 |
Nie wiem czy chcę walczyć dalej, może chcę się poddać. Uciec i nie wracać już nigdy, przestać oddychać. Dać sobie spokój i odejść.
|
|
 |
Zagubiłam się w przestrzeni pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Utknęłam gdzieś pomiędzy jednym, a drugim. I dziś przez to nie potrafię walczyć o siebie, nie potrafię zapomnieć, nie potrafię... Uwierzyć, że jeszcze może coś się kiedyś ułoży. Mam dziwne przeczucie, że pewnie kolejny raz coś zrobię, że przywiążę się do ludzi, bez których nie będę chciała dalej iść przez życie, ale przecież to i tak zawsze będzie moim błędem. Bo mam świadomość tego, że popełniam znów jakiś błąd, że wybieram nie tą drogę, którą powinnam, którą chciałam. Ale już taka jestem. Dziwna, inna... Nie lubię się zmieniać, bo ciągle źle się czuję w takiej innej naturze. Mój charakter jest tak szalony, inny niż wszystkie znane ludziom na świecie. Wciąż jest dla mnie zagadką, której chyba nigdy nie odgadnę, i z którą się nie pogodzę. Bo nie znajdę tej drogi, którą powinnam wybrać. Ciągle błądzę, więc skąd mam mieć jakąkolwiek gwarancję, że i tym razem będzie inaczej?
|
|
 |
I. Los lubi odbierać mi nadzieję. Uwielbia sprawiać, że czuję się samotna i zagubiona. Chociaż coraz częściej takie coś ma miejsce, to wiem, że nie powinnam się poddawać, ale czasami przychodzę te chwile, które nie dają innego wyboru. Teraz, kiedy nastał wieczór powróciło tyle myśli, marzeń, pragnień… Powróciły piękne wspomnienia, ale zarazem i ból, który z każdym ułamkiem sekundy staje się silniejszy, który mocno wbija się w moją duszę. I nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo wiem, że to nie jest zależne ode mnie. Aczkolwiek chciałabym się choć na trochę od tego uwolnić. Tylko czy tak się da? Czy da się uciec od takiej monotonności, od bólu, który jest silniejszy? Nie, nie da się… Nigdy się nie dało. Bo nie da się wymazać wspomnień, nie da się zapomnieć o kimś kto zmienił znacząco tryb mojego życia, nie da się zapomnieć o osobie, która była moją bratnią duszą, której obecność czułam w każdej sytuacji, niezależnie czy to było coś dobrego, czy nie…
|
|
 |
II. A teraz? Nie mam pojęcia co mogę o tym myśleć. Nie wiem, czy mam prawo się odezwać, czy mogę tęsknić, czy wręcz nie powinnam? Nie chcę mówić na głos kogo tak bardzo mi brakuje, po kim czuję tak niewymazywaną pustkę, bo wiem, że ta osoba tu jest… Wiem, że to czyta i wiem, że…. Jest pewna, iż to o niej piszę. Ale jaki ma sens mówienie na głos czy to tęsknota za miłością, czy przyjaźnią? W końcu nic to nie zmieni. Nie zmienię ja swojego bólu, nie pozbędę się tęsknoty. Jedynie przekażę ją w formie kilku wyrazów, aby oddać malutką cząsteczkę tego co miażdży moją duszę.
|
|
 |
Gdy dziś przychodzę na twój grób czuje smutek, czuje gorycz. Czuję że ta rozmowa będzie bardzo długa, że tym razem będzie pod górkę. Kocham Cię, kocham tu przychodzić. Lecz tym razem będzie trudno, będzie trudno odejść z miejsca które jest dla mnie wszystkim. Lubię tu przychodzić bo wiem że zawsze znajdę tu opacie- jesteś nim Ty.
|
|
 |
Dziękuję że mogę znów poczuć się lepszym człowiekiem, dziękuję że jesteś przy mnie. Mimo wszystko kocham Cię, bo jesteś.
