 |
Nie trzymałem się z ludźmi, trzymałem się z dala mówiąc się nie kłóćmy, lecz wypierdalaj. Nara! Bo w tym cały ambaras, żeby dwoje chciało na raz, a tylko jedno się stara. Już mnie nie jara życie w samotności. Mógłbym tu zaraz zacząć szukać miłości, ale miałem dość ich i chyba skumałem, że to czego szukam już miałem, amen
|
|
 |
Wiara nie żyje, miłość leży gdzieś chłodna.
|
|
 |
Ona płakała, gdy ty wyjebane miałeś. Nie myślałeś o niej kiedy kurwa musiałeś.
|
|
 |
Stałem na dachu bloku z głową zwróconą ku ziemi i wiedziałem, że ten skok nic nie zmieni.
|
|
 |
Ścierałaś kurz z moich uczuć by odżyły, a ja odkładałem nóż którym miałem podciąć żyły.
|
|
 |
I coraz częściej widzę strach stojąc przed lustrem. Skaczę za marzeniami i spadam w pustkę.Podobno jestem twardy jak skała, podobno taka jedna mnie kochała.
|
|
 |
I myślę kiedy zapijać smutki skończę. Kurwa, nigdy nie piłam wódki z ojcem i nigdy nie napiję się, wiesz dlaczego? Bo tylko ja jeszcze żyje i znów piję za niego.
|
|
 |
Mam kilka piw, kilka myśli i wódkę i nikt, kurwa nikt nie śmie zniszczyć mi nocy znów się upijam z samotnością przed jutrem, w którym znów będziesz chciała, żebym spojrzał Ci w oczy.
|
|
 |
Siedziałeś w barze, jak co weekend - chlałeś, niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe. I gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć, ona też tak miała pewnie setki razy, bo przecież była od Ciebie uzależniona i uwierz mi, że daleko jest azyl, ale nie możesz zadzwonić, bo wtedy dasz się pokonać.
|
|
 |
I gdy spotkacie się przypadkiem gdzieś na mieście jest jakoś dziwnie, cholernie śmiesznie... Rzucone "cześć" ot tak, po dłuższej chwili... Pustka pomiędzy ludźmi, którzy przecież razem żyli.
|
|
 |
W jej oczach łzy, w twoich tylko bezsilność, bo nie umiesz płakać nawet gdy jebie się wszystko.
|
|
 |
Mogłaś tam być, wiesz? Mogłaś być tam... Powinnaś przyjść, wiesz? Kurwa, nie mogę żyć sam.
|
|
|
|