 |
Chciej mnie na co dzień, o poranku, do kawy ~ chimica
|
|
 |
Za każdym razem po prostu coś mi nie pasuje w tej sytuacji, a Ty irytujesz się już kompletnym niedoborem mojej osoby, wliczając w to durne buziaki na powitanie. Wkurzasz się i łapiąc mnie za ramiona, torujesz drogę, by chwilę potem mocno przycisnąć wargi do mojego policzka. Krótkie "cześć", po którym jeszcze przez chwilę jesteś tak maksymalnie blisko, kiedy na nowo tworzysz mętlik i znów mam ochotę powtórzyć wszystko to, co mieliśmy zostawić za sobą i odrzucić w niepamięć ~ chimica
|
|
 |
Nie jestem w stanie tak dłużej patrzeć na siebie, na swoją wstretną twarz, w której widzę tylko nienawiść do samej siebie. Nie mogę na siebie patrzeć wiedząc, ile rzeczy mam po nim. Po tym czymś bez serca. Bo nie nazwę tego kogoś nigdy człowiekiem ani ojcem. Ten ktoś nigdy nim nie był. To potwór, rozumiesz? To potwór, którego muszę nosić w sobie cechy. A nie chcę tego. Nie chcę tego w sobie widzieć i nie chcę żyć w świadomości co zyskałam po nim. Nienawidzę tego. Nienawidzę samej siebie przez to. I właśnie dlatego mam chęć coś zrobić złego i głupiego. Mam chęć zniszczyć to wszystko. Mam taka nieodpartą chęć się tego pozbyć nawet jeśli miałabym cierpieć, bo żyłabym mając spokój od tego. Może gdybym właśnie zniszczyła pierwszą warstwę tej okropnej skóry, to zdjęłabym maskę, która jest zła i może dostrzegłabyś moje prawdziwe oblicze? Moglabyś zauważyć moją duszę i dobre serce. Może to jedyny sposób, abym mogła zdobyć Twoją miłość?
|
|
 |
Przepraszam za każdy z tamtych sygnałów, które dały Ci do zrozumienia, że nasze pocałunki czy jakakolwiek inna forma zbliżenia, będą się powtarzały. Przepraszam za każde czułe słowo i każdą prowokację, które tak bardzo zachęciły Cię do mnie. Przepraszam za otwartość, bezpośredniość i danie Ci możliwości spróbowania ze mną tak wielu rzeczy, które dzisiaj pozostawiają niedosyt i cholerną ochotę na więcej. Przepraszam, że odmawiam, lecz walczę o swoje serce, które jest zbyt słabe, by poradzić sobie z traktowaniem Cię z dystansem ~ chimica
|
|
 |
Krzyczę, tak mocno. Ale czy Ty to słyszysz? Łamie mi się serce coraz bardziej każdego dnia, ale zaciskam dłonie w pięści i staram się, jak tylko mogę. Tylko dlaczego nie jesteś w stanie tego docenić? Dlaczego nie jesteś w stanie spojrzeć na mnie, jak na córkę, a nie potwora? Wiesz, że nie mam nikogo więcej prócz Ciebie w rodzinie, dziadków i brata. Wiesz, że powinnaś mi być najbliższą osoba, a jest wręcz przeciwnie. Chcę się nareszcie do Ciebie zbliżyć! Chcę poczuć przez chwilę co to znaczy miłość rodzica, bo nie czuję tego. Zrozum, że im dłużej trwa to odrzucenie, to tym bardziej nie radzę sobie z tym wszystkim. Proszę, przełam się na moment. Pozwól mi się zbliżyć do Ciebie i pokazać to czego nigdy nie mogłaś dostrzec. Proszę Cię, znajdź dla mnie jedną chwilę, która będzie tylko nasza. Tak bardzo tego potrzebuję... Bo potrzebuję od Ciebie wsparcia. Nie chcę, aby ciągle było pod górkę. Nie chcę płacić całe życie swoim istnieniem za to, że widzisz we mnie błąd z przeszłości.
