 |
Przecież nie musi Cię kochać cały świat. Czasem wystarczy tylko jedna osoba.
— Kermit
|
|
 |
milczenie potrafi zniszczyć wszystko, rozpieprzyć to na czym nam najbardziej zależy, a czasem wystarczy tylko jedno słowo, dwa słowa..
|
|
 |
i stoimy w miejscu, popełniamy wciąż i wciąż te same błędy, które i tak niczego nas nie nauczyły
|
|
 |
przez te wszystkie kłótnie jeszcze bardziej dociera do mnie, że jesteś najważniejsza osobą w moim życiu.
|
|
 |
zastanawiam się czy Ty przypadkiem nie masz licencji na skurwysyństwo. nie masz wnętrza, Ty masz wnętrzności. a ja głupia chciałam, żebyś przy mnie po prostu był. zawsze. jak kac po każdym piciu.
|
|
 |
wymiotuję nadmiarem rzeczywistości, która pierdoli moje marzenia jak napaleniec tanią dziwkę.
|
|
 |
Twój dotyk raził mi serce napięciem 60V, a potem nasza miłość wypaliła się jak żarówka o całkiem podobnym napięciu.
|
|
 |
jesteś głuchy na mój bezszelestny głos sprzeciwu, prośby i błagania. brak pogłosu zastępuję drwina, wydziergana na Twoich źrenicach.
|
|
 |
Patrzył zadając mi rany tysiąc razy gorsze i nie do zniesienia. Niszczył mnie, nieświadomie, tak jak ja niszczyłam jego. Łamaliśmy się wzajemnie, wbijając kolejne gwoździe do trumien, a jednak nie mogliśmy przestać. Nie chcieliśmy przestać. Woleliśmy umierać codziennie niż przyznać się że tacy ludzie też mają serca. / md.
|
|
 |
-zakochałam się - powtarza i wpija mi język w usta -chodź, zrób mi jakąś krzywdę. -wiesz, że nigdy w życiu nie zrobiłbym ci żadnej krzywdy -odpowiadam. nasze brzuchy stykają się. i czuję ją wokół siebie. jak drobną pięść. i wtedy wszystko staje się supłem. stoimy tak, poza mrokiem, poza ogniskami, poza mdłym światłem z molo, poza czasem, poza otoczeniem, gdzieś tam, na wieczność, płascy i wieczni, jak srebrne klisze. kochanie, urodziliśmy się po to, żeby tu stać. kochanie, to coś większego niż życie. i słyszę małe kamyki jej śmiechu, turlające się po moich łopatkach. i słyszę jej głos, wlatujący mi do ucha: -ta cala sytuacja jest dziwna. / JŻ.
|
|
 |
Ja nie kocham ideałów, kocham ludzi którzy mnie niszczą. Którzy przywiązują mi ręce i każą być cicho. Którzy piją moją krew i namawiają do grzechu. Którzy uczą mnie jak umierać. Którzy prowadzą mnie w zakazane miejsca i dają gorzkie cukierki. Tacy ludzie mają obłąkane spojrzenie, włosy w wiecznym nieładzie i wyglądają jak młody Kurt Cobain. Żyją krótko, ale intensywnie, są jak motyle, umieją latać ale czasem płoną w słońcu. Kocham zachrypnięty seksowny głos, dłonie artysty, które wiedzą jak dotykać, sposób w jaki przygryzają wargę.. Ludzie ze skażoną psychiką, psychopaci wycinający imię swoich demonów na moim brzuchu. Ideałem nie są ludzie którzy powodują że czuję się bezpieczna, są to ludzie którzy wzbudzają we mnie strach. Którzy mówią o wolności a tak naprawdę nigdy jej nie zaznali dzieci grunge'u, dzikie koty marzące o Woodstocku 69'. Żyjący na przekór, wytyczający nowe ścieżki. / impulsive.
|
|
 |
moje dłonie każą mi tęsknić za Tobą.
|
|
|
|