 |
Najpierw śpieszy nam się do dorosłości. Mamy po piętnaście lat i chcemy wreszcie odpowiadać za siebie. Myślimy, że życie jest takie łatwe, a my ze wszystkim świetnie damy sobie radę. Złościmy się na rodziców, buntujemy się, udajemy dorosłych. Pijemy piwa na ławce za blokiem, próbujemy pierwszych papierosów, a nawet i seksu. Później w końcu przychodzi upragniona dorosłość, ale niemalże zaskakuje nas, że to już ta chwila. My jednak wcale nie jesteśmy gotowi, bo tak naprawdę dobrze było być dzieckiem, nie mieć żadnych problemów i większych obowiązków. Chcemy wrócić do lat kiedy za wszystko odpowiadali nasi rodzice, a naszym największym zmartwieniem było chodzenie do nudnej szkoły. Jednak te chwile już nie wrócą, teraz musimy stawić czoła wszystkim trudnościom, które stawia przed nami życie. Musimy wykazać się dużą siłą i determinacją i teraz już wiemy, że będąc dzieckiem trzeba było doceniać to, co się miało, a nie ciągle narzekać. / napisana
|
|
 |
Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.
|
|
 |
- Dlaczego nie wszyscy je widzą? Dlaczego kolory znikły?
Dawca wzruszył ramionami.
- Takiego dokonaliśmy wyboru, postanowiliśmy przejść na jednakowość.
|
|
 |
zerwiemy przywiązanie z szyi
|
|
 |
Gdy odkochasz się ja zakocham cię na powrót, na powrót i na przekór. Gdy zabijesz mnie, zmartwychwstanę po 3 dniach albo w przyszłym wcieleniu cię urodzę. - Nosowska, najmocniej.
|
|
 |
To nie jest dobra miłość, to nie jest zdrowa miłość, ona sprawia, że chcę mi się krzyczeć i szarpać się i kołysać w tył i w przód, to nie jest normalne, ona podsuwa mi straszne obrazy do głowy i ja cały czas się czegoś boje, cały czas widzę jakieś okropne, popierdolone scenariusze z nim w roli głównej, a potem mnie, pijaną na podłodze i kurwa ciągle, ciągle, ciągle, pierdolone ciągle jestem przerażona, jeszcze nigdy się tak nie czułam, jeszcze nigdy nie czułam się tak uzależniona od czegokolwiek, kogokolwiek, jeszcze nigdy nie oparłam wszystkich, nawet najmniejszych fundamentów mojego istnienia, na czyjejś obecności, na czyimś zachowaniu wobec mnie, kurwa, nie można być tak słabym, nikt nie powinien, jeszcze nigdy nie byłam tak chaotyczna jak teraz, jeszcze nigdy nie czułam, że tak bardzo błądzę w tym czymś po omacku, kurwa, nie, to nie jest miłość, kurwa, przecież ja czuję jak robi się coraz ciemniej, w miarę jak ona rośnie, nie, to nie jest normalne, to nie jest miłość, ja ochujałam.
|
|
 |
Nikogo innego tak bardzo, bo nikt inny tak bardzo. I wiem, że masz tak samo.
|
|
 |
On tak niesamowicie na mnie działa, sprawia, że czuję, jako jedyny sprawia, że czuje cokolwiek, ale nie zrozum mnie źle, to co wtedy czuję, jest ogromne, niesamowite i święte i nagle przestają mi się podobać ubrania, które mam na sobie i to jest tak wspaniałe i wszystko zawsze dzieje się tak szybko i znowu, nie zrozum mnie źle, to nie jest puste i zdesperowane, to jest najwspanialsze, on jest najwspanialszy, najprawdziwszy, najcieplejszy, najbardziej dla mnie, tylko dla mnie i, i potem to już jest świętość, nawet jeśli może wydawać się to brudne, potem jest już tylko najlepiej, zresztą, co ja w ogóle próbuję tutaj zrobić, przecież tego nie da się ubrać w słowa, nie da się, nie ma takich określeń, słów, zdań, które nie brzmiałyby nijako, nie da się o takich uczuciach, o takich ludziach jak on.
|
|
|
|