|
jestem zazdrosna, chorobliwie zazdrosna, już dawno na jego miejscu kopnęłabym taką wredną, zimną i samolubną zazdrośnice. tak bardzo nie lubię, być w jego obecności i innych dziewczyn, co najgorsze nie lubię, jak któraś z nich go przytula, lub daje mu buziaka. wiem, nikt nie jest dla nikogo na własność, ale czy to za duże wymagania, żeby jego ramiona, usta i miłe słówka należały tylko do mnie? tak to nałóg, uzależnienie, depresja, nie wiem jak to nazwać, przydałby mi się odwyk i zmiana, zmiana siebie. mam chęć na prawdziwe szczęście, ale.. ale no właśnie pojawia się, ale.. bo zazdrość mnie codziennie trzaska i gotuje we mnie wodę, która parzy.. często przez tą powstałą parę, oczy mi się pocą i wybucham o byle co, bo boje się przyznać, że nienawidzę go za ten za miły charakter i powodzenie u dziewczyn, powodzenie, które nie rozumie, że zajętych się nie dotyka na żaden sposób, nawet uśmiechem.. tak to staje się coraz dla mnie cięższe, bezsilność mnie zabija, kocham go o wiele za bardzo.
|
|
|
i wiesz, nieważne czy to leżenie w zatopionej pościeli, czy też milczenie i nasza obecność, wsłuchiwanie się w bicie połączonej z naszych połówek serc, w całość jednej jedynej pikawy, idealne momenty, muskanie przez niego moich ust, coraz mocniej wtulanie się w siebie i szept, że wzajemnie kochamy, jesteśmy wszystkim i na nikim już nigdy nam by tak nie zależało. tak to my, te dzieciaki, dorośliśmy, zostawiliśmy za sobą przeszłość, jesteśmy w poważnym związku, z przyszłością, ja to wiem i jestem pewna, że widząc siebie zawsze będziemy czuć takie same dreszcze, jak przy pierwszym pocałunku.
|
|
|
przecież, kto powiedział, że ja mu coś kazuje. nie musi mnie słuchać i układać włosów tak jak mu każe, żeby mi się podobać. nie musi spędzać ze mną czasu, mimo że to nasze uzależnienie. nie musi otwierać mi drzwi, żeby mnie w nich przepuszczać. nie musi płacić mi za kawę, mógłby podarować rachunek za
wszystkie moje zachcianki. nie musi mnie trzymać za rękę, gdy jest zimno, ale chce ogrzewać i oddwać mi trochę swojego ciepła. nie musi na mnie krzyczeć, po prostu może olewać moje humorki i złe samopoczucie, ale wiem, on chce dla mnie dobrze i pragnie za każdym razem otworzyć mi oczy, że jeszcze będzie dobrze, dam rade, bo wręcz mam ideał. ideał. cholerny ideał. pierwszy i ostatni. jedyny mój. wyjątkowy. on, tylko on, mężczyzna na stałe. skłamałabym, gdybym powiedziała, że mi na Nim jednak nie zależy, chce być całym jego światem. ciekaw jestem i nurtuje mnie myśl, czy zgodzi się na ten układ, że tylko, ja i on, tak na poważnie już na zawsze?
|
|
|
dzień dobry kochanie, witaj skarbie, nooo cześć , siema, hej kotek? hallo? słyszysz mnie? wiem, że tam jesteś. błagam, żyj. daj znak. odezwij się. nie milcz. nie lubię ciszy. oddychaj. no mów. mów do mnie. potrzebuje Twojego głosu bardziej niż tlenu. nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo. jak bardzo, jak najbardziej, jak bez Ciebie to również beze mnie. ja zawsze będę, przy Tobie i obok, w Twoich myślach i sensie życia, w Twoim sercu i domu, w Naszych planach i przyszłości, tej teraźniejszości, dzięki tej miłości, Naszej gotowości. zrozum, jesteśmy My, to znaczy, Ja i Ty. no już, prędko, stań przede mną, przytul mnie, pocałuj namiętnie. i wyszepcz, przecież kochasz, musisz kochać. Twój głos mnie ukoi, da powera i energii, popłynę w obłokach, będę najszczęśliwsza, no chcesz tego, no nie zastanawiaj się, wyznaj jaki masz co do mnie zamiar. usłyszę w końcu to? jesteś, ja to wiem, moje życie przesiąknęło już Twoim zapachem na amen, no wlaśnie, jesteś całym moim życiem, wiesz?
|
|
|
przy ostatniej naszej kłótni uświadomiłam sobie, że jutra może nie być i muszę pokazać Ci jak bardzo mi na Tobie zależy mimo że tak często mnie denerwujesz, a nawet o tym nie wiesz. i tak jesteś moim ideałem, który spełnia wszystkie moje zachcianki. kotkiem, który mruczy i ciągle chce się do mnie przytulać. misiem i pluszakiem, który pozwala mi trzymać głowę na swojej klatce piersiowej i wsłuchiwać się w stukot serca. mężczyzną, przy którym mogę czuć się najszczęśliwszą kobietą. wszystkim, co żywe i martwe, bo bez Ciebie nic nie ma, a z Tobą jestem i ja, szara, cicha, niezasługująca na szczęście, beznadziejna, z niską samooceną dziewczyna, która kocha Cię najbardziej na świecie.
|
|
|
teraz marzę by móc się do kogoś przytulić, wygadać się, wypłakać, poprzeklinać na cały świat, wypić kilka kaw mimo, że mi nie wolno z nimi przesadzać, zjeść mnóstwo fistaszków i śmiać się w wniebogłosy, mam ochotę powiedzieć wszystkim, co mi w nich nie pasuje. tak cholernie, pragnę by świat, choć trochę nabrał w moich oczach barw.
