 |
nadal piję herbatę, chodzę boso po deszczu, czytam książki i siedzę wieczorami na parapecie. tylko teraz żadna z tych czynności nie ma najmniejszego sensu, rozumiesz?
|
|
 |
absurdem jest nie przestawać płakać, budzić się rozżaloną, odpalać papierosa zanim zgasi się poprzedniego i nadal go chcieć.
|
|
 |
tęsknota nie jest wtedy, kiedy dzielą nas kilometry. prawdziwa tęsknota jest, wtedy kiedy siedzisz obok ukochanej osoby i wiesz, że nie możesz jej już złapać za rękę.
|
|
 |
weekend nie powinien być wolny od szkoły. żeby naprawdę odpocząć, weekend musiałby być wolny od życia.
|
|
 |
nie wytłumaczysz mi, że mam ułożyć zmęczone od płaczu powieki do snu bo on już nie wróci. one są nieposłuszne. rozum każe im wierzyć, serce nakazuje czekać. i nie pocieszaj mnie, że nadejdzie dzień kiedy zapytana czy wierzę w cuda, odpowiem że nie dzisiaj.
|
|
 |
a kiedy objął mnie jak co dzień, od paru miesięcy i spytał czy coś dla niego zrobię, cynicznie się roześmiałam. - wszystko. - powiedziałam z drwiącym uśmiechem mając to za oczywiste. nachylił się, moje nozdrza wypełniły się jego zapachem, który wydawał mi się słodszy od wszystkich możliwych owoców razem wziętych w środku samego lata. - wszystko - powtórzyłam, dla pewności. - w takim razie zapomnij o mnie. - wyszeptał. odsunąwszy się, dotarło do mnie, że od dziś lato będzie najbardziej znienawidzoną przeze mnie porą roku.
|
|
 |
usiądź blisko mnie, zapomnij o strachu, gdy ciężkie krople bębnią o krawędź dachu. spokojnie, przysięgam na cokolwiek chcesz, że nic Ci nie grozi. nie mam odwagi samego Cię zostawić, a przecież nic złego nie może się zdarzyć. - eujotka.
|
|
 |
po prostu nie chcę za tobą tęsknić tej nocy.
|
|
 |
co u mnie? pozmieniało się. już nie jestem tym samym dzieckiem, jakim byłam. dorosłam, wiesz? w większości uporządkowałam swoje nowe życie, w którym prawie nie ma dla ciebie miejsca. no właśnie, prawie. bo w pewnym małym stopniu wciąż jesteś w nim obecny. gdy widzę w tłumie twoje oczy lub wyłapię głos wśród rozmów to małe coś we mnie znów zaczyna przyspieszać. czyli jednak nie zniknąłeś n zawsze, bo gdzieś w nowej mnie, jest mały procent tej starej, która wciąż nie wyleczyła się z uczucia do ciebie. więc odejdź, proszę. daj mi wreszcie żyć życiem, o jakim marzyłam i zniknij, od tak. przecież oboje wiemy że jesteś w tym najlepszy. / md.
|
|
 |
miłosna anoreksja i bulimia uczuć. / md.
|
|
 |
przy nim nawet płacz smakował jak najbardziej przesłodzone ciastko, w największej cukierni w mieście. w końcu przestałam lubić słodycze, aż nadto.
|
|
|
|