 |
Weszła na siłownię. Akurat podciągał się na drążku. Dojrzała pracę jego mięśni i rąk. Skończył. Stał tyłem i wycierał twarz ręcznikiem. Podeszła bliżej i pocałowała go delikatnie w plecy. Wystraszył się i po chwili uśmiechnął. 'Cześć,Kochanie. Miałaś być wieczorem.' Objął ją w pasie. 'Chciałam tylko zajrzeć, co robisz i sobie pójść, ale sam wiesz, jak reaguję na Twój widok.' Zaśmiał się głośno. 'Pociągam Cię?' Przygryzła wargę i spuściła głowę. 'Hahah, buraku mój.' Odwróciła się na pięcie. 'Gdzie idziesz?' Zawołał wciąż się śmiejąc. 'Byle dalej od Ciebie.' Spojrzała naburmuszona. 'I skończ się wreszcie nabijać! Nie moja wina, że...że wywołujesz u mnie takie reakcje!' Podbiegł do niej i złapał za nadgarstki. 'Też Cię kocham.' Szepnął i ujął jej twarz w dłonie, by ją pocałować. 'Nie! Poczekaj do wieczora.' Powiedziała słodko i wyszła z pomieszczenia. Złapał się za głowę i wywrócił oczami. 'Kocham ją, no normalnie ją kocham!'
|
|
 |
'' Bądź mistrzem, dąż do tego wytrwale
Pierdol to, gdy ktoś ma jakieś ale
Rozwijaj stale talent, bo zostaniesz w tyle
Masz w sobie wiele zalet, tylko uwierz w swoją siłę! '' | JWP |
|
|
 |
W jej oczach nadal widniały posmaki Jego nieskazitelnych pocałunków, jej umysł przepełniały myśli wspólnie spędzonych chwil, które zniknęły bezpowrotnie. Na poduszce wciąż czuła Jego toksyczną woń, którą napawała się każdego wieczoru kładąc się spać. Gdzieś w środku, w okolicach serca dusiła stare zmięte i mokre od łez fotografie wypełnione niegdyś szczęściem, ich wspólnym szczęściem. Opuszkami palców wodziła po zamarzniętej szybie, wiedziała jak bardzo potrzebuje kogoś, kto pomoże jej zapomnieć o Nim, o facecie którego kochała ponad wszystko. | imagine.me.and.you.|
|
|
 |
lubię ten stan, kiedy cała roztrzęsiona trzymam w dłoni plastikowy kubek wypełniony po brzegi wódką. kiedy podchodzi do mnie obcy facet, a później wymieniamy się nawzajem śliną. nie lubię budzić się następnego ranka w pustym łóżku, kiedy on leży na podłodze, a głowa pęka mi w szwach. nie lubię, kiedy kucam na podłodze i odpalając papierosa czuję się jak zwykła, bezwartościowa szmata wypruta z jakichkolwiek emocji. właśnie wtedy dochodzi do mnie, że bliskość drugiej osoby przepełniona uczuciem jest dla mnie ważna niczym ta cholerna kawa każdego ranka. ta, która daje mi energię na każdy, nawet najpłytszy i najbardziej wyćwiczony uśmiech w ciągu dnia.
|
|
 |
nie możesz się pozbierać z podłogi, leżąc gdzieś między fotelem, a nogą od stołu. bierzesz do dłoni telefon i uświadamiasz sobie, że tak naprawdę żaden z numerów nie jest odpowiedni, aby pod niego zadzwonić w celu uzyskania pomocy. w powietrzu unosi się odór podmokniętych od taniego wina paneli, a Ty cicho łkasz, uświadamiając sobie, że codziennie mijasz miliardy ludzi, a tak naprawdę jesteś zupełnie samotna. żadna z nich nie podałaby Ci ręki, gdybyś przewróciła się o sznurówki swoich ulubionych trampek.tak naprawdę żadna z mijanych przez Ciebie osób nie oddycha z dedykacją dla Ciebie.
|
|
 |
Nawet nie wiesz ile bym dała za parę gramów odwagi. By po prostu podejść do ciebie i rozwalić ci świat , zanim ty zrobisz mi to po raz kolejny. | imagine.me.and.you |
|
|
 |
Musisz mieć tą zajebistą siłę w sobie, tą pewność siebie, musisz wyrzucić z szuflady pod łóżkiem wspomnienia tamtych dni i podeptać żarzące się na dywanie fotografie, musisz wierzyć w siebie i w swoje możliwości, twój umysł musi widzieć w Nim zimnego skurwysyna, a nie tego jedynego o miodowych oczach. Wtedy się uda. Niby takie proste, a tak cholernie boli. | imagine.me.and.you |
|
|
 |
Bo coś w środku, zmusza mnie do bycia tu.
|
|
 |
Od chwili otworzenia rano oczu ten dzień wydawał mi się niesamowity.Wieczorem wyszłam do Ciebie w umówione miejsce.Było naprawdę bajecznie.Pierwsze prawdzie spotkanie,tak,widziałam jak ręce Ci drżały i niezmiernie się pociły.Szliśmy przez boisko,księżyc tej nocy był cudownie czerwony,wiedziałam że rano już będzie śnieg.Trawa skrzypiała i łamała się nam pod nogami.Był okropny mróz,a ja w twoim towarzystwie czułam się jak w środku lata.Wtedy pierwszy raz powiedziałeś mi,że mnie kochasz.Pamiętam wszystko.Jak staliśmy już pod moimi drzwiami i mieliśmy się rozstać,Twoje dłonie zaczęły bardzie drżeć i wypowiedziałeś cicho i nerwowo że właśnie to jest najgorsze.Patrzyłeś na mnie tymi miodowymi oczami,w których odbijał się blask księżyca,jak oczy małego dziecka proszącego o coś szkliły się,a ze zbliżeniem naszych ust pojawiały się tam małe iskierki.Musnęłam Go lekko w usta,stykaliśmy się czołami i mogliśmy stać tak wieczność,bez słowa.Właśnie.dobrze,że zostały mi takie wspomnienia.|imagine.me.
|
|
|
|