 |
Nie bój się czerwieni -
pod tą ognistą skorupą tkwi miękkość,
w której można spokojnie zatonąć.
|
|
 |
Staliśmy w deszczu, pod pięciogwiazdkowym hotelem.
Próbowałeś złapać taksówkę - nie chciałeś nawet się pożegnać.
|
|
 |
Patrzenie nie jest zabronione
- więc na mnie patrz.
|
|
 |
Nieistotności tak słodko pachną
w Twoich ustach.
|
|
 |
Gdy do mnie mówisz,
gorzko-kwaśna staję się.
|
|
 |
Oczy w smutku barwią się.
|
|
 |
Niebezpiecznie tak,
kłaść się razem spać.
|
|
 |
My, dzicy lunatycy,
przemierzamy ciemności.
|
|
 |
Nieistotności
gruchają Twoje kości.
|
|
 |
Od Twojego oddechu
gasną światła w latarniach.
|
|
 |
Usypiasz mnie w księżycowym pyle, w złudnym świetle ulicznych lamp. Okrywasz kołdrą utkaną z najcieplejszych oddechów. Kładziesz głowę w poduszkę pełną dziecięcych snów; w Twoich oczach widzę wyobraźnię - w myślach mam wiosennego podmuchu szum. I staczam się, staczam w słodkości malinowej wiosny, w intensywność truskawkowego lata. Budzę się w szmaragdzie własnych oczu.
|
|
 |
Były takie ramiona, co słodkim smakiem obejmowały moje usta. Były takie oczy, co wypalały dziury w moich myślach skroniach. Były takie uśmiechy, co porywały za sobą w przepaść. Byłeś taki Ty - ale już Ciebie nie ma.
|
|
|
|