 |
dziś jesteś z nim i to nie jest moja sprawa,
bo bywały dni, kiedy nawet piłem za Was,
mówiłaś mi, że jest taki o jakim marzysz,
chowając przede mną siniaki na twarzy;)
|
|
 |
miałaś tam przyjść, podać rękę i mnie zabrać,
nie mówiąc nic odprowadzić mnie na kwadrat,
mieliśmy żyć razem i taka jest prawda,
a może za dużo wypiłem? do diabła..
|
|
 |
gdzieś tam po siódmym piwie, coś się zmieniło,
zacząłem mówić sobie że to między nami, to nie jest miłość..
|
|
 |
zgrywałem znów twardego typa przed ziomami
nawet kiedy pytali mnie jak to jest między nami,
gubiłem temat, udawałem że przypadkiem,
mówiąc nagle: "ej obczajcie tamtą pannę",
chyba skumali, że za dobrze nie jest..
coś tam podpowiadali mi, bym olał Ciebie
|
|
 |
siemasz, co tam? jakieś piwko zmotasz?
spoko, mogę iść, pogadamy o głupotach..
tak zaczynałem wieczór z kumplem, gdy
musiałem wyjść gdzieś, by zapomnieć kim jesteś Ty..
|
|
 |
inie wiem co bym zrobił gdybyś tam gdzieś
pojawiła się w drzwiach, piękna jak zawsze,
nienawiść uszłaby ze mnie pewnie, nagle
i powiedziałbym ci wprost, kochanie że nasz czas nadszedł
|
|
 |
a Ty nie chciałeś mi zniknąć z pamięci,
choć w końcu zapomniałem nawet które piję,
i uwierz, że pomimo szczerych chęci
nie mogłem przestać myśleć, że chyba Cie zabije
|
|
 |
poszedłem tamtego dnia do tamtego baru,
piłem tamto piwo, Ciebie tam nie było, żałuj,
zostawiłem pierdoloną kupe szmalu,
alko wypłukało ze mnie wszystko, oprócz żalu
|
|
 |
cześć, pytałaś mnie czemu już nie dzwonię,
kumple też tam coś pytają 'zapomniałeś o niej?',
nie jestem psem, więc już nie gonię Cię,
to chyba proste, nie dałem ponieść się;)
|
|
 |
przestań w ukryciu płakać, ile można topić smutki?
szkoda na to czasu, nie warto w tym miejscu utkwić
|
|
 |
otrząśnij się, ochłoń, ile będziesz latał
za jednym chłopakiem jakby był pępkiem świata?
nie był Ciebie wart, a jego serce to atrapa,
po co Ci taki, który lata z kwiata na kwiata?
|
|
 |
Ty nie mów, że kochasz, jak mówisz do skały,
mych uczuć tu nie ma, żar się wypalił
|
|
|
|