 |
|
faceci są dziwni. zaczynają się starać, kiedy mi jest już wszystko jedno.
|
|
 |
|
stał pomiędzy ścieżkami z napisem "zależy mi", a "mam wyjebane" i każdego dnia zmieniał swoją trasę, rujnując całe moje wnętrze.
|
|
 |
|
chciałabym wyjść z tego domu i wrócić dopiero w następnym tygodniu, gubiąc w między czasie swoje serce gdzieś na jednej z imprez. utopić je w kieliszku wódki i zostawić tam dla jakiegoś naćpanego kolesia, którego w ogóle nie będę pamiętać. stać się tą jedną z suk i kompletnie nic nie czuć.
|
|
 |
|
Jeszcze nigdy nie żyło we mnie tak intensywnie tych dwoje. Ten prawy i mądry oraz ten popsuty i zakochany. Została mi ostania szansa dla tego drugiego i skorzystał z niej. Wszytko runęło, sumienie zostawiło ostrze w piersi, umysł przeklina mnie, bo oddałem głos słabości, miłości. Tłumaczę sobie, że musiałem bo potem byłyby za późno, że żałowałabym straconej ostatniej szansy ale przecież już żałuję, przecież już mam sztylet w sercu i opuścił mnie, opuścił mnie ten który nienawidzi głupoty. To nie ostatnia szansa to ostatnie potwierdzenie, że trzeba iść dalej choćby zupełnie samemu.
|
|
 |
|
w porządku jest tracić ludzi w swoim życiu, ale nie w porządku jest tracenie dla nich siebie
|
|
 |
|
Znowu małe rzeczy cieszą, małe niespodzianki od życia, które dla innych nic nie znaczą, ale mi pozwalają wracać do żywych.
|
|
 |
|
czasem człowiek ma ochotę tak po prostu spakować się i wyjechać. gdzieś na bezludną wyspę, do leśnej chaty, w pizdu. odciąć się od gadającego świata. od ludzi, którzy mnożą nasze paranoje, którzy nas niszczą, którzy podcinają nam skrzydła. odciąć się od gwaru i plastikowej bylejakości, od sztucznych uśmiechów, problemów, które piętrzą się jak brudne naczynia w zlewie. czasem człowiek ma ochotę tak zwyczajnie i po prostu olać to wszystko, co mu nie służy. co sprawia, że zaczyna wariować
|
|
 |
|
wciąż pamiętam tą siebie z nastoletnich lat. mogłam godzinami siedzieć w łazience, w której znajdowałam ciszę i niezwykły spokój. kładłam się wtedy do wanny i otulając się po szyję pachnącą pianą, czytałam tandetne i kiczowate romansidła z kolekcji babci, wyobrażając sobie, jaki byłby mój facet w postaci wciąż nieogarniętego i wrażliwego romantyka.
|
|
 |
|
uśmiechnął się do mnie, burząc w ten sposób wewnętrzny mur jaki wzniosłam, aby obronić się przed wzięciem ostatniego swobodnego oddechu, a potem zakochaniu się w nim po uszy.
|
|
 |
|
nie chcę już oddechu na karku i dłoni na biodrach. dotknij mnie sercem.
|
|
 |
|
uwierz, że ja już niczego od ciebie nie oczekuję. żadnych skrajnych uczuć, gorących spojrzeń ani obietnic, które łamiesz, zanim zdążysz złożyć. ja proszę cię tylko o to, abyś zniknął z mojego życia, przyznając, że żałujesz każdego z kłamstw.
|
|
|
|