 |
Nawet milczenie z nim miało inny wymiar - metafizyczny. To nie była jakaś tam niezręczna cisza, która uwierała i stawała się nieznośna. Nikt od niej nie uciekał. Nie wymyślał bzdur, byleby tylko przerwać tą niezręczność. Czasami ta cisza mówiła za nich. Tym niemym językiem tworzyła więź, silną barierę, przez którą świat nie mógł się przedostać.
|
|
 |
jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości
|
|
 |
Nic nie sprawia człowiekowi większego bólu niż rozpamiętywanie dawno minionych chwil, zwłaszcza jeśli były to chwile szczęśliwe.
|
|
 |
Patrzyła na niego przez krótką chwilę i właśnie wtedy, w momencie, gdy spojrzała mu prosto w twarz, poczuła, że coś w niej drgnęło. Chciałaby powiedzieć, że drgnęło leciutko, ot, niezauważalnie, lecz było zupełnie inaczej. Było tak, jakby serce zaczęło pompować krew czterema komorami na raz zalewając nią i płuca i całe ciało.
Jezdziec miedziany.
W miarę upływu dni zdała sobie sprawę, że jest za młoda, żeby ukryć to, co ma w sercu, lecz wystarczająco dorosła, by wiedzieć, że zdradzają ją oczy.
|
|
 |
"Najpierw tęskniłam za nim. Tak do bólu, uśmierzanego litrową butelką taniego wina i snem. Potem, gdy mnie zostawił, tęskniłam do dnia, kiedy za nim nie tęskniłam."
|
|
 |
"Bo to takie cudowne dla kobiety, kiedy wie, że ktoś żył jakimś filmem, który kręcił z nią sobie w głowie."
|
|
 |
"Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz, chodź, pocałuję cię w trzecie oko, chodź, pocałuję cię w czoło, w głowę, w stopę, w pępek, w kolano, w knykieć, w sutki, w pępek, w duszę, chodź, pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. W samo serce."
|
|
 |
"Nie zostawię jej [...]. Nie ma takiej możliwości. Nie dzisiaj, nie teraz, i w ogóle nigdy."
|
|
 |
"Wyobraź sobie najpiękniejszą klatkę piersiową, jaką może mieć istota zbudowana na atomach węgla. Wyobraź sobie, tylko tyle ci pozostało - ja mam to na żywo."
|
|
 |
"Wtula się, bo w końcu zrozumiała, co to znaczy, że ktoś mógłby się za nią dać publicznie rozstrzelać."
|
|
|
|