 |
garść psychotropowych tablet i łyk zimnego pilsa.
|
|
 |
ja nie umiem żyć z ludźmi, więc wywieram na nich presję.
|
|
 |
idziemy przed siebie do celu tą sama drogą, to cię zniszczy jak bieluń, lekarze nie pomogą.
|
|
 |
odejdź lub zostań, oto liryczna chłosta.
|
|
 |
- że ty. - że ja? - że ciebie. - że mnie? - że bardzo. - że jak? - że bezgranicznie.
|
|
 |
Wiem, że nie zawołasz za mną, nie obejrzysz się. Jesteśmy zbyt podobni, odejdziemy żałując każdego kroku.
|
|
 |
Kiedyś staniesz się kolejnym wspomnieniem, będę uśmiechał się na myśl o tym bólu. Na cóż mi takie dni.
|
|
 |
Mówiłem, że te piękne słowa nie były moje. Razem pisaliśmy wszystkie wspaniałe chwile, wysasadzane klejnotami emocji. Próbowałem, tak bardzo starałem się odnaleźć je znowu bez Ciebie. Nie mam już sił, wyczerpany dawaniem, nie otrzymując nic w zamian. Odnalazłem Cię zbyt późno, odnalazłem Cię i musiałem zostawić. Jak iść dalej nie oglądając się wstecz, jak iść kiedy wszystko przeminęło? Nadzieja głupców stawia za mnie kroki.
|
|
 |
jest już może trochę lepiej, czegoś się nauczyłam, zrozumiałam, w miarę udało mi się poskładać moją duszę w całość, tak jak każdej wiosny. ale mimo wszystko dziwnie mi z myślą, że właśnie mija rok od najlepszego okresu w moim życiu, od wiosny, w której wszystko było przepełnione zapachem naszej miłości i szczęścia.
|
|
 |
znam Boga, lecz nie rozmawiam z nim długo, od kiedy zobaczyłam jak pozwala cierpieć ludziom.
|
|
 |
nie obiecuj mi wiecznej miłości, że będziesz zawsze przy mnie, że będziesz mnie kochał, że kochasz z dnia na dzień coraz bardziej, nie obiecuj. nie każdy zna się na twoich żartach.
|
|
 |
cały dzień bawiłeś się moimi emocjami, a wieczorem zapytałeś, dlaczego ci nie ufam.
|
|
|
|