 |
czy istnieją etapy związku? większość dzieli je na nastepujące: chodzenie za rączkę, bardziej powazny związek, zaręczyny, małżeństwo. według mnie związek dzieli się na etapy,oczywiście, ale całkowicie inne: jest etap, w którym jest cudownie, w którym się kochacie i Wasze życie zdaje się być rajem na ziemi. po tym następuje etap kłótni, niedomówień, nieporozumień, niedogadywania się. kolejnym są tzw. ciche dni, w których oboje dawkujecie sobie ogromne nakłady kłamstw, i raniących słów. i to właśnie w tym momencie, od Ciebie tylko, zależy, czy po kolejnym już "przepraszam" zgodzisz się na pierwszy etap związku - ten piękny, który prędzej czy później i tak doprowadzi Cię do łez, i kolejnego "przepraszam" z Jego ust.
|
|
 |
nie lubię niepewności. nie jestem z tych kobiet, które wciąż żyją pod znakiem zapytania. ja muszę mieć pewność - że będę Cię mieć w środę, piątek, czy w wielkanoc. ja muszę wiedzieć czy Ty będziesz tu na pewno, bo muszę też wiedzieć, czy mam o co walczyć, i czy warto brudzić sobie życiorys kimś takim jak Ty.
|
|
 |
nie zależy mi już tak,jak rok temu. jestem teraz silniejsza,i Ty to doskonale widzisz. irytuję Cię nie odzywaniem się, i olewniem Twoich telefonów. wkurwiasz się, bo wiesz, że nie zaufam Ci już nigdy. masz u mnie przegraną kartę, i zbytnio nie masz się z czym wychylać. jesteś, to jesteś - nie ma Cię, to Cię nie ma, tyle. już nie biegam za Tobą, nie ryczę w poduszkę i nie tęsknię. widzisz? obojętność potrafi zabić, a ja przecież obiecałam, że się zemszczę
|
|
 |
nie skończyłam mówić, a Ciebie już nie było. nie zdążyłam powiedzieć, jak mocno kocham, i jak wiele jestem w stanie dla Ciebie zrobić. nie dałeś mi się do siebie przytulić ostatni raz, ani poczuć, że wciąż tu jesteś. odebrałeś mi możliwość czucia się bezpieczną, i wiary w to, że Bóg na prawdę istnieje..
|
|
 |
nie jestem łatwa do ogarnięcia dla ludzi "z zewnątrz" - bo dopiero, gdy mnie poznasz dokładniej, będziesz wiedział jaka jest granica mojej wytrzymałości, a przy tym poznasz po mojej minie, kiedy zaczynam się wkurwiać. dopiero, gdy ogarniesz mój dystans do samej siebie, zrozumiesz moje żarty, i to, dlaczego lubię ciągnąć bekę, nawet ze swojej osoby. dopiero, gdy porozmawiasz ze mną więcej niż pięć minut, zrozumiesz, że nie należę do głupiutkich laseczek, i , że kocham sakrazm. dopiero, gdy spędziesz ze mną jakiś czas, zrozumiesz, że szybko się denerwuję, bronię swojego zdania cholernie zawzięcie, i nigdy nie daję wjechać sobie na rodzinę. dopiero, gdy mnie poznasz, będziesz wiedział, że lubię intrygować - bo to tak bardzo zagadkowe, a nie lubię być zwykłym, szarym, prostym człowiekiem.
|
|
 |
jestem egoistką, i zawsze mówię o tym otwarcie. nie lubię dzielić się z kimś łóżkiem. nienawidzę, gdy muszę oddać komuś jedną z kilku moich poduszek. nie znoszę dzielenia się laptopem, czy też zajętej łazienki, którą zazwyczaj mam tylko dla siebie. nie lubię gdy ktoś pije z mojego kubka, czy je moimi ulubionymi sztućcami. jednak z Tobą było inaczej - bo przy zasypianiu nie było problemu podziału łóżka, i nawet nie musiałes pytać się o poduszkę, bo sama Ci ją dawałam. jako jedyny, mogłeś korzystać z mojego laptopa cały dzień, i siedzieć w łazience nawet ponad godzinę. tylko Ty byłeś osobą, z którą na pół piłam z mojego kubka, i która miała prawo wziąć sobie mój widelec. byłeś wyjątkiem, który uczył mnie dzielenia się - sam zabierając mi całe moje serce, i nie zostawiając mi ani najmniejszego jego skrawka.
|
|
 |
lubię kolor szary - nie dlatego, że zawsze nosiłeś takie bluzy, tylko dlatego, że zawsze chciałam mieć takie oczy. lubię kolor zielony - nie dlatego, że taki miałeś fullcap, tylko dlatego, że kocham trawę wiosną i latem. lubię kolor fioletowy - nie dlatego, że też go lubiłeś, tylko dlatego, że takiego koloru mam ściany w pokoju. lubię kolor żółty - nie dlatego, że taką miałeś pościel, tylko dlatego, że lubię słońce. widzisz, mój świat nabrał już barw, i nie potrzebuję Twojej osoby do tego, by go pokolorować.
|
|
 |
minął już czas przesiadywania na ławce, i oglądania gry chłopaków w piłkę. minął już czas ognisk, na których nie było ani grama alkoholu. minął już czas wspólnego jeżdzenia na rolkach i rowerach. minął już czas zabawy w podchody. minął już czas, gdy nawet padający deszcz potrafił sprawić frajdę. minął już czas beztroskich lat dzieciństwa - wydorośleliśmy, zmądrzeliśmy, uzależniliśmy się, powyjeżdzaliśmy, zapomnieliśmy. minął już Nasz czas - dzieciaków, dla których liczył się każdy kolejny dzień. dzieciaków, którzy kochali życie - bo jeszcze do końca go nie znali..
|
|
 |
zapomnij mój kolor oczu. zapomnij, ile łyżeczek cukru wsypuję do herbaty. zapomnij moje imię. zapomnij jakie słowa najbardziej lubię na dobranoc. zapomnij w jakiej pozycji śpię. zapomnij mój numer telefonu. zapomnij co mnie najbardziej denerwuje. zapomnij mój zapach. zapomnij nazwę moich ulblionych perfum. zapomnij mój uśmiech. zapomnij słowa mojej ukochanej piosenki. zapomnij o tym jak bardzo lubię się droczyć. zapomnij moje marzenia. zapomnij moje dziwne miny. zapomnij mój ulubiony alkohol. zapomnij o moim zamiłowaniu do rapu. zapomnij moje łóżko. zapomnij mój głos. zapomnij o mnie, a będzie mi łatwiej
|
|
 |
był jak mgła - bo przysłaniał mi pół świata, i nagle znikał. był jak powietrze - bo nie dało się Go dotknąć. był jak ogień - bo rozprzestrzeniał się w moim sercu w mgnieniu oka. był jak burza - bo Jego charakter był nieobliczalny. był jak deszcz - bo obmywał mnie ze wszystkich zmartwień. był jak śnieg - bo gdy tylko w Jego życiu pojawiło się trochę słońca, i lepszych chwil - zniknął.
|
|
 |
obojętność jest lepszą opcją. obojętność, Mój Drogi - mniej boli.
|
|
 |
spróbuj pojechać mi po rodzinie, szmato - a obiecuję Ci, że wyplujesz te słowa razem z przednimi zębami.
|
|
|
|