 |
|
Leżymy w łóżku. Całuję każdy centymetr mojego ciała, szepta jak bardzo kocha i robi wszystko to co doprowadza mnie do drżenia. Delikatnie przygryza skórę i uśmiecha się przy tym w ten sposób, przez który wariuje. Wiesz co jest piękne? Jesteśmy wtedy tylko my, tylko my się liczymy i reszta świata nie istnieje. Roztrzęsionymi palcami ściągamy z siebie ubrania, nie odrywając jednak warg, jakby to miało nas zabić, jakby ta krótka chwila osobno, miała odciąć nas od respiratora. Fałdy pościeli, przyspieszone oddechy, ciało przy ciele i idealnie zsynchronizowane serca. Potem po prostu leżymy, a on wodzi opuszkami palców po linii mojego kręgosłupa, co chwila całując w czoło i mówiąc, że już zawsze tak będzie, że ja i on to wieczność. Bo widzisz, seks to nie tanie porno i napompowane cycki, seks to tak jakbyś chciał komuś powiedzieć "zostałem stworzony po to,żeby Cię kochać i Twoje serce jest u mnie bezpieczne."./esperer
|
|
 |
kochaj mnie a będe prznosić góry byś był szczęśliwy, zrań mnie - zgniotę tymi górami twoje jaja
|
|
 |
Jestem tą, która się sparzyła i pokochała ogień. Płonę w środku, zamieniam się w popiół.
|
|
 |
- A wiesz kim jesteś ? - Wszystkim i niczym - Bogiem ? - Nie, nie wierzę w bogów - A w siebie ? - Nigdy
|
|
 |
Najlepiej nie planuj nic. Nie przewiduj tysiąca możliwości opcji. Daruj sobie myślenie o tym, co będzie. Bo wiesz co? Od życia i tak dostaniesz akurat to, czego kompletnie się nie spodziewasz./jachcenajamaice
|
|
 |
a teraz podręcznik, który niosła poprawiając jeszcze wtedy pedantycznie splecionego warkocza, służy jej jedynie do gaszenia na nim petów. stworzyłeś potwora. wzbudziłeś w niej wyrachowanie, niszcząc jej słodycz. na każde 'kocham' odpowiada tylko 'strasznie mi wszystko jedno'. na każdą cudzą łzę reaguje śmiechem. jej urok zamienił się w podłość do cna przesączony przesadną pewnością siebie. wyprałeś ją z uczuć. zabiłeś jej serce, kolego.
|
|
 |
'to już koniec' wrzasnęła siedząc samotnie w pokoju. dom był pusty. włączyła na cały regulator muzykę która zagłuszała nawet jej spazmatyczny płacz. 'podnoszę się, słyszysz skurwielu? podnoszę!' krzyczała wyrzucając wszystkie albumy z szafki i rwąc każde wspólne zdjęcie. 'widzisz? niszczę to co było, nigdy więcej nic co jest związane z tobą nie zaburzy mojego spokoju szmato!' krzyczała usuwając wszystkie wiadomości od niego. powoli pozbywała się wszelkich pamiątek po nim. z każdą chwilą niszczyła wszystko co ich łączyło. zaczynając na fotografiach i kończąc na jego koszulkach leżących od kilku tygodni w jej szafie. z każdym niszczonych przez nią przedmiotem wyniszczała cząstkę siebie. ale mimo wszystko nie przestawała. 'to już koniec' wyszeptała. w końcu wyzbyła się uczuć które zabijały ją każdego dnia od nowa. / kochajnoo
|
|
 |
Podjęłam ostateczną decyzję: jeszcze się zastanowię...
|
|
 |
|
i chuj pomyślałam, bo myślę raczej zwięźle .
|
|
 |
'spotkajmy się proszę,tam gdzie zawsze' wyszeptałam dzwoniąc do przyjaciela.'jadę' po chwili pojawił się na miejscu. podbiegłam do niego i zapłakana wtuliłam w jego ramiona.'eee,młoda,ty wyjesz?' zapytał zdenerwowany.'nie' wymruczałam.'aha,czyli to nie od twoich łez moja bluza jest mokra,to po prostu deszcz który nie pada.a może ty na mnie plujesz?'śmiejąc się podniósł moją głowę do góry.'no, opowiadaj' 'nie chcę' wyszeptałam spuszczając głowę.'jak małe dziecko.popierdoliło się w główce do końca?'zaśmiał się ocierając moje mokre policzki.'ile można płakać po jednym gościu? mała otrząśnij się bo przez Twoje paranoje mam ochotę przypierdolić najlepszemu kumplowi' skrzywił się.'jestem beznadziejna,wiem. ale nie daje już rady.' wyszeptałam.'tak,jesteś beznadziejną użalającą się nad sobą ciotą, ale nikt inny nie robi ze mną 0,7 o trzeciej w nocy.' krzyknął na pół miasta.'ogarniaj się idziemy do mnie' biorąc mnie na barana ruszył w stronę mieszkania. jest cudownym lekiem na smutek./kochajnoo
|
|
 |
nauczyłam się milczeć gdy moja dusza krzyczy - to przykre. / kochajnoo
|
|
|
|