|
jest zajebiście! dwóch zajebistych chłopaków i reggae w głośnikach! :)
|
|
|
-nikt mnie nie chce..-ta co ty mała opowiadasz. -ale naprawdę, nikt mnie nie chce, i nie mów, że tak nie jest bo gdyby tak nie było to byłabym z kimś. -ok, to wybierz sobie kogoś, a jak cię nie będzie chciał to z Kamilem powybijamy mu zęby. -..myślałam, że nie lubisz wizyt u stomatologów..
|
|
|
prawdziwy mężczyzna nie chodzi z plastikiem, mimo tego, że może być naprawdę ładny. prawdziwy mężczyzna zadowoli się przeciętną dziewczyną z piękną duszą. prawdziwy mężczyzna nie musi mieć kaloryfera, prawdziwy mężczyzna musi mózg. prawdziwy mężczyzna nie może krzywdzić kobiety, powinien chronić ją przed złem. znam kilku prawdziwych mężczyzn, na przykład Ciebie.
|
|
|
niszcz to co Cię niszczy, zabij tą sukę, której na imię miłość.
|
|
|
Pojechałyśmy do szpitala. Usiadłam przy łóżku. - 'Skarbie, Skarbie, jeśli mnie kochasz odezwij się' - błagałam. Po godzinie dostrzegłam lekki ruch powiek. Czekoladowe oczy otworzyły się. - 'Posłuchaj' - mówił ledwie zrozumianym szeptem - 'Odchodzę. Nic nie zależy ode mnie. Nasi przyjaciele, chyba już po nich. Pamiętaj zostało jeszcze kilka osób, które Ci pomogą. Zawsze możesz liczyć na moją rodzinę. Kocham Cię i zawsze będę, Aniołku. Módl się za mnie.' Nie zdążyłam powiedzieć słowa, maszyna zaczęła piszczeć. Umarł. Upadłam na ziemię. Krzyczałam. Płakałam. Rzucałam się. Leżałam załamana wiele miesięcy. Olałam szkołę. Gdyby nie reszta przyjaciół i rodzina nie byłoby mnie tu.. I nie opowiedziałabym tego Wam.
|
|
|
Nie odzywał się od dwóch godzin. - 'To u niego nienormalne' - mówiłam do siebie w duchu. Martwiłam się i słusznie. Pół godziny później zadzwonił telefon, myślałam, że to On. -'Cześć Skarbie' - powiedziałam, z mimowolnym uśmiechem na ustach. - 'Niestety nie rozmawia Pani, ze swoim chłopakiem, Dr. Nowak przy telefonie.' Zaniemówiłam. Lekarz kontynuował. - 'Wypadek. Wszyscy nie żyją, ocalał jedynie On, siedział na najdogodniejszym miejscu, ale, doskonale wiemy, że nic z niego już nie będzie.' Wybuchłam spazmatycznym płaczem. Przekazałam telefon matce. Jąkała się. - 'Przecież jest taki młody, silny, wyjdzie z tego.' Usłyszała dokładne wyjaśnienie stanu zdrowia najbliższej mi osoby. Zachowała zimną krew. Rozłączyła się. Odpaliła samochód.
|
|
|
od tygodnia nie odzywam się do mamy, dlatego że wyprała tą bluzę, przesyconą jego zapachem. dziś już nie należy do mnie, jest jego.
|
|
|
przecież tak naprawdę nie jestem Tygrysem, napisz, nie ugryzę.
|
|
|
to nie moja wina, że kocham niegrzecznych chłopców, którzy nie stronią od narkotyków, alkoholu, papierosów i panienek, a potem łamią mi serce na milion kawałków.
|
|
|
|