|
|
 |
Opadłam z sił, nie potrafię już walczyć. Tak bardzo pragnę porozmawiać z Tobą aż przez chwilę wymienić kilka spojrzeń, podroczyć się z tobą. Chcę spotkać się i wymienić się doświadczeniami, porozmawiać szczerze bez obłudy, bez fałszu. Chce byś został tej nocy ze mną, usiądź obok mnie obejmij spokojnie ramieniem posłuchaj jak bardzo bije mi serce, jak cierpi gdy Ciebie nie ma. Czemu właściwie odchodzisz, czemu dodajesz kolejne rany. Czemu znikasz a później znów się pojawiasz? Czy dla ciebie jest satysfakcją zadawanie mi bólu, czy dobrze się czujesz gdy ranisz moje serce? Nie radzę sobie, nie potrafię wstawać, co wieczór modle się by nie zobaczyć wschodu słońca- modlę się o swoją śmierć, to nie jest dobre. Wybacz nie potrafię wymazać wspomnień, nie potrafię olać Ciebie i dać sobie spokój, nie potrafię bo nadal jesteś dla mnie ważny, nadal chcę z tobą dzielić każdy kolejny dzień. Nadal ufam ci bezgranicznie i chyba nie potrafię inaczej, nie umiem zaczynać dnia bez Ciebie. Chyba mam dość.
|
|
 |
nie mogę zasnąć. leżę bezczynnie w łóżku, przyglądając się jak promyki światła, nieśmiało tańczą po ścianie. otulona kołdrą po sam czubek nosa staram się nie pozwolić, by myśli odbiegły w zakazane rewiry. kręcę się i wiercę, próbując znaleźć tę wygodną pozycję, jednak wszystkie te działania są zbędne. podświadomie wiem, że dzisiaj sen nie nadejdzie, że dzisiejsza noc należy do tych, przed którymi drżę ze strachu. za dużo pytań bez odpowiedzi kłębi się w mojej głowie, za dużo wspomnień nawiedza serce, za dużo uczuć opanowało duszę. tracę kontrolę, łzy płyną, choć sama nawet nie znam przyczyny tego potoku, usta drżą, a dłonie zaciskają się kurczowo w pięści. stare rany ponownie krwawią, jego osoba na nowo ożyła we mnie, w tym najskrytszym zalążku serca. dzisiejszej nocy to on będzie mi towarzyszył. jednak o wschodzie słońca, gdy pierwsze promyki przeszyją niebo, on i wspomnienia jego osoby znikną, zostawiając mnie samą. pustą i zmęczoną. martwą.
|
|
 |
Codziennie upadam na kolana i składam ręce do modlitwy prosząc Boga by ze mną porozmawiał by mi odpowiedział i dał jakiś znak - najmniejszy, że wszystko jeszcze się ułoży. Błagam go by nie zostawiał mnie teraz samego gdy całe życie pęka w pół. Na swoich barkach niosę krzywdę wielu ludzi nie potrafiąc tak naprawdę im pomóc.. pytam - dlaczego akurat kurwa ja? Znów życie daje mi po dupie. Czuje, że ciąży nade mną jakieś fatum, jakaś klątwa. Nie potrafię się poddać mimo, że kolejny raz jestem bezsilny i zostawiony na pastwę losu. Nie chce z nikim rozmawiać, obciążać swoimi problemami. Chce być sam... / niefartowny
|
|
 |
I nie, kurwa, czas nie zagoi tych ran. Nie mów mi tak. Nic się nie zasklepi. Z niczym się nie pogodzę. Nie pozbędę się żadnej nadziei. Każdego ranka będę na Niego czekała - na buziaka na powitanie i serię uśmiechów. Każdego pieprzonego ranka, rozumiesz? Będę przeglądała zdjęcia. I obejrzę tysięczny raz filmiki z Nim. Przeczytam stare rozmowy. Daj mi się, do cholery, łudzić, że pojawią się nowe. I pozwól mi płakać, niech ból przestanie ściskać mnie za gardło ~ chimica
|
|
|
|