|
|
 |
Wieczór, pustka i samotność zmieszana z nieczystym powietrzem. Leże w łóżku i znów mam obrazy dnia dzisiejszego przed sobą. Mam to czego nie chce widzieć, o czym nie chcę pamiętać. Wciąż czuję ten okropny i pełny wewnetrznego paraliżu ból. Mam chęć uciec, bardzo tego pragnę. Czuję, że muszę się wydostać z toksycznego i pełnego kłamstw życia. Nie mogę żyć w tak ciągłej niepewności i strachu. Nie może wciąż tego ogarnąć. Boję się. Cholernie się boję jutra. Boję się kolejnej awantury, tego, że nie dam utrzymać języka za zębami. Bo taka już jestem. Wredna i zarazem pyskata. Do kogoś kogo trzeba mieć szacunek, a wręcz dużo szacunku. A ja mam odczucie, że nie panuje nad własnymi emocjami podczas tych awantur. Mówię a raczej krzyczę wszystko co mnie dusi, co tak bardzo boli i walczę tym o to, aby była chwilę przy mnie. Aby raz w życiu spojrzała na mnie zupełnie inaczej i dostrzegła moją zmianę, to jak się staram. Ale nie... Nadal cisza. Nadal kłótnie. To musi się skończyć, muszę odejść.
|
|
 |
Wiesz, że pogubiłem się w tym co czuje? Wiesz, że już nie potrafię mówić otwarcie o tym co mnie boli? To nie tak, że wstydzę się swoich łez jednak nie mam już czym płakać. Uczucia? One chyba też się wypaliły po kolejnym upadku i ciężkim powstaniu. Strach? Tylko on jest nadal tak silny i potężny, że przestaje chwilami myśleć racjonalnie. Tęsknota? Jest obecna, każdego dnia - najwierniejsza z moich kochanek - od tylu lat jest ze mną i wiesz co? Nie zamierza odchodzić. Wspomnienia? One mnie dręczą. / niefartowny
|
|
 |
Wyłączyłam wyrzuty sumienia i pozytywne myślenie. Pozbyłam się współczucia i strachu. Zmieniałam się. Nie myślę już czy kogoś zranię, nie rozpamiętuje przeszłości, nie zwracam uwagi na teraźniejszość, nie myślę o przyszłości. W sercu nie panuje już strach, który ograniczał każdy ruch, krok po kroku robię się odważna. Nie jestem już kruchą i słabą dziewczyną, jestem jej przeciwieństwem. Buduję w sobie coś nowego, nowe uczucia, a razem z nimi obojętność jaką kiedyś obdarował mnie on. Staję się inną osobą, z innymi wartościami, emocjami. Przy okazji ranię bliskich, zostawiając ich daleko w tyle, nie żałując żadnego przykrego słowa wypowiedzianego w ich stronę. Staję się wredną suką, która wypala się jak papieros w jej dłoni./ nutlla
|
|
 |
Wiesz co? Ja nadal pamiętam ten dzień w którym znienacka wstałaś, spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy i podkradłaś moje kluczyki od samochodu a ja stałem jak wmurowany nie rozumiejąc o co chodzi. Odrzuciłaś kosmyk swoich idealnie ułożonych włosów do tyłu i uśmiechnęłaś się promiennie, po czym powiedziałaś "żegnaj kochanie". Myślałem, że oszaleję. Nie miałem pojęcia co zrobić, więc tylko patrzyłem i nie wierzyłem, że przychodzi ci to z taką łatwością. Ocknąłem się, gdy wyszłaś z mieszkania i trzasnęłaś drzwiami. Zrozumiałem, ze nawet cie nie zatrzymałem. Zanim wybiegłem za tobą, ty już odjechałaś, a ja nie miałem pojęcia dokąd. Jak pieprzony desperat wydzwaniałem do twojej przyjaciółki, która uległa i powiedziała, ze mam poczekać kilka dni a później cie zaskoczyć. Pamiętasz co zrobiłem? Kupiłem 100 róż i przejechałem za tobą 250 km, po to by klęknąć prze tobą i powiedzieć jakim jestem idiotą. Pamiętam twój śmiech i twój pocałunek. Pamiętam twoje słowa: "Wiedziałam, że zdasz egzamin".
