 |
jak nie rozsypię się na kawałki przez te plus minus sto dni bez Niego, to będę mistrz.
|
|
 |
dostałam od niego to pełne poczucie opieki - ramiona, które potrafiły otulić moje, wedle nastroju, na wysokości barków czy talii; dłonie, które zaciskały się na moich lub głaskały mnie po głowie, ramieniu, brzuchu czy plecach; troskę, która przemawiała jego głosem zadając wciąż pytania czy wszystko w porządku, dobrze się czuję, czy lepiej, na które odpowiadałam raz na jakiś czas, w między czasie ucinając sobie drzemki. dostałam te wargi, ten język, te serie pocałunków, a nie roztkliwiając się, całuje najlepiej. mogę wymieniać całą paletę jego narządów - brzuch, który zabójczo mnie kręci, tyłek, którym się potężnie jaram, ale jedną cząstkę uwielbiam w nim najbardziej i to o jej zdobycie i funkcjonowanie będę walczyć najmocniej-serducho, które tak pięknie bije mu w piersi.
|
|
 |
pamiętam, że jako dziesięciolatka zgubiłam w szkole portfel i pamiętam tamtego chłopaka, który pławił się na apelu pochwałą za odnalezienie i zwrócenie go, podczas kiedy ja płonęłam rumieńcami za własne roztrzepanie. pamiętam, że był, istniał gdzieś w mojej głowie, bez imienia. pamiętam tamten ciepły wrześniowy dzień 2009, swędzącą rękę pokrytą gipsem i jedno zdanie, które padło z ust tamtego typa, a które przykuło moją uwagę wyłącznie do jednego segmentu: oczu. pamiętam jak zapukał, w mostek lub któreś z żeber, a ja nie mając świadomości następstw otworzyłam mu drzwiczki do serca. pamiętam zadry, ból, stratę i kilka kubków łez. oraz czas, całą masę dni, miesięcy, co w końcu złożyło się na lata. niczego nie zapomniałam, zaczynając na tym marnym portfelu, kończąc na tym jak to jest go kochać. przeładowanie ogromem chwil, pikawa, która już ledwo dyszała i pewność, że muszę znów się w to wpakować, z jego ustami na swoich.
|
|
 |
wraz z doczepieniem słów "spełniają się" do marzeń, powstało istne wariactwo. zatliła się wiara, skończyły starania. człowiek, który zaczął ten temat był naiwniakiem, sądzącym, że ludzie będą dążyli do spełnienia marzeń, zamiast z założonymi rękoma siedzieć w czterech ścianach, pieprzyć o przeszkodach tego świata i swoim rzekomym niefarcie.
|
|
 |
nie, nie dusi mnie Jego nieobecność. wcale nie zapełniam sobie dni do maksimum tak, by nie mieć właściwie ani trochę czasu na przywoływanie Go do myśli. nie tęsknię zabójczo i pod żadnym pozorem nie czuję się, jakby minęło dużo więcej czasu niż tydzień. o ironio, jak tak dalej pójdzie to podczas powrotu nie będzie mógł mnie nawet przytulić za względu na wszystkie siniaki i obtarcia, a dołki pod oczami będące następstwem nocnego użalania się od sobą przerażą Go na wstępie. tak tu pusto.
|
|
 |
ona po prostu nie zasługuje na Twoje oczy.
|
|
 |
kiedy przechodzisz obok usta milkną, uszy nic nie słyszą, serce momentalnie przestaje bić. to tylko moment. potem normalnie mówię, słucham, tyle, że serce bije tak, jakby za chwilę miało przebić się przez moją klatkę piersiową i uciec. do ciebie.
|
|
 |
Nigdy nie oczekiwałam od Ciebie jakiś wielkich poświęceń, prezentów, dowodów miłości. Wystarczyła mi Twoja obecność, która była symbolem wszystkich wyznań.
|
|
 |
Nie umiem mu pomóc, chociaż tak bardzo bym chciała. Gubię się już w tym wszystkim. Nie wiem, od czego zacząć to zmienianie świata. Nie, nie całego. Tego mojego świata, którym przecież jest on. Chciałabym móc złapać go za rękę przy kolejnej akcji i po prostu odciągnąć od tych wszystkich kłopotów. Chciałabym potrafić zmienić to, że teraz nie wszystko jest tak, jak to planowaliśmy. Chciałabym po prostu być obok i móc pilnować go w każdej setnej sekundzie życia. Bo widzisz, teraz nie jest tak, że to jego życie. Ono jest teraz nasze...
|
|
 |
Czasem aż brakuje tchu, by powiedzieć, jak bardzo zależy. Brakuje siły, by to wciąż na nowo udowadniać, zrozum. Nie każ mi ciągle się poniżać, kłaniać się przed Tobą i powtarzać, jak bardzo chcę być Twoja. Po prostu o tym pamiętaj. Nie chcę żyć w przekonaniu, że nie byłam w stanie pokazać Ci miłości, jaką Cię darzyłam, nie chcę w przyszłości mieć sobie za złe, że nie podołałam zadaniu, jakie przede mną postawiłeś. Ta przyszłość i świat, który wyobrażam sobie codziennie ma być pełen Ciebie, bez względu na wszystko i wszystkich. Jestem pewna, że dobrze wiesz, co do Ciebie czuję, że jesteś przekonany o tym, że dla tego co nas łączy, że dla Ciebie zrobiłabym naprawdę wiele, praktycznie wszystko. Nie umiem już podejmować nowych decyzji, które miałyby być obrazem tego, co nas łączy. Uwierz, staram się, a Ty każdego dnia jesteś mi coraz bliższy. Chcę wierzyć, że ta miłość da nam obojgu siłę, by móc powiedzieć te dwa słowa. Kocham Cię. /
|
|
 |
Powiedz, że jest dobrze, a zaraz się wszystko spierdoli.
|
|
 |
Giń w moich myślach i giń kurwa we śnie.
|
|
|
|