|
Było źle to nie płakałam, że jest dobrze udawałam...
|
|
|
jeszcze niedawno z nim spędzała te najcudowniejsze chwile w jej życiu
to on obsypywał ją najsłodszymi pocałunkami
mówił, że ją bardzo kocha, że jest najpiękniejszą z najpiękniejszych
rozkochał ją w sobie i ....rzucił
ona teraz siedzi na łóżku z setką zużytych chusteczek
nieogarnięta, zapłakana, już nie ta najpiękniejsza lecz ta najbrzydsza
pozostały jej tylko wspomnienia, te NAJPIĘKNIEJSZE wspomnienia, z NIM związane
|
|
|
I to jest chyba to, co tak bardzo uzależnia mnie od niego. To uczucie, że nie można przeżyć bez niego czegoś "równie dobrego" albo czegoś "lepszego". Po prostu nie można.
|
|
|
I znajdź mi w tych czasach chłopaka, który podczas deszczu będzie niósł Cie na rękach trzymając parasolkę jednocześnie, by Twoje pięknie ułożone loki nie drgnęły ani o centymetr, który posprząta najgorszy syf i nieład w Twoim pokoju w zamian nie oczekując nic oprócz buziaka w czoło i gorącego kakaa. Znajdź takiego co bd opowiadał Twojej mamie kawały o blondynkach, chociaż sama nią jest i się nie obrazi, będzie chodził z końca miasta do sklepu tylko dlatego że zabrakło Ci gum do żucia. Podejmiesz się tego zadania ? // dafitt
|
|
|
Na zakupy chodzisz do H&H, perfumy i kosmetyki kupujesz w Seforze, jak lakiery to tylko w odcieniu mięty i pudrowego różu, szpilki od Diora a na noc koronkowe majtki. Sory mała ale to i tak w niczym Ci nie pomoże, ja mogę ubrać się w lumpeksie i przyćmię Cię swoim blaskiem. // dafitt
|
|
|
|
- czemu rzuciłaś Nią o podłogę?! - bo rozlał mi się sok. - a co Ona ma z tym wspólnego?! - mama mi kazała go szmatą pościerać.
|
|
|
|
- jesteś cała przemoknięta! - krzyknął, widząc ją w progu mieszkania. - rozbieraj się, natychmiast! - nie tak szybko, kochanie. - powiedziała, drwiąco. - zrzucaj to mokre ubranie, ja nie żartuję. przecież się przeziębisz. - powiedział z troską w oczach. rozebrała się do naga, a później niechlujnie zarzuciła na siebie, za duży sweter. - wyglądam jak własna babcia, powiedziała, siadając w fotelu. - lubię dojrzałe kobiety. - zażartował, podając jej ręcznik. wycierała swoje miedziane włosy. klęknął przed nią. - co Ty wyprawiasz? - zapytała. masz takie zmarznięte stopy. chcesz zachorować? - spytał, ubierając na jej nogi wielkie, pluszowe kapcie. - nienawidzę kiedy się tak obsesyjnie o mnie troszczysz. zdenerwowany, podniósł ją, przerzucił sobie przez ramię i wystawił za drzwi. - co Ty wyprawiasz?! - spytała. - musisz się rozchorować. - że co?! - dopiero, gdy będziesz chora, a ja będę mógł siedzieć przy Tobie przez 24/h podając Ci syrop, zobaczysz co to troska. - oszalałeś? - nie. zwyczajnie lubię Cię irytować, kochanie.
|
|
|
|