  |
i w noc sylwestrową zrobić sobie całkowity reset pamięci , by w 2011 wejść z czystym sumieniem i bez tych wszystkich przykrych wspomnień.
|
|
  |
haa ! wiedziałam , że tak będzie . dwa dni i już się dusisz w związku ? słabe masz płuca , koleś .
|
|
 |
nienawidzę spotykać, tak uroczych, delikatnych, ślicznych stworzonek na swojej drodze!
|
|
 |
posłał mi, ciepłe, ociekające uśmiechem spojrzenie. na pamięć znałam, doskonałe rysy, jego twarzy, ciemną karnację, zdumiewające, czekoladowe oczy, schowane, pod wachlarzem rzęs, których pozazdrościłaby mu każda dziewczyna, śmieszny nosek i pełne wargi. rozchyliłam lekko wargi i przyglądałam się mu, w milczeniu. nie zauważyłam, hałasów dobiegających z kuchnii, mego małego mieszkanka, ani koleżanki, ciągnącej, moje, długie, brązowe loki. zamarzyłam się, na dobrą godzinę, wywołując przy tym chichot, większości koleżanek.
|
|
 |
jedna para, czekoladowych patrzałek, która zmieniła wszystko. niemożliwe? a jednak.
|
|
  |
boli mnie brzuch i mam zły humor , a gdyby tego było jeszcze mało na dworze jest -15 stopni . mimo to jednak wybiorę się na ten spacer , tylko i wyłącznie dlatego , że idzie ze mną On.
|
|
  |
kiedyś jak jeszcze nie byliśmy parą, bawiliśmy się w aktorów na planie filmowym , by bez konsekwencji się dotykać , przytulać a nawet całować . dziś kiedy możemy to już robić 'na legalu ' nie jest tak romantycznie . wytłumacz mi proszę , dlaczego ?
|
|
 |
ta historia, nie była jak z bajki - on, młody Bóg, wyglądający jak syn Iglesiasa, ja - mała, zakompleksiona, szara myszka. przytulaliśmy się za często, zabijał mnie, swymi uśmiechniętymi, czekoladowymi oczętami. pisaliśmy godzinami, słuchaliśmy reggae, nazywał mnie nawet - dancehall queen. paliliśmy marihuanę, piliśmy kolorowe drinki. nie przeklinaliśmy. nazywałam go braciszkiem, on mnie siostrzyczką. dziś nie wyobrażam sobie, życia bez niego. ale muszę. już niedługo będziemy oddzielnie, ja tam, a on daleko, bardzo daleko.
|
|
 |
kochałam wrażliwość, która kryła się, w 180-centymetrowym ciele, mego kochanka. nie mogłam powtrzymać, walącego, wariackiego serca. mimo tego, iż byłam zajęta, pragnęłam całować go, namiętnie, ale zarazem delikatnie i zasypiać, obejmowana, chudymi rękoma. przeżywałam, pewien rodzaj, mocnego zauroczenia, umocniało się ono, z dnia na dzień, z sekundy na sekundę. chorowałam, bez czekoladowych patrzałek i powiększonych źrenic, mego adoratora. bo właściwie, on, podły drań, bez serca, czuł podobnie. też tęsknił.
|
|
|
|