|
|
 |
Jestem tutaj, stoję pewnie i niczego nie żałuje, oprócz tych ostatnich zmarnowanych swych ośmiu miesięcy, które spędziłam w jednym miejscu, na jednej dzielnicy, przy kilku nie właściwych osobach. Jednen z nich niszczył mnie, zabijał każdą cząstkę w mym organizmie, aż w końcu stałam się Jego marionetką, która nie chciała nawet urazić go słowami i dlatego milczała wyłącznie przepijając swą ciszę kolejnym płynem. Stałam się zupełnie kimś innym, traciłam wiarę w samą siebie i bałam się zrezygnować z budującej się już nienawiści. Oczy mi się przymykały na otaczający mnie świat i czułam pustkę. W tym jednym z pomieszczeń wyłączałam się z rzeczywistości, by wspominać te chwilę, gdy było cudownie i chciałam żyć. Teraz te nieudane miesiące są już wspomnieniem, wyszłam ze wszystkich możliwych nałogów pozostawiając je właśnie w tej kańciapie, która przepalona i przelana towarem traciła swój wygląd. Przestałam śnić o lepszym życiu i obudziłam się, by zacząć w końcu żyć tak jak chce [thistylee]
|
|
 |
Przez kilka miesięcy dźwigałam cały ciężar na swych barkach. Śmierć bliskich, masa rozstań z tymi najbardziej zżytymi z własnym sercem czy też wiele rozczarowań i porażek w świecie obłudy. Zatracałam się w kłamstie, alkoholu i bólu, by tylko dowiedzieć się, że życie nie jest przyjacielem. Wręcz dławiłam się cierpieniem i łzami po których tonęłam w litrach trunku, by zapomnieć choć na chwilę o problemach. Masa wspomnień nadal wirowała w moich myślach nie dając chwili spokoju. Przeszłość zakleszczyła się przy mnie i nie dawała wytchnienia. Staczałam się na same dno nie zdając sobie sprawy z sytuaji w której się znalazłam. Upadałam na kolana prosząc Boga bym jutro się nie zbudziła. Gardziłam życiem. Jednak dziś jest inaczej, nawet nie wiem kiedy to się zmieniło, ale promyk szczęścia wymknął się z pod szafy, by wlecieć tuż w moje ręce i ukazać, że jeszcze nada memu życiu barw. [thistylee]
|
|
 |
Spoglądasz na mnie i co widzisz? Widzisz silnego i niebezpiecznego faceta, którego nie chcesz poznawać, boisz się mnie. Twierdzisz, że jestem kryminalistą, na jakiej podstawie? Dlatego, ze częściej widać mnie w dresie i dlatego, że częściej widać mnie z łysą głową, czy może dlatego, że mam na ramieniu zrobiony tatuaż chińskiego smoka? A może przez to, że lubię chodzić ze swoją ekipą i w grupie wypić kilka piw? Spójrz mi w oczy, głęboko, prześwieć moją duszę. Teraz powiedz co widzisz? Czujesz, żal, że źle mnie oceniłeś, czy ulgę, że jestem inny niż pokazuję na zewnątrz? Jeśli spotkasz mnie kiedyś samego siedzącego w parku ze szlugiem w ręce, nie krępuj się i usiądź obok, nie zabiję cię, nawiążmy rozmowę, porozmawiajmy o życiu, o tym co nam w duszach gra. Nie oceniajmy się na podstawie stereotypów, bo tutaj chodzi o wnętrze i serducho. Jestem dupkiem i skurwielem, ale częściej jednak facetem, który wyciągnie do ciebie pomocną dłoń i spróbuje wskazać właściwy szlak. Nie oceniaj, poznaj.
|
|
|
|