 |
|
mogłabym ci zaufać jeszcze raz. ba! nawet mogłabym ci wszystko wybaczyć. tylko do cholery choć przez chwilę pokaż, że mam po co
|
|
 |
|
jeżeli kiedykolwiek pomyślisz, że zakochanie, to taka zabawa. że to taki moment, kiedy masz się po prostu kogoś przytulić. i jeżeli kiedykolwiek, gdziekolwiek i na kimkolwiek spróbujesz zabawić się uczuciami, to wiedz.. ze żadna z twoich nocy nie będzie spokojna
|
|
 |
|
jak się masz? ledwo dyszysz. weź się w garść, na co liczysz
|
|
 |
|
może i nie wystarczę, ale będę tuż obok. bo prócz Ciebie nie ma mnie dla nikogo
|
|
 |
|
znam kilka słów, które ranią jak nigdy. patrzysz na nią, niby anioł, a krzywdzi
|
|
 |
|
Wychodzę, rozumiesz? wychodzę, się wyprowadzam, Ja jestem zerem wiesz, ale przynajmniej Cię nie zdradzam! / 52 Dębiec.
|
|
 |
|
to, że ma piękne oczy - nie oznacza, że nie patrzy nimi na inne kobiety. to, że ma słodki uśmiech - nie oznacza, że zawsze jest miły. to, że ma dołeczki - nie oznacza, że jest uroczy. to, że Jego dłonie są delikatne - nie oznacza, że nie będą potrafiły Cię uderzyć. to, że Jego plecy Cię ochraniają - nie oznacza, że nigdy się nimi do Ciebie nie odwróci. to, że jest przy Tobie teraz - nie oznacza, że zostanie już na zawsze. / veriolla
|
|
 |
|
- co do mnie czujesz? - spytał, patrząc w moje oczy. świat nagle zawirował w jego błękitnych tęczówkach. mimowolnie wyobraziłam sobie świat bez niego. bez jego uśmiechu, bez owalu jego twarzy, który teraz przysłaniał mi cały świat. do oczu napłynęły mi łzy. nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. dobrze wiedział, że nie mogłabym żyć, bez jego śmiechu. bez jego pocałunku czuła się nikim. gdy przytulał mnie, świat przestawał mieć znaczenie, wszystko inne chowało się w cień, kiedy czułam zapach jego perfum. świat bez niego nie byłby światem. nawet powietrze bez niego nie byłoby powietrzem. bez niego umarłabym. - Ja... Ja Cię koo... nic do Ciebie nie czuje. - szepnęłam.
|
|
 |
|
był mroźny wieczór, kiedy wybiegłam na dwór w samej bluzce. zaczęłam głośno szlochać kiedy u mego boku zjawił się on. nie pytając o nic, przytulił mnie. - pamiętam, jak Cię poznałem. - zaczął. - miałaś wtedy 6 lat, włosy związane w warkoczyki i ten słodki uśmiech. byłaś rozkosznym dzieckiem. ciągle się uśmiechałaś, przytulałaś i zaczepiałaś. chciałaś mi pomagać we wszystkim, pamiętasz? - spytał, odpalając szluga. - pamiętam. - mruknęłam przez łzy. - już wtedy wiedziałem, ze jesteś za dobra. któregoś wieczora zasnęłaś mi na kolanach a Ja pocałowałem Cie w czoło i szepnąłem ' żebyś w przyszłości nauczyła się być suka, bo życie skopie Ci dupę. ' - rzekł, biorąc bucha. - mogłeś się bardziej postarać. - rzuciłam przewracając oczami. nagle wstał i pociągnął mnie za rękę. - żebyś nauczyła się być suka, maluchu. - krzyknął i pocałował mnie w czoło. - a teraz weź bucha, moja mala wredoto. za zło, które będziesz czynić. - powiedział z ironicznym uśmiechem.
|
|
 |
|
bo czasem po prostu nieważne jest to, jak bardzo chcesz żeby został. musisz pozwolić mu odejść.
|
|
 |
|
- muszę Ci coś powiedzieć. - mruknął pod nosem z szarmanckim uśmiechem. - że już mnie nie chcesz i niszczę Ci życie? - spytałam robiąc smutną minę. zaśmiał się. chwycił mnie w pasie lekko przytulając. wbił we mnie swoje błękitne tęczówki, obserwując każdy ruch moich źrenic. - przestań, zawstydzasz mnie. - wypaliłam ukrywając twarz w dłoniach. znów się zaśmiał. śmiech był jego odpowiedzią. po chwili poczułam jak delikatnie łapie moje ręce. nie mogłam oprzeć się jego dotykowi, chwilę potem już byliśmy w siebie wpatrzeni. zapadła cisza. - wybacz, że przerwę tą romantyczną chwilę, ale chcę Ci powiedzieć tylko.. - zaczął. - tylko? - spytałam podejrzliwie. - tylko tyle, że nie wiem co bym zrobił, gdybym miał teraz uczyć się żyć bez Ciebie. - rzekł zupełnie poważnie. - Ja.. - nie dokończyła. przerwał mi pocałunkiem, pieczętującym jego słowa.
|
|
 |
|
I wyobraź sobie, że rzeczy które teraz są dla Ciebie wszystkim kiedyś znikną. / okiemnieogarniesz
|
|
|
|