 |
Whatever. Cokolwiek, gdziekolwiek. Byleby bez bólu i krzyku. Gdzieś na końcu wszystkiego. Z dala od całej reszty. Gdzieś tam, gdzie gnąją wszystkie mysli a jednak rozum tam nie dosięga. Właśnie w tamtym miejscu, w pienistej fali, czy może na szczycie góry jest Ona. Trwa bez końca, co jakiś czas osuwając się wraz ze skarpą z największego szczytu wpadając wprost do lodowatej wody, topi się w głębiach oceanu. Ona, której imienia nikt nie zna, lecz którą każdy chciałby mieć. Swym istnieniem daje nowe jutro odbierając wczorajszy dzień.
|
|
 |
Próżnia w duszy i w sercu. I ani cienia nadziei że to się zmieni. Chcę. Staram się. Mały efekt powinien pchać mnie ku swemu. Jednak jak dla mnie, jest on za mały by nabrać chęci na dalsze działania.
|
|
 |
Niewyżyta jaszczurka w rozlewisku krwi.
Pełznie w jej nieznane obszary i potyka o kamienie zagłady.
Słyszy kroki nadchodzącego rozczarowania.
Gubi ogon a śmierć ją dogania.
|
|
 |
Mam kilka piw, kilka myśli i wódkę.
|
|
 |
Ty jesteś tam, ona jest tu. A ja pomiędzy światami rozdzieram się codziennie by nie oszaleć.
|
|
 |
Bóg spojrzał na Nas tylko raz. Przyjrzał się mojej osobie starannie. Zauważył jaki sprawiałem Ci ból, oszczędził Ci cierpień unosząc Twą duszyczkę ku górze.
|
|
 |
I choć minęło tyle czasu, ja wciaż pamietam Twoje charakterystyczne gesty, Twoj głośny śmiech i Twoje kiwanie głową. Nie ma godziny bym nie myślał o Tobie, nie myślał co byś mi teraz powiedziała, czy byłabyś ze mnie zadowolona, dumna lub zła.
|
|
 |
Ona nigdy nie słyszała krzyku jego serca..
|
|
 |
Zawsze jesteś kiedy potrzebuję Ciebie.
|
|
 |
Bujam się do rytmu jakiejś pojebanej piosenki, wszystko wydaje sie być w porządku, nie dostrzegam problemów , nie mam złych myśli. Mój puls jest nadzwyczaj spokojny, w ustach nie czuje fajek a jedynie słodkawo-cierpki posmak valium z jakimś środkiem o dziwnej nazwie, wdycham zapach unoszący sie w całym mieszkaniu, dusząca woń, która jednak nie do końca zabrania mi oddychać. Zachowuję się dość normalnie, wykonuje ostatnie czynności, siadam w fotelu, czuję totalne rozluźnienie, zamykam oczy w oczekiwaniu aż 'niepożądanie' skutki w końcu nadejdą.
|
|
|
|