 |
Wiem, że polecisz ze mną w niebo jak petarda lubisz smak siarki spróbuj smaku diabła
|
|
 |
teraz ten Twój ulubiony błyszczyk, którym zawsze się malowałam do naszych wspólnych pocałunków, kazałabym Ci włożyć sobie w dupę i to w nią się pocałować.
|
|
 |
uwielbiałam nasze bezsenne noce. te, kiedy leżałam obok Ciebie naga, a Ty patrzyłeś mi w oczy. uwielbiałam, kiedy nie spaliśmy do wczesnego ranka z powodu nadmiaru tematów do rozmów. kiedy w środku nocy przekrzykiwaliśmy się, nie pozwalając sobie nawzajem dopuścić się do słowa. kiedy pocałunkami zamykałeś mi usta, a ja nie potrafiłam się sprzeciwić. nawet wtedy, gdy broniłam swoich racji.
|
|
 |
Wiesz,że nie jaram,weź za mnie bucha,głęboko w płuca,za wszystkie nasze dni...
|
|
 |
dziewczyno, po co ci to ? On cie wcale nie kocha woli chłopaków z bloku i wyjśc na jointa..
|
|
 |
ramię w ramię nawzajem siebie wspierać, rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać...
|
|
 |
a teraz my bedziemy bawic sie facetami, tak jak oni kuuurwa bawią sie nami!
|
|
 |
zanosiłam się płaczem. siedziałam na brzegu piaskownicy jednego z placu zabaw na którym bawiłam się podczas dzieciństwa. kryłam swoją twarz w rękawach swojej bluzy, a on podszedł do mnie od tyłu jak gdyby nigdy nic i spytał czy wszystko w porządku. - w jak najlepszym, nie widać?! - odgryzłam się poirytowana. - jesteś cała roztrzęsiona maleńka. - powiedział. na jego twarzy malowało się zakłopotanie. - chcesz chusteczkę? Twoja twarz jest cała upaprana czarnym tuszem. - poproszę. - wydukałam, próbując nabrać oddechu. zaczął szukać po kieszeniach, robiąc przy tym uroczą minkę kilkuletniego chłopca. - niestety nie mam. - powiedział zniesmaczony. nadal płakałam. - ale to nic, wiesz? zaraz coś na to poradzimy. - powiedział rozglądając się dookoła. najwyraźniej nie znalazł niczego odpowiedniego. ściągnął z siebie swoją szarą koszulę i zwinął w kłębek. - nie znamy się zbyt krótko na to, żebyś się już rozbierał? - proszę. Twoja osobista chusteczka. - powiedział, wręczając mi swoją koszulę.
|
|
 |
Uśmiech przez łzy ? To nic nie zmieni, niczego nie da się naprawić wyjaśnić, wymienić
|
|
 |
załóż sobie koronę, i z góry patrz na mnie, traktuj mnie jak leszcza to poczujesz się fajnie innymi szacunek kiedy jesteśmy w gronie
|
|
 |
`Podbijam do ziomka mówię – siema, co tam? A on robi zjeba z tego jak wyglądam jaki śmieszny telefon, przyciąłeś szybką proszę państwa król zjebów rozbawił towarzystwo moim kosztem ale co tam jestem fajny ziomek
|
|
 |
ziomek nie daj się zrobić w chuja żadnej głupiej dziwce
|
|
|
|