimo woli, spływały po policzku. nie mogąc dłużej, wytrzymać zerwałam się na równe nogi i zaczęłam iść aleją. - pamiętaj, jednak księżniczko, że łobuz kocha bardziej! - krzyknął za mną, trafiając w najczulszy i najsłabszy punkt. udało Mu się po raz kolejny złamać mi serce, tym razem, nie dając nawet krzty szczęścia.
|
|
 |
ona jest z orange on z plusa. i nic z tego nie będzie xd
|
|
 |
wracaliśmy około dwudziestej drugiej, z szóstego już spaceru w tym tygodniu. - tak nawiasem, czemu ni stąd, ni zowąd, zacząłeś się ze mną spotykać? kiedy ostatnio byłeś z ekipą? - zapytałam, przerywając powiedzmy pięciosekundową ciszę. myślałam nad tym pytaniem już jakiś czas. - bez powodu. - odparł, bez emocji. - usiądźmy. - poprosiłam Go, kiedy zbliżaliśmy się do kolejnej ławki. spełnił moją prośbę. wyjęłam z kieszeni rękawiczki, i założyłam je na dłonie. - zimno Ci? - zapytał z czułym spojrzeniem. pokręciłam przecząco głową. wtedy zsunął się z ławki, i kucnął przy mnie, opierając dłonie na moich kolanach. - mam nieczyste zamiary co do Ciebie. - szepnął, uwodzicielsko. uśmiechnęłam się. - zaciągniesz mnie w krzaki, zgwałcisz i pozwolisz zamarznąć? a może wynajmiesz pokój w hotelu, spędzimy upojną noc, naćpam się nadzieją na to, że coś między Nami będzie, a rano obudzę się sama w łóżku? - podsunęłam z uśmiechem. - gorzej. planuję nigdy nie przestać Cię kochać. - szepnął, niepewnie.
|
|
 |
-Wiesz dlaczego nikogo nie masz? Bo nikomu nie dajesz szansy, wszystkich porównujesz do Niego, cały czas chodzisz naburmuszona i mówisz, że On nie zrobiłby tego i tamtego, a to i tamto. Nie rozumiem Cię, może zamiast porównywać Go z innymi, zabierzesz sie w końcu za Niego?! - O czym ty właściwie mówisz! On jest moim przyjacielem! Lubimy się, owszem, ale nie w ten sposób. Nie byliśy i nie będziemy razem... - Przyjaciel- przyjacielem, z tego co wiem, On nie jest gejem.
|
|
 |
- Dlaczego Go nie zatrzymasz ?! - Ponieważ Go kocham. - Kochasz Go, więc pozwalasz mu odejść ?? - Tak, Jego szczęście jest ważniejsze niż moje. - Czemu o Niego nie walczysz… - Bo do Miłości nie można zmuszać… - Zamierzasz poświęcić swoją radość życia ? - … już ją poświęciłam… - Nie żałujesz? - Czasami… ale kiedy widzę Jego szczęśliwego… z Nią… wiem, że podjęłam słuszną decyzję…
|
|
 |
- cześć, jestem Bartuś. - a ja Natalka. - będziesz ze mną chodzić? - tak!. wzieli się za rączki i poszli na huśtawkę. bo w przedszkolu wszystko było łatwe.
|
|
|
|