 |
Dlaczego całe życie udaję, że chcę istnieć? Nie chcę. Chcę żyć. Chcę czuć wiatr we włosach. Mieć cel. A teraz? Tylko puste ściany i samotność...
|
|
 |
Całe moje życie okazuje się co raz bardziej żałosne. Tracę powoli wszystko, co kiedykolwiek się dla mnie liczyło. Począwszy od ludzi, kończąc na własnej skórze. Nie mam już sił.
|
|
 |
gdybym była choć odrobinę odważniejsza . gdybym podeszła i po prostu cię przytuliła . przecież nie mam do stracenia nic, oprócz dumy .
|
|
 |
Także mordeczki -
Uśmiech i do przodu!
Pamiętajcie, to nic nie kosztuje!
|
|
 |
Wiecie o czym dziś myślałam? O nienawiści. Dlaczego nie traktuje się wszystkich ludzi na równi. Jakie ma znaczenie czy jestem biała, czarna, żółta, czerwona czy w kolorach tęczy? To nie moja wina, że urodziłam się tutaj. znam historię i wiem, że według tych wszystkich opisów, ludy afrykańskie były tym ciemnym narodem, który trzeba było sobie podporządkować. Tyle, ze to była wizja ówczesnych przywódców, którzy się bali. Teraz mamy XXI wiek i kolor skóry, przekonania, upodobania, orientacja seksualna nie powinna mieć wpływu na naszą ocenę danego człowieka. Jestem osobą tolerancyjną. Okej, przyznaję, że niektóre te kawały o innych rasach są zabawne, ale trzeba mieć dystans do siebie. Uważam, że do tolerancji trzeba dorosnąć. I nic nie powinno mieć wpływu na to kogo ja szanuję, nawet jeżeli dajmy na to w mojej rodzinie przyjęte są pewne prawidłowości. to ja decyduję o swoim życiu i tym jak postrzegam ludzi.
|
|
 |
Nie chcę znów udawać, że mam wszystko. Chcę zdjąć maskę. Być sobą. Brakuje mi tchu.
|
|
 |
Kolejny raz stoję na drodze i nie wiem, w którą iść stronę. Proszę daj mi znak. Zgubiłam się w tym wszystkim.
|
|
 |
Już tak dawno nie czułam się potrzebna, bezpieczna. Życie płata mi figle i obraca wszystko przeciw mnie.
|
|
 |
Czuję w sobie nutkę egoizmu, który miesza się z bezradnością. Wmawiam sobie poprzez to, że jestem słaba, że nie nadaję się do niczego… I po części jest to jakaś prawda. Wychodzę z domu, idę do pracy i mam wrażenie, że wciąż nie jestem w stanie dać wszystkiego z siebie na co mnie w życiu jest stać. Od dzieciństwa byłam rozpieszczana przez dziadków, ale nie przez mamę. Choć pozwalała mi na wiele rzeczy, to nigdy nie pozwala mi wejść w miejsca, w które sama chciałam iść. Zawsze mnie jakoś ograniczała, ale to działo się również poprzez stosunek dziadków do mnie. Nie zostałam nauczona ciężkiej pracy, bo to co chciałam miałam podstawione pod nos. Ale czy to było dobre? Nie, nigdy to nie było dobre. Bo dziś są tego efekty. Widzę, że nie potrafię się zachować tak, jak powinnam, że szybko chcę się poddać i uciec. A to nie na tym polega życie. Nie mogę ciągle przed wszystkim uciekać.
|
|
 |
Wydawało mi się, że nie może być, aż tak źle, ze zacznę jeszcze nowe życie, że pokażę sobie i innym, że jestem silną osobą, że przetrwam to co się dzieje, ale ile razy mogę sobie to wmawiać? Ile razy przez ostatnie lata codziennie mogę powtarzać w myślach i na głos takie słowa, które okazują się mieszanką nie do końca szczerych kłamstw? Skupiam się na jednym, ale zapominam, że są ważniejsze rzeczy. Wybieram samotność choć wiem, że jest ktoś kto bardzo potrzebuje mojej pomocy, a ja zaś staje się pieprzoną egoistką i nie myślę o tej osobie tylko o tym co dla mnie samej jest dobre. Wkraczam w rozdział zwany buntem. Przeżywam rozczarowania, o których nikomu nie mówię, których nie pokazuję już ludziom. Zamykam w sobie cały ból i rozpacz, bo nie chcę, aby ktokolwiek widział, że kolejny raz w życiu przegrałam walkę sama ze sobą. Nie umiem, nie potrafię się przyznawać do tego. Wciąż jestem w tym zagubiona, wciąż rozdwojona pomiędzy teraźniejszością, a przeszłością.
|
|
 |
Próbowałam się od tego uwolnić, próbowałam z tego wyjść, ale nie umiem.. Nie jestem w stanie uwolnić się od tego czasu, od tej pieprzonej przeszłości. Nie wiem, jak mam w tym wszystkim się zachować, jak trwać, co mówić, jak reagować. Bo się cholernie boję. Czuję, że wszystko odwraca się przeciwko mnie i nie jestem w stanie tego zatrzymać, zahamować. Nienawidzę takiego stanu, ale bardzo ciężko jest od tego się uwolnić. Mam wrażenie, że coraz częściej znów zaczyna coś mi odbijać, że zaczynam uciekać w nieznane, ale... Nie jestem w stanie przejść przez to. I tak, boję się cholernie z dnia na dzień coraz bardziej samej siebie. Bo nie panuję nad tym, nie panuję nad sobą, własnymi myślami, emocjami. I to zaledwie kwestia czasu, kiedy stanie się coś złego, kiedy odejdę, kiedy zniknę...
|
|
|
|