 |
|
Facet, który zalicza numerki na imprezach jest kozakiem, a dziewczyna, robiąc to samo, się szmaci. Widzicie, to jest tak: jeśli jeden klucz otwiera wiele zamków - to klucz idealny, uniwersalny, mistrzowski. Jeśli za to jeden zamek jest otwierany przez wiele kluczy - wtedy zamek jest gówno wart. ;)
|
|
 |
|
nienawidzę kiedy mi nie odpisujesz. zawsze zadaje sobie setki pytań. a może nie ma czasu? może pracuje? może telefon ma rozładowany? a może usnął, przecież dość często jest zmęczony? ta cholerna niepewność.
|
|
 |
|
{...} Musisz być silna. Zagryzaj wargi. Zaciskaj pięści. Tłum krzyk, kładąc na głowę poduszkę.. ale nie płacz. Nigdy nie wolno Ci uronić łzy.. Nie wolno Ci okazać słabości...
|
|
 |
|
Żeby przeżywać życie, trzeba widzieć w nim sens.
Żeby chcieć rano wstać z łóżka, trzeba widzieć w tym jakiś cel.
|
|
 |
|
Stary, kobietę się kocha, mimo wszystko. po to jest. i masz z nią sypiać, masz doznawać z nią nowych doświadczeń, ma być wam cudownie - ale nie tylko wokół tego to się kręci. Przytulaj ją. Daj jej swoją bluzę, gdy będzie marzła i daj serce, kiedy ona odda ci swoje. Zważywszy na to, że jest delikatniejsza, kurwa, nie rań jej.
|
|
 |
"Tu gdzie słowo przepraszam nie tłumaczy mnie na pewno bo wiem, że nie to jedno wydarzenie dziś potępią.."
|
|
 |
"Wyrzuty sumienia, a po nich szczerość,walka ze sobą z dnia wczorajszego.
Modlę się o to, chociaż nic nie pomoże.."
|
|
 |
" Niektórzy są głupi, chcą się zabić.Sam zrozumiałem jak bardzo człowiek może być słaby.."
|
|
 |
depresja jak tyfus niszczy społeczeństwo i niektórzy poddają się tej dziwce zbyt często..\ słoń
|
|
 |
Teraz patrz na tamtą dziewczynę - tą z fotografii, w kucyku z tyłu głowy, nieśmiałym uśmiechem i świadectwem z czerwonym paskiem w ręku. Tą, która pojawiała się w Twoim życiu w zestawieniu z zakładami, którą rozkochałeś w sobie i zrobiłeś wszystko, by nie potrafiła być z Tobą, by ją to zabijało. Patrz. To ta sama, która teraz pewnie przechyla butelkę z winem, a potem, dając Ci ogromnego buziaka, podgryza Twoje wargi. Zapełniła Ci życie, ziomek.
|
|
 |
Zawsze mogłeś znikać na dzień, dwa, tydzień, miesiąc. Mogło Ciebie nie być przy mnie nawet kilka, pieprzonych miesięcy, kiedy traciłeś wszelaką łączność z rzeczywistością. Kontakt równy zero, żadnych wieści, żadnych wiadomości, nie mówiąc o jakiejkolwiek bliskości z Twojej strony. Kolejne dziesiątki dni, kiedy nie wiedziałam nic, skończywszy na tym, czy w ogóle żyjesz. Ale wracałeś. Zawsze podświadomie wiedziałeś, gdzie wrócić, gdzie jestem ja, nawet jeśli próbowałam tę paranoję przerwać, uciec, zniknąć, licząc na Ciebie - że zapomnisz lub odpuścisz, cokolwiek. Wracałeś. I były łzy, cholera, zawsze były łzy, to taka wizytówka tych naszych spotkań. Powrotów. W tych łzach lądowaliśmy w łóżku na kolejne tygodnie. Z winem. Na pożegnanie. Kolejne, nie mam pojęcia które. Przestałam liczyć, rachuba upadła szybciej niż przy czystej.
|
|
|
|