|
|
|
i wiesz,co.. i jest taki 17 lipiec 2013, godzina 18:05. i jest taka koszula, która ma jedno skojarzenie. i też są takie miejsca. i są takie gesty i czyny. i jest taki zapach. i są takie oczy. i jest taka duszyczka. i jest wszystko zawarte w kimś. i to właśnie w nim jestem tak na zabój zakochana. i to jest takie cholerne ciężkie. i to coraz bardziej się pogłębia. i już nikogo innego nie chce. i on jest mój. i nie chce by mnie opuścił. i pragnę by już było nasze pięćdziesięciolecie. i chcę tą dziesiątkę wnuków. i chcę opowiadać naszym prawnukom jak ich pradziadek się o mnie starał, gdy moja wredota była na większym poziomie niż inteligencja. i wiem, że zdania nie powinno się zaczynać od i. i na koniec powiem tylko tyle, że bez niego bym nie istniała. i... możecie mi mówić, że może to błąd, że ufam mu bardziej niż sobie, a mniej niż psychotropom. i mimo to zestarzeję się z nim. i tylko my. i dam mu poczuć, co to znaczy być milionem dolarów i milionem monet.
|
|
|
jesteś? gdzie jestes? szukam Cię a nie ma Cię obok. moje łóżko bez Ciebie jest tak dziwnie duże, puste, mało przytulne i smutne. chciałabym położyć teraz głowę na Twojej klatce piersiowej i słuchać bicia Twojego serduszka po drugiej stronie niż się znajduje. pragnę Cię tu.. och pragnę, daj buziaka.. nie ukrywaj, że nie chcesz. przytul mnie i trzymaj w swoich ramionach najmocniej. bądź zawsze, nie pozwól mi czekać, jesteś niezastąpiony.
|
|
|
'zawsze razem?' - zapytał, a we mnie coś odżyło, tak jakbym na nowo mu zaufała. ucieszyłam się jak dziecko na punkcie świętego Mikołaja, że mam go tak blisko siebie, czułam jego dłoń na swoim ciele, on był przy mnie, bo kocha, naprawdę kocha i mu zależy.. doszło do mnie, że MY DWOJE, tak bardzo ZAKOCHANI ludzie, żyjemy miłością, nie bawimy się, my oddychamy wzajemnym powietrzem, jesteśmy dla siebie wszystkim, przetrwamy wręcz najgorszy sztorm. odpowiedziałam - tak i go pocałowałam, chciałam stworzyć z nim jedność w momencie, gdy poczułam się jego drugą połową, tą już jedyną.
|
|
|
marzy mi się skok na bangee i lot balonem, a on ma lęk wysokości. marzy mi się mini chihuahua i gadająca papuga, a on nie chce zwierząt w domu. marzy mi się córka, a on tak bardzo chce syna. marzy mi się mały przytulny ślub, a on chce duże huczne wesele. marzy mi się wspólna nieprzespana noc w miejscu gdzie widać całe miasto, a on tak bardzo lubi spać. marzy mi się wielka sesja zdjęciowa, a on nie lubi lampy błyskowej. marzy mi się wielkie łóżko w przyszłości w naszym wspólnym gniazdku, a on woli male, bo chce mnie mieć jak najbliżej. moje marzenia są dowodem, że przeciwieństwa mimo wszystko do siebie pasują.
|
|
|
jesteśmy jak małżeństwo, chcielibyśmy już ze sobą mieszkać, jeść razem śniadania, obiady i kolacje, być swoim wzajemnym szczęściem na każdą porę dnia. chcielibyśmy już mieć pewność, że drugie nie odejdzie i nie zostawi nas skazanych na cierpienie. uzależniliśmy się od siebie, nie potrafimy wytrzymać kilku godzin z myślą, że drugie gdzieś jest w innym towarzystwie niż nasze we dwoje. jesteśmy w sobie tak bardzo zakochani, że aż czasami wkurzamy się na tą miłość, mimo że nie chcielibyśmy, żeby się skończyła. gdy kłócimy się, jesteśmy dla siebie obojętni czy drażnimy się to nas roznosi, tak bardzo chcemy uchronić nasze szczęście. przytulamy się, całujemy, kochamy się, rozmawiamy i wtedy niczym się nie martwimy. jesteśmy stworzeni i musimy dotrwać do sakramentu pieczęci już jedynej na całe życie miłości.
|
|
|
to był piątek, 12 piątek, szczęśliwy piątek, poznałam Cię przypadkiem, poznałam być może za dużo powiedziane? spojrzałam na Ciebie poraz pierwszy wyjątkowo jak jeszcze na nikogo, to chyba bylo mi pisane niczym przeznaczenie, nie chciałam się zakochać, pragnęłam tylko podarować Ci uśmiech, kilka dni wcześniej wystawiło mnie coś takiego jak niby 'szczęście' na próbę i nie wierzyłam, że może spotkać mnie coś lepszego a wręcz prawdziwego i jedynego w swoim rodzaju zwanego wzajemnością, teraz nie żałuję, że złamałam zasadę i zadłużyłam się w wysokim chłopaku, w białej kurtce, który był przeciwieństwem mojego ideału, a teraz jest wręcz ideałem. zmieniłeś całe moje życie, nigdy nie zapomnę jak kilka minut po naszym niby spotkaniu myślałam tylko o Tobie, o tym jak milo by było się poznać. nikomu się nie przyznałam, że ktoś bez słowa potrafił mi na dłużej zwrócić w głowie. i tak nagle po kilku dniach spełniło się moje marzenie: wybrałeś mnie na kobietę, z którą teraz planujesz przyszłość.
|
|
|
|