 |
I spotkaliśmy się w nieprawdopodobieństwie.
|
|
 |
ile razy jeszcze zasnę z tą myślą, że nie tak miało być?
|
|
 |
Nie chce tego tak zakończyć. Nie musimy być razem, nie musimy się przyjaźnić. Wystarczy, że na ulicy powiesz mi zwykłe "cześć". Nie udawajmy, że się nie znamy.
|
|
 |
A teraz przyjdź do mnie. Razem usiądziemy przy oknie i w blasku księżyca będziemy cerować nasze poszarpane serca.
|
|
 |
Wpół do drugiej. Trzeba by się położyć już. Ale żal. Żal tak iść na bombetel pod kołdrę i zapaść w dziki sen, umrzeć na kilka godzin, zostawić zaczęty nowy dzień, a przed północą natomiast żal nieskończonego jeszcze dnia. Żal mówię, umrzeć na kilka godzin, zostawić to wszystko beze mnie, to życie w górę i w dół straszliwe, najpiękniejsze, ten świat czarno-biały. Żal mówiębiały. Żal mówię
|
|
 |
Ile nocy można nie spać, czekając, aż napiszesz?
(więc pisze się samemu, pisze się do siebie, do ciebie, za ciebie, znów za siebie, listy nieotrzymane, pocztówki zagubione, które byś, przecież!, wysłała, całusy w policzek, w kącik ust, w zimny nos; więc pisze się samemu, pisze się do ciebie, do siebie, za siebie, za siódmą ulicę i ulicę siódmego miesiąca, za wszystko, co było i za więcej rzeczy, które być mogły)
|
|
 |
Gdyby nie było jutra, pewnie zadzwoniłabym teraz do Ciebie i powiedziała, że mi cholernie zależy.
Jednak mamy przed sobą jeszcze prawię całe życie i nie zrobię tego..
|
|
 |
To zabawne, jak ludzie łamią Ci serce, a Ty wciąż potrafisz ich kochać tymi wszystkimi małymi kawałkami.
|
|
 |
Ludzie bezczelni, o ciężkich charakterach najgłębiej zapadają nam w sercach. Szczególnie gdy mają brązowe oczy, zaczepne spojrzenie i powalający uśmiech.
|
|
 |
Księżyc hak,
gwoździe gwiazd
przytrzymują niebo,
co
na głowę
chce
mi spaść.
|
|
 |
idę i myślę, i nie wiem, co myśleć
|
|
 |
nie lubię patrzeć na to, jak psuje mi się kontakt z osobami, na których mi zależy.
|
|
|
|