 |
Autentycznie mam łzy w oczach.
Strasznie tęskniłam, nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
Może jestem teraz słaba, ale kocham ten rodzaj słabości,
to najpiękniejszy dowód na bycie człowiekiem.
|
|
 |
ja składam się z części niespójnych, przeczących sobie nawzajem,
jedna mówi 'chce stąd wyjść' druga mówi 'ja zostaje'.
wiem, że to jest męczące nie tylko dla mnie lecz dla tych,
którzy ze mną przebywają.
|
|
 |
potrzebował jej bliskości, jej słów, jej wzroku,
bez tego wszystkiego celą stawał się jego pokój.
|
|
 |
nigdy nie posiadałam nic cudowniejszego niż świadomość, zniknięcia z tego brudnego świata. ucieczka i przeniesienie się w najcudowniejsze miejsce na ziemi. w Twoje ramiona, które są moim małym wehikułem, pomagających mi przez chwilę nie istnieć.
|
|
 |
i mogła leżeć na zimnej, marmurowej ziemi, cała potargana, umorusana w tuszu do rzęs. zaziębnięta, w sukience, która swoim wyglądem wcale jej nie przypominała. przechodni patrząc z góry, nie zwracali na nią uwagi. przecież w dłoni trzymała woreczek z białym proszkiem, co równoznaczne było z jej furiactwem, roztargnieniem i głupotą. nie zasługująca na krztę współczucia, przeniosła się na inny marmur. równie zimny. perfekcyjnie odsuwając znicze, ułożyła się płycie, układając głowę tuż przed nagrobkiem. wiedziała, że tylko na jego pomoc może liczyć. tylko on jest w stanie, dać jej ciepło, którego nie zaznała nigdy więcej, zaraz po tym, jak wyrwano go z jej objęć, zakopując 5 metrów pod ziemią.
|
|
 |
szept jest najbardziej podniecającą formą rozmowy. lubię kiedy szepczesz w moje usta. rozchylone, gotowe i zwarte do konwersacji. mimo sprzeciwów, zapełniające się Twoim oddechem zamiast słowami odpowiedzi.
|
|
 |
umierała. umierała chcąc pożegnać ten irracjonalny świat, który wywoływał w niej jedynie skrajne emocje, nazywane płaczem i strachem. na tyle przerażającym, że potrafił skruptulatnie przeszyć ją od środka, pozostawiając abstrakcyjne uczucie. silniejsze od fizycznego bólu. obrzydliwie niszczące jej wnętrze. wyżerające jej wnętrzności w sposób chory, straszny, sprawiający cierpienie równe bólowi całego świata. łączące każdą z łez wylanych na ziemi, każdy krzyk rozpaczy, rozdzierający usta, tłumiący błagania o pomoc, której nikt nie był w stanie, nawet sobie wyimaginować, o jej udzieleniu, chęci udzielenia - nie wspominając. pozostawiona sama sobie, pragnęła śmierci, której nie potrafiła zaznać. która była jedynym racjonalnym rozwiązaniem. ukracającym jej cierpienia. umrzeć jest łatwo, żyć znacznie trudniej.
|
|
 |
a z kolejnym buchem papierosa poczułam, że świat naprawdę jest piękny.
|
|
 |
nigdy nie mów, że kochasz tylko po to, żeby kogoś pocieszyć.
Nigdy nie mów o wspólnych nocach, skoro wiesz, że jednak nie chcesz.
Nigdy nie zostawiaj pijanego, skoro wiesz, że sam pijesz.
Nigdy nie mów, że Cię nie ma, lecz po prostu powiedz, że nie chcesz rozmawiać.
Nigdy nie mów, że wszystko Ci się we mnie podoba, jeśli nie podoba Ci się nic.
Nigdy nie mów, że jestem jedyna, wyjątkowa, skoro wiesz, że to gówno prawda.
Nigdy nie całuj, jeśli wiesz, że to dla Ciebie nic nie znaczy,
bo dla kogoś może to oznaczać bardzo dużo.
Nigdy nie mów "zapomnij", skoro wiesz, że i tak tego nie zrobię, bo nie chcę i nie potrafię.
Nigdy nie mów, że to nie jest takie trudne, jeśli wiesz, że dla mnie to najtrudniejsza rzecz jaka kiedykolwiek zrobiłam.
Nigdy nie chciej wracać do starych czasów, skoro wiesz, że niedługo zostawisz, złamiesz serce i powiesz "spierdalaj".
Proszę Cię, nie kłam. Czy wymagam za wiele.?
|
|
 |
Zobaczyć ten blask w jego roześmianych oczach i ten sposób w jaki układają się jego usta, gdy jest naprawdę szczęśliwy...
|
|
 |
znowu z alkoholem jedność, zapić ból to ostateczność
|
|